Siostra chce, żebym ją uratowała i wzięła dla niej kredyt. Ale mam dość gry tylko do jednej bramki
Moja starsza siostra, Anna, od zawsze manipulowała rodziną. Myślałam, że dorosnie i się zmieni, ale nie. Za to ja dorosłam i zrozumiałam, że mam dość. Nie dam się już na jej namowy nabrać.
Teraz siostra chce, żebym wzięła na siebie kredyt na samochód, bo jej nie chcą dać ze względu na złą historię kredytową. Odmówiłam jej. Teraz wywiera na mnie presję, wykorzystując rodzinne uczucia, ciągle mówi, jak mogłam tak postąpić wobec siostry. Gdy ona tak robi, to jest w porządku, a jak ja, to tragedia.
Kiedyś bardzo potrzebowałam pracy i zwróciłam się o pomoc do siostry. Mogła mi pomóc, bo sama mówiła, że jeden jej znajomy szukał asystenta. Otworzył warsztat samochodowy i planował promować swój biznes w mediach społecznościowych. Według siostry nie mógł znaleźć doświadczonego specjalisty za małe pieniądze. Ja akurat zaczęłam zgłębiać tajniki promowania stron w internecie. Miałam trochę doświadczenia. Miałam kilku klientów, ale nie przynosili dużego dochodu. Dlatego poprosiłam siostrę, by mnie poleciła.
Wysłałam jej wszystko, co było potrzebne do mojej prezentacji. Obiecała. Po tygodniu nie było żadnych wieści. Na moje pytania siostra odpowiadała, że osoba ta po prostu nie ma teraz czasu zdecydować, czy potrzebuje takiego pracownika, jak ja.
Poczekiwałam jeszcze tydzień, ale nic się nie zmieniło. Odpowiedź była ta sama. Zdecydowałam się poprosić o numer telefonu tego znajomego, aby skontaktować się z nim bezpośrednio. To było dziwne: niby potrzebny pracownik, a nie ma czasu na jego wybór. Nawet nie ma czasu na zapoznanie się z gotowym kandydatem.
Siostra odmówiła dając numer telefonu, twierdząc, że osoba ta nie odbiera połączeń od obcych. To brzmiało absurdalnie. A co jeśli ktoś z klientów zadzwoni? Wyraziłam swoje przemyślenia Annie, a ona przyznała, że tak naprawdę nie rozmawiała z nim i nawet nie miała zamiaru. Gdy zapytałam dlaczego, powiedziała, że obawiała się moich błędów. Przecież miałam mało doświadczenia. Jeśli coś poszłoby nie tak, to znajomy mógłby się na niej obrazić za polecenie takiego złego pracownika. Nie chciała psuć z nim relacji. Potem zaproponowała, żebym sama szukała sobie klientów.
Taka była od dziecka. Kiedyś poprosiłam ją o pomoc w historii, bo nie byłam z niej dobra. Miała dobre oceny. Zgodziła się pomóc, a potem powiedziała, że sama sobie poradzę, a ona ma sprawy. Wiele podobnych sytuacji miało miejsce później.
Gdy nie pomogła mi z pracą, przestałam z nią rozmawiać. Kontaktowaliśmy się tylko od święta, by złożyć sobie życzenia. I to zawsze ja dzwoniłam pierwsza.
Minął czas, zdobyłam doświadczenie, miałam stałych klientów, którzy przynosili mi niezły dochód. Pewnie rodzice coś pow
iedzieli Annie, bo zadzwoniła do mnie w dzień nieświąteczny. Byłam ciekawa, co ją skłoniło do zadzwonienia, więc odebrałam. Ledwie się przywitałam, a ona wylała na mnie całą historię.
Bardzo chciała kupić samochód, ale banki nie zatwierdzały jej kredytu. Kilka razy spóźniła się z płatnością. Dlatego bardzo chciała prosić mnie, abym wzięła kredyt, a ona będzie mi przesyłać pieniądze na jego spłatę. Od razu jej odmówiłam. Gdzie gwarancja, że będzie mi przesyłać pieniądze. Nie bez powodu banki jej odmawiają. Potem przypomniałam siostrze, jak zareagowała na moją prośbę. Niewinnie odpowiedziała, że przecież sobie poradziłam, a ona nie da rady. Ale więcej na jej sztuczki się nie nabiorę.