Rozwód po 25 latach wspólnego życia. Mój mąż zaczął mieć romans na moich oczach

Ta historia dobrze ilustruje stare przysłowie: “Wiek nie czyni mędrcem”. Czasem chwila niepewności może zniszczyć wszystko, co zostało zbudowane przez długie lata wspólnego życia.

Miesiąc temu świętowaliśmy nasze srebrne gody. Na uroczystość przybyła prawie cała nasza rodzina: dzieci, wnuki oraz bracia Marka. 25 lat małżeństwa to imponujący okres, który budzi podziw wśród naszych przyjaciół.

Dla wielu z nich przejście przez życie ramię w ramię z małżonkiem, nie rozstając się ani na dzień, to wielkie osiągnięcie; ważniejsze niż zdobycie szczytu Elbrusu.

Mimo to nigdy nie lubiliśmy się tym przechwalać ani wystawiać naszego wspólnego życia na pokaz; szczególnie że statystyki małżeńskie od dawna nie napawają optymizmem.

Stale staraliśmy się być wzorem trwałego i mocnego związku dla naszych dzieci, które z kolei przekazywały tę historię swoim dzieciom, które jeszcze nie do końca mogły zrozumieć całą wartość naszej opowieści.

**Wakacje**
Nadchodziły nasze wspólne wakacje, które tym razem postanowiliśmy spędzić na wybrzeżu Morza Czarnego. Długo o tym marzyłam, a w ubiegłym roku lekarz nawet to zalecił.

Zdecydowaliśmy, że wyjazd będzie wygodny dla nas obojga. Z niecierpliwością odliczaliśmy dni, pakując walizki. Nasz lot był zaplanowany na początek sierpnia, w nocy, więc pojechaliśmy na lotnisko.

Boję się samolotów i obawiam się o jakość linii lotniczych, ale mąż już kilka razy podróżował tymi liniami w sprawach służbowych, więc czuł się spokojniej; mimo to, czasem, gdy patrzył przez okno, również czuł niepokój, dlatego przez cały lot rozmawialiśmy.

Nasza córka niedawno straciła pracę:
– Myślisz, że Julia szybko znajdzie nową pracę? – zapytałam.
– To zdolna dziewczyna, jej znajomi i przyjaciele na pewno podpowiedzą jej jakieś rozwiązanie. Prawników wszędzie potrzeba.
– Myślisz? Sami muszą się jeszcze wykazać na rynku pracy; dziś to trudne. Mogłaby kontynuować, gdyby nie to traktowanie… – westchnęłam. – Ileż to trzeba mieć w sobie, żeby zwolnić człowieka! A przecież ma dzieci; Pola niedługo idzie do szkoły.
– Za wcześnie, by się tym martwić – Mark uśmiechnął się – czas pokaże.
Zadzwoniliśmy do córki przed odlotem, aby dowiedzieć się, jak u niej i wnukach sprawy. Życzyła nam udanych wakacji i poszła na rozmowę kwalifikacyjną.

Lot wydawał się niezmiernie długi, ale w końcu wylądowaliśmy. Zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do zarezerwowanego hotelu.

**Woda, morze, słońce**
Pierwszy tydzień wakacji był wspaniały.

Łatwo znajdowaliśmy zajęcie: rano pływaliśmy i opalaliśmy się na plaży, w południe piliśmy koktajle i korzystaliśmy z masażu, wieczorem czytaliśmy, podzi

wiając zachody słońca z naszego pokoju. Pogoda była ciepła, morze wyjątkowo piękne i ciepłe.

Pewnego ranka, jak zwykle, poszliśmy na plażę. Słońce uśmiechało się zza białych chmur; dzień zapowiadał się upalnie. Postanowiłam zacząć dzień od opalania, a Mark poszedł popływać.

Wpław oddalił się od brzegu i stanął na nogach, spoglądając na drugą stronę wybrzeża. Nagle obok niego prześlizgnęła się smukła sylwetka; przyjrzałam się i zobaczyłam młodą kobietę, około 30 lat. Miała równomiernie opaloną skórę.

Wyraźnie była tu już dłuższy czas. Kobieta wykonywała zręczne akrobacje w wodzie, obracając się lub zanurzając głowę pod wodę.

Na moment wstrzymałam oddech: mój mąż z uwagą obserwował pływającą kobietę. Moja głowa zaczęła kręcić się, a ja odwróciłam wzrok.

Jego spojrzenie było skupione na jej ruchach; na każdym jej ruchu jego oczy śledziły ją. Byłam przerażona, widząc jego wyraźne zainteresowanie. Czy nasze 25 lat wierności miało się tak skończyć? W dodatku w kurorcie, w romansie na plaży?

Kobieta zauważyła spojrzenie mojego męża i jakby celowo zaczęła krążyć wokół niego, kontynuując pływanie. Na chwilę Mark, jakby zawstydzony, odwrócił wzrok, ale szybko znów spojrzał na nią i ich spojrzenia się spotkały.

Patrzyli na siebie wzajemnie; wydawało się, że Mark zapomniał, że jestem na plaży i mogę to wszystko widzieć…

W jego oczach ta dama zdawała się mieć przewagę nad mną w swoich umiejętnościach, ponieważ ja nigdy nie umiałam pływać; a zewnętrznie byłem daleko w tyle za nią ze względu na wiek…

Nagle poczułam niepewność na jej tle i chciałam zniknąć wśród tłumu innych ludzi zgromadzonych na plaży.

Mark zauważył mój wzrok i zawstydził się, odwracając się od pięknej nieznajomej. „Wierny” mąż i ojciec dwójki dzieci, którzy już mieli własne rodziny, wcale nie chciał wyglądać na rozwiązłego w oczach otoczenia, a… przede mną. Zszedł do wody i odpłynął dalej od brzegu.

Na chwilę pomyślałam: a może umiem pływać? W końcu ciotka próbowała mnie kiedyś nauczyć pływać stylem klasycznym… Patrząc na innych ludzi, wydawało mi się, że to wcale nie jest trudne.

Weszłam po kolana do wody, zanurzyłam się, zaczęłam wiosłować rękami i poruszać nogami w rytm, starając się oderwać… i głowa zaczęła opadać w dół. Moje ramiona zanurzały się pod wodę; zaczęłam walić nogami po morskiej tafl…

Pierwsze, co pamiętam – to jak Mark zauważył moje gwałtowne ruchy i krzyki ludzi, podpłynął i z wysiłkiem ciągnął mnie do brzegu. Ocknąwszy mnie, zaniepokojony

spojrzał na mnie i zapytał:

– Wszystko w porządku, kochanie? Dlaczego rzuciłaś się pływać? Mogłaś…

Przerwałam mu:

– Wszystko w porządku. Po prostu chciałam… Już mi lepiej.

**Długie małżeństwo**
Od tego dnia Mark zaczął chodzić nad morze jeszcze wcześniej, oprócz naszych wspólnych wyjść. Lubił wchodzić do morza przed pełnym wschodem słońca, gdy południowe słońce jeszcze nie zapanowało, a woda była jeszcze chłodna i świeża.

Nie sprzeciwiałam się, chcąc zrozumieć prawdziwą przyczynę jego działań. Wracał po kilku godzinach i szedł się wykąpać. Gdy wychodził z hotelu, obserwowałam go z okna, bo plaża była bardzo bliska.

Pierwsze pół godziny pływał w morzu zupełnie sam, a potem poranny sen zaczął mnie ogarniać. Ale pewnego dnia postanowiłam wytrzymać dłużej, aby obserwować cały poranny rytuał mojego męża.

Po godzinie pływania Mark wyszedł z wody i usiadł na brzegu. Nagle w moim polu widzenia pojawiła się kolejna postać. Kobieta. To była nasza nowa „Znajoma”, którą mój mąż spotkał w morze.

Usiadła obok niego, długo rozmawiali, ona śmiała się i weszła do morza, demonstrując swoje umiejętności pływackie. To zdecydowanie była ona, bo jej styl był dla mnie łatwy do odróżnienia.

Poczułam się źle. Nasze małżeństwo było tak długie… Jak mógł się na to zdobyć? Dlaczego przestał mnie kochać? Jak mogłam tego nie zauważyć?

Czując urazę, ubrałam się i wyszłam z pokoju na zewnątrz. Poszłam na spacer do lasu sama. Tam usiadłam na samotnej ławce i zaczęłam płakać.

Gdy wróciłam, Mark był już w pokoju. Zdziwiony spojrzał na mnie i zapytał:

– Gdzie byłaś? Co to znaczy, smutna jesteś?

Nie mogłam dłużej znosić jego kłamstw i wybuchnęłam:

– Powiedz mi sam, co to znaczy! Dokąd chodziłeś od rana? Kim ona jest?

Mark szczerze udawał, że nie rozumie, o co mi chodzi.

– O czym mówisz?

– Nie udawaj, że jesteś zaskoczony! Widziałam was! Razem!

Mark spojrzał mi w oczy, zarumienił się i ciężko westchnął.

– To był tylko wakacyjny romans, nie było nic poważnego, ale przepraszam cię za to, kochanie. Już dziś z nią zerwę. Wcale jej nie kocham…

Jego słowa wprawiły mnie w głębokie rozczarowanie, a lekka reakcja na “wakacyjne romanse” nie dawała mi powodów, by chcieć kontynuować małżeństwo.

– Nie obchodzi mnie, czy ją kochasz! Możesz kontynuować, ja tego nie zniosę!

Mark wstał i zaczął machać rękami.

– Po prostu lubiłem na nią patrzeć, a ona cieszyła się moją uwagą! Nie bądź głupia, proszę – jesteśmy małżeństwem od dwudziestu pięciu lat! Czy po prostu tak weźmiesz i złożysz pozew o rozwód? Wsz

ystkie te lata starania były na darmo? Tak dbałaś o nasze małżeństwo, a teraz nagle je zniszczysz?

– Tak, właśnie tak zrobię, “kochany”. Zdradziłeś mnie, machnąłeś ręką na nasze małżeństwo, o którym teraz mówisz z takim czcią – a winna będę ja? Nie żartuj. Założę się, że nawet teraz myślisz tylko o tej dziewczynie…

Odeszłam do innego pokoju i zamknęłam się na klucz. Wspólne mieszkanie z tą osobą już nie było dla mnie możliwe. Co on powie naszym dzieciom? Jaką historię będziemy opowiadać wnukom?

Postanowiłam złożyć pozew o rozwód zaraz po powrocie, ale przerażała mnie myśl – gdzie będę mieszkać za kilka lat, gdy wyjdę na emeryturę? Nikomu jeszcze nie mówiłam o tym, co zepsuło nasze wakacje.

Miałam nadzieję, że nowa narzeczona spodoba się mojej teściowej – wymagającej, krytycznej osobie, która nigdy mnie nie lubiła. Dla takiej kobiety z pewnością darowałaby synowi nawet zdradę żony, z którą spędził tyle lat.

Zmieniłam bilet powrotny do rodzinnego miasta i wyjechałam tydzień wcześniej; Mark został nad morzem.

**Rozwód**
Od naszego rozwodu minęły dwa miesiące. Mieszkam u córki Julii i moich dwóch wnuków. Udało jej się znaleźć prestiżową pracę i pomogła mi z mieszkaniem.

Moje przyjaciółki długo mnie pocieszały, organizując wieczorne spotkania w kawiarni. Wszyscy znajomi dowiedzieli się o naszym rozwodzie i otwarcie mnie żałowali, starając się mnie pocieszyć, ale za plecami niektórzy z nich jawnie cieszyli się, że nasz związek się rozpadł.

W ten sposób w pełni poczułam ludzką zazdrość, ale znalazłam kilku nowych przyjaciół. Dzieci były zdenerwowane, ale były już dość dorosłe, więc musiały to zaakceptować. Prosiłam ich, aby nie trzymali się z dala od ojca i zabierali wnuki na spotkania z dziadkiem.

Nie rozmawiałam z Markiem po rozwodzie. Rozmawiając kiedyś z jego przyjacielem, dowiedziałam się, że niedawno jego nowa kochanka rzuciła go, zdobywszy wszystko, czego chciała.

Była zwykłą oszustką, która pewnego dnia po prostu oszukała nieszczęsnego kochanka na dużą sumę pieniędzy i uciekła. Teraz Mark mieszkał w naszym mieście sam i nie miał pracy; jego biznes zaczął się walić i ostatecznie przedsiębiorstwo całkowicie zbankrutowało.

Stając na giełdzie pracy po raz pierwszy od długiego czasu, i to bezowocnie, Mark poczuł się nieszczęśliwy.

A ja byłam szczęśliwa. Kilka miesięcy temu, w drodze do domu, spotkałam mężczyznę, który pokochał mnie tak mocno, jak ja jego. Wkrótce przeprowadzę się do niego. Rozwód dał mi powód do przemyśleń i przyniósł nowe życie.