Swoim dzieciom podarował drogie gadżety, a mojej córce – pudełko plasteliny!

Poznałam Marka pół roku temu. Jako dorośli ludzie, ja mając trzydzieści lat, a on trzydzieści cztery, szybko znaleźliśmy wspólny język, zwłaszcza że oboje przeszliśmy przez rozwód. Jestem po rozwodzie prawie pięć lat, Marek – trzy.

Mam córkę z poprzedniego związku, Anię, która w tym roku poszła do trzeciej klasy. Marek to troskliwy ojciec, ma dwóch synów: młodszy jest w wieku mojej Ani, a starszy uczęszcza do szóstej klasy.

Doceniam w Marku jego zaangażowanie w role ojca. Zawsze znajduje czas dla swoich synów, niezależnie od tego, jak jest zajęty. Zabiera ich na wycieczki, wspiera ich pasje, jest dla nich wsparciem po rozwodzie. W kontraście do ojca Ani, który zdaje się zapominać o swojej córce, Marek jest prawdziwym wzorem ojcowskiej postawy.

Po kilku miesiącach naszych spotkań, zaczęłam myśleć o przyszłości z Markiem, pomimo wątpliwości mojej mamy. Ona obawiała się, że Marek, mając już dwoje dzieci, może nie zaakceptować Ani jak własnej.

Jednak obawy te okazały się bezpodstawne. Marek świetnie dogaduje się z Anią, a jego synowie traktują ją jak siostrę. Wyglądało na to, że wszystko układa się idealnie.

Decyzja o wspólnym świętowaniu Bożego Narodzenia była dla nas naturalna. Planowaliśmy spędzić ten czas w domu Marka, który ma przestronne mieszkanie idealne na taką okazję.

Święta były pełne radości, a kiedy nadeszła północ, dzieci z niecierpliwością oczekiwały na prezenty. Marek i ja zadbaliśmy o to, aby pod choinką znalazło się coś od nas obu.

Jednak kiedy dzieci otworzyły swoje prezenty, okazało się, że synowie Marka otrzymali od niego nowoczesne smartfony, a Ania – zestaw plasteliny od Marka. Chociaż plastelina była pięknie zapakowana, nie mogła równać się z wartością smartfonów.

Zastanawiałam się, dlaczego Marek zdecydował się na tak różne prezenty. Możliwe, że chciał osobno obdarować swoje dzieci, ale mógł to zrobić w inny sposób, tak aby nikt nie czuł się pominięty.

Moja mama, gdy usłyszała o tym, ponownie wyraziła obawy co do naszej przyszłości. Zaczynam się zastanawiać, czy różnica w prezentach była przypadkowa, czy też świadomym wyborem, aby wyróżnić swoje dzieci. Mam nadzieję, że to był tylko niewinny błąd spowodowany brakiem doświadczenia w obchodzeniu się z dziewczynkami, a nie coś więcej. Ania jest dla mnie najważniejsza i nie chcę, aby czuła się mniej wartościowa.