Poradziłam synowi rozwód, ponieważ widziałam, że życie z synową nie układa się dobrze. Powiedziałam, że i tak będzie świetnym ojcem, nawet jeśli nie będą mieszkać razem. Syn posłuchał, złożył wniosek o rozwód. Synowa długo nie mogła uwierzyć, że to była moja propozycja, a potem oskarżyła mnie o ingerowanie w ich rodzinę. Teraz nie wiem, czy dobrze zrobiłam, dając taką radę
Mój syn długo wybierał narzeczoną, nie ingerowałam, bo to on miał z nią żyć. Gdy mój syn skończył 30 lat, znalazł dziewczynę, Annę.
Prawie codziennie słyszałam, jak wspaniała i dobra jest ona. W końcu mój syn znalazł prawdziwą wzajemną miłość. Przynajmniej tak wtedy myślałam. Opowiadał o niej z takim entuzjazmem mnie i znajomym. Była dla niego po prostu idealna. Dlatego syn postanowił się ożenić. Jako kochająca matka, poparłam jego wybór.
Mieliśmy wspaniałe wesele. Nawiasem mówiąc, rodzice dziewczyny okazali się być bardzo mili. Od razu się zaprzyjaźniliśmy. Początkowo wszystko było dobrze, ale po kilku miesiącach sytuacja zaczęła się zmieniać. U syna i synowej coraz częściej dochodziło do nieporozumień.
Ale tak się martwiłam, chciałam, aby byli po prostu szczęśliwi razem. Ten wieczór jeszcze bardziej mnie zasmucił. Późno w nocy syn przyszedł do mnie z torbami. Powiedział, że potrzebuje przenocować, ponieważ żona go wyrzuciła. Spędził u mnie kilka dni, zanim jego żona nie przyszła i nie zabrała go z powrotem. Ta sytuacja powtarzała się raz za razem.
Gdy synowa poinformowała, że spodziewa się dziecka, postanowiłam porozmawiać z nimi. Chciałam z czystym sercem dać kilka rad, które pomogą uniknąć nieporozumień w przyszłości. Okazało się, że zrobiłam jeszcze gorzej. Nieporozumienia między nimi pojawiały się coraz częściej, i coraz częściej syn nocował u mnie. Widziałam, jak ciężko mu jest. Już nie był tym szczęśliwym chłopakiem, w jego oczach było tylko rozczarowanie.
Dlatego poradziłam mu rozwód. Powiedziałam, że będzie świetnym ojcem, nawet jeśli nie będą mieszkać razem. Syn posłuchał, złożył wniosek o rozwód i zadzwonił do żony.
Wkrótce Anna przybiegła do mnie i prosiła o pomoc. Chciała, abym przekonała syna, by tego nie robił, by nie niszczył rodziny. Wtedy się przyznałam: „To ja tak poradziłam”. Synowa długo nie mogła uwierzyć, że to była moja propozycja, a gdy doszła do siebie, oskarżyła mnie o ingerowanie w ich rodzinę.
Teraz nie wiem, czy dobrze zrobiłam, dając taką radę. Synowa mnie nie znosi, a synowi też nie jest lepiej. Prawdopodobnie wciąż się kochają. Ale im trudno razem i osobno też nie jest łatwo.