Syn i synowa postanowili, że jestem im ciągle winna pomagać…

Jestem matką dwójki dzieci. Są już dorośli i samodzielni. Zarówno syn, jak i córka, mają już własne rodziny.

Mój syn mieszka obok, a córka w miejscowości za miastem. Sergiusz i jego żona są zajęci pracą, bo muszą spłacać kredyt hipoteczny. Muszę dostosowywać moje plany do ich, aby odprowadzać i odbierać wnuka z przedszkola. W końcu jestem na emeryturze, więc znajduję czas, aby im pomagać.

Tydzień temu córka zadzwoniła do mnie z okropną wiadomością. Okazało się, że upadła i bardzo poważnie uszkodziła nogę. Ma ogromny gips, więc nawet się poruszać nie może. Zięć jest w delegacji. Poprosiła mnie więc, abym przyjechała, pomogła w domu i zaopiekowała się dzieckiem.

Oczywiście, nie zamierzałam jej odmawiać. Jednak mój syn i synowa zrobili awanturę. Zaczął się kłótnia. Mówili, kto będzie prowadził ich dziecko do przedszkola, gdy ja będę na wsi? Twierdzą, że przez to nie zdążą na czas do pracy.

— Mogę zabrać go ze sobą. Trochę odpocznie na wsi, pobawi się na świeżym powietrzu, a przecież trwa sezon na jagody, — zaproponowałam.

Synowa zaczęła się burzyć i okazywać agresję. Widzicie, jej syn ma alergię na pszczoły, a na wsi ich pełno, więc nie zamierza tak ryzykować. Odpowiedziałam, że będę uważnie go pilnować. W końcu pojechał ze mną.

Wszystko poszło świetnie. Po tygodniu przyjechał zięć. Wnukowi bardzo podobało się na wsi. Nawet pomagał mi w gospodarstwie. Na szczęście nie było żadnych pszczół.

Jednakże synowa i syn nadal byli niezadowoleni. Po powrocie zaczęli narzekać:

— Niech Wika załatwia swoje problemy sama następnym razem. Przez nią straciliśmy tydzień przedszkola!

Wtedy straciłam cierpliwość — łzy popłynęły strumieniami. Nie wytrzymałam i powiedziałam synowi:

— Jeśli zapomniałeś, nie jesteś jedynym dzieckiem w rodzinie. Nigdy was nie dzieliłam i nie zamierzam, więc będę pomagać sprawiedliwie. Twoja siostra, tak jak ty, zawsze może na mnie liczyć.

Bardzo mnie boli, że mój syn wyrosł na takiego egoistę i niewdzięcznika. Czy naprawdę myśli, że będę odmawiać córce pomocy dla jego dobra? Zbyt mocno ulega wpływom swojej żony, co mnie niepokoi. Nie zamierzam tańczyć, jak ona zagra, i nie będę bezpłatną nianią. Nie muszę wykonywać wszystkich jej rozkazów, więc niepotrzebnie prowokuje konflikt.

Chyba coś przeoczyłam w wychowaniu syna… Dlaczego córka wyrosła na zrozumiałą i wdzięczną, a on — nie?