Pokłóciliśmy się przez nocleg krewnych!

Nie pamiętam, jak długo znamy się z mężem, ale jesteśmy małżeństwem już około 10 lat. W tym czasie zdążyliśmy dwukrotnie zostać rodzicami. Do pewnego momentu myślałam, że mamy niemal idealną rodzinę.

Odziedziczyłam mieszkanie po babci. Tam teraz mieszkamy. Małe, bez remontu, ale własne.

Nasz syn wkrótce kończy 6 lat. Zdecydowaliśmy się świętować urodziny w domu, ponieważ nie stać nas na różne centra zabaw. Jednak potem zaczęliśmy się kłócić. Moi krewni zrozumieli sytuację i powiedzieli, że po prostu wyślą prezent pocztą, ale rodzina męża postanowiła przyjechać całym tłumem. Chcą nawet zostać na noc. Gdzie będziemy wszyscy spać?

Nie lubię takiego tłoku. W gości z noclegiem się nie przychodzi. Czyż nie mam racji? Jeśli chcą zostać w mieście na dzień czy dwa, mogą wynająć niedrogi pokój.

Przez to pokłóciliśmy się z mężem tak bardzo, że nawet się rozjechaliśmy. On nie rozumie, dlaczego jestem tak zasadnicza. A ja w ogóle nie cierpię jego krewnych. Są bezczelni i niechlujni. Wyobraźcie sobie tylko, co zrobią z moim mieszkaniem. Poza tym, po co nocować u nas, skoro do nich jeździ autobus co pół godziny?

Mąż twierdzi, że wszystko rozumiem i to ja pierwsza się pogodzę. Ja tak nie uważam…