Próbowałam namówić siostrę, żeby zmieniła narzeczonego. Po co ciągle wychodzić za tego samego? Gdzie w tym sens?
Asia nie mogła sobie pozwolić na życie w osobnym mieszkaniu, więc zdołała tylko zebrać pieniądze na zakup pokoju w mieszkaniu trzypokojowym. Sąsiadką była Basia, rówieśniczka. Tak dziewczyny się zaprzyjaźniły. Kiedy Asia wprowadzała się, jej nowa sąsiadka z komunalnego mieszkania radośnie ją przywitała. Przyniosła w prezencie doniczkę z kwiatkiem, od razu postawiła ją na parapecie. Dla przytulności. Pomogła zdjąć i uprać zasłony, które wisiały od czasu, kiedy wyprowadzili się poprzedni mieszkańcy. Jednym słowem, pomagała, jak mogła.
– Ty, Asia, mnie nie krępuj. Jeśli coś potrzebujesz, pytaj. Teraz będziemy razem mieszkać na dłużej, więc bądźmy przyjaciółkami.
Pewnego dnia dziewczyna obudziła się od głośnego śpiewu. Basia była pod prysznicem, zawsze tak robiła, kiedy była w dobrym nastroju lub zbliżało się jakieś święto. Piosenka była hitem lat 90., ale koleżanka tak fałszowała, że Asia już nie mogła leżeć w łóżku.
– Basia, miej sumienie! Muszę się zbierać do pracy, może mi ustąpisz łazienkę?
Za drzwiami kontynuował się fałszywy śpiew, a Asia z irytacji kopnęła drzwi nogą. Te natychmiast się otworzyły, pojawiła się głowa Basi. Od zaskoczenia Asia cofnęła się, a na nią patrzyły dwa wielkie oczy, reszta twarzy była w zielonej masce.
– Przyjaciółko, no powiedz, prawda, że jestem piękna? Cokolwiek byś nie mówiła, na ślub trzeba być gotowym. Chcę wyglądać po prostu oszałamiająco.
– Tylko nie mów, że znowu!
– Dokładnie! Pojednaliśmy się z Arkiem, znowu mi się oświadczył.
– To który to już raz, jeśli można wiedzieć? Bo ja tylko na dwóch waszych weselach byłam, a mieszkam z tobą sześć lat.
– Było już trzy. Teraz będzie czwarty.
– Nie myślałaś, tak dla odmiany, narzeczonego zmienić? Po co ciągle za tego samego wychodzić? Gdzie w tym sens?
– Ach, przyjaciółko, nic nie rozumiesz! Tylko Ark jest mi potrzebny, kocham go, a on mnie.
Narzeczony Basi – Arek Wadimowicz, pracuje jako prosty mechanik w warsztacie samochodowym obok domu. Dla dziewczyny jest najlepszym z mężczyzn, dlatego tyle razy wybiera właśnie jego. Trzy razy zakładała suknię ślubną, zapraszała gości do restauracji, a potem znowu coś w ich życiu nie szło zgodnie z planem, głośno się kłócili, trzaskali drzwiami i biegli pisać wniosek o rozwód. Raz nawet Arek podniósł na Basię rękę, ale bardzo tego żałował. Z czasem go wybaczyła.
Potem przypadkiem znów się spotykali w mieście, między nimi rodziły się uczucia, zaczynał się okres słodko-bukietowy ze wszystkimi tego konsekwencjami. Znowu miłość, wniosek do urzędu stanu cywil
nego, wesele. Miesiąc miodowy i znowu kłótnie. Asia potajemnie marzyła, żeby on gdzieś zniknął, wyjechał i zostawił przyjaciółkę w spokoju. Potem obserwowała, jak Basia chodzi smutna, przestaje śpiewać swoje piosenki, nie zaprasza jej do kuchni na herbatę i pogawędkę, to od razu wstyd było, że tak marzyła. A co, jeśli to jest prawdziwa miłość? Potem, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, na progu mieszkania, i w życiu Basi, pojawiał się Arek z bukietem kwiatów, pudełkiem czekoladek.
Asia szła do pracy i myślała, znowu Basia będzie w białej sukni? Tę samą założy, czy pójdzie do salonu wybrać nową? Ile gości będzie? Jakby to było dobrze, piątego dnia zniknąć z miasta, ale nie można, przecież wesele, Basia by się obraziła. Poza tym, powiedziała, że być może tam Asia spotka swoją miłość, nie zawsze przecież musi chodzić sama.