– Twoja żona psuje nam wszystkie święta, – stwierdziła matka, zwracając się do syna

– Ewa proponuje, żebyśmy wszyscy spotkali się jutro w restauracji lub kawiarni, – radośnie ogłosił matce przez wideorozmowę Jan.

– Dobry pomysł, tylko niech Ewa sama z wyprzedzeniem wybierze miejsce, żebyśmy w trakcie zamawiania znowu nie musieli zmieniać kawiarni, – spokojnie poprosiła syna Barbara.

– Już wybraliśmy, nie martw się. U nas w okolicy otworzyli nowe miejsce, jutro je przetestujemy, – bez troski kontynuował Jan.

– Nowe… No dobrze, prześlij adres i napisz, o której godzinie mamy się z ojcem zjawić, – z rezygnacją zgodziła się kobieta.

– Uważaj, już wysłałem, – powiedział mężczyzna i wyłączył telefon.

Wkrótce od niego kobieta otrzymała wiadomość z adresem i godziną. Barbara miała dwie synowe i jednego zięcia, z którymi miała niezłe relacje, oprócz Ewy.

Teściowa nie wtrącała się do swojej synowej, nie uczyła jej życia, wręcz przeciwnie, starała się od niej dystansować i jak najmniej komunikować się.

A wszystko dlatego, że dziewczyna nie umiała zachować się przy stole i całkowicie brakowało jej wyczucia taktu.

Kilka miesięcy temu cała rodzina już spotkała się w restauracji i zamiast cieszyć się wspólnym towarzystwem i jedzeniem, słuchali kaprysów Ewy.

To danie jej się nie podobało, to kelner nie tak na nią spojrzał i zapomniał się uśmiechnąć, to menu było ubogie.

Z powodu ostatniego argumentu musieli nawet kilka razy w ciągu wieczoru zmieniać restaurację.

I nawet wtedy znalazła powód do narzekań. Dziewczyna zamówiła sobie sałatkę i poprosiła, aby nie dodawano do niej cebuli.

– Oto pańska sałatka, tak jak zamówiła, bez cebuli, – powiedział kelner, kładąc talerz przed Ewą.

– A co to jest na sałatce? – z niezadowoleniem zapytała dziewczyna, wskazując pomalowanym paznokciem na gałązkę koperku.

– Gałązka koperku do dekoracji, – niezrozumiale odpowiedział chłopak.

– A ja prosiłam, żebyście dodawali do sałatki ten koperek? – zirytowana kontynuowała synowa.

– Jeśli chce pani, mogę go usunąć, w samej sałatce kopru nie ma, – zaproponował kelner, który wydawał się rozsądnym rozwiązaniem sytuacji.

– Zabierz całą swoją sałatkę, zepsuliście mi apetyt… Przynieście mi mój koktajl mleczny, – rozkazująco zażądała Ewa i demonstracyjnie odwróciła się w stronę okna.

Wszystkie jej kaprysy zostały spełnione, a nikt z personelu nie wyraził sprzeciwu. Oczywiście atmosfera wieczoru została zepsuta.

Synowa siedziała z nadętymi ustami i obrażoną miną, podczas gdy jej krewni jedli i rozmawiali, więc wizyty w miejscach publicznych z nią były jak katorga.

Jednak i rodzinne spotkania nie obywały się bez ekscesów. Kapryśność i ekscentryczność dziewczyny zatruwały każ

de spotkanie.

Nawet na pogrzebie cioci Jana, Ewa zdołała wywołać skandal.

– Kto robił te naleśniki? One są jak guma! – głośno wykrzyknęła dziewczyna podczas stypy.

– Kochanie, nie musisz o tym krzyczeć, po prostu ich nie jedz, i wszystko, – próbowała uspokoić synową Barbara, zauważywszy na sobie krzywe spojrzenia krewnych.

– A co tu w ogóle jest do jedzenia? Mojemu psu gotuję lepiej, alkohol i sok też tandetne. Fuj, – skrzywiła się synowa.

– Przyszliśmy tu nie jeść, a żegnać człowieka, więc proszę, okaż trochę szacunku i przestań się skarżyć, – cicho powiedziała teściowa.

– Właśnie o to chodzi! Zaprośiliście mnie na żałobę, a tu nawet nie ma czym żałować, – smętnie mruknęła Ewa.

Wyglądało na to, że ta niezręczna sytuacja została wyjaśniona i zapomniana, ale tylko wyglądało…

Później Barbara otrzymała kilka telefonów od krewnych, którzy z oburzeniem opowiadali, jak żona Jana podchodziła do nich i skarżyła się na jedzenie.

Kobiecie było wstyd, i przysięgła sobie, że nigdy więcej nie weźmie swojej synowej na podobne wydarzenia.

Nadchodziło urodziny teściowej, i Ewa z mężem planowali przybyć na rodzinne przyjęcie.

Wiedząc o tym, Barbara powiedziała wszystkim, że źle się czuje i odłożyła świętowanie na nieokreślony czas.

Kobieta wiedziała, że Jan pod koniec miesiąca miał wyjechać w podróż służbową na kilka dni. Właśnie tego momentu czekała.

Teściowa wcześniej wymyśliła sprytny plan, jak świętować urodziny bez Ewy.

Gdy tylko Jan zadzwonił do swojej matki z innego miasta, natychmiast zaczęła rozsyłać reszcie dzieci zaproszenia.

Nielubiana synowa, oczywiście, nie została poinformowana o zbliżającym się rodzininnym święcie.

Urodziny Barbary przebiegły w radosnych nastrojach, tym razem nie było niezadowolonych ani obrażonych gości.

Nie trzeba było wysłuchiwać czyichś uwag na temat jedzenia czy napojów. Po raz pierwszy od dwóch lat kobieta mogła się dobrze bawić ze swoimi dziećmi.

Ale za ten moment szczęścia musiała zapłacić dosłownie następnego dnia.

Ktoś z gości opublikował zdjęcia z imprezy w mediach społecznościowych, które wpadły w oko Ewie.

– Halo, Barbara Bonifatiewna, czy świętowaliście urodziny? – z żalem w głosie zapytała synowa.

– Tak, po co zwlekać, i tak opóźniłam o kilka tygodni, – nie zaprzeczyła teściowa.

– A dlaczego mnie nie zaprosiliście?

– Tak wyszło, że Jan wyjechał w delegację, a tobie samotnie pewnie byłoby nudno…

– Ze wami mi nigdy nie jest nudno, źle pomyśleliście. A dlaczego nie poczekaliście na powrót Jana? – podejrzliwie zapytała Ewa.

– Dlaczego, dlaczego… Ponieważ żona zawsze psuje wszystkie święta swoją kwaśną miną! – wyrzuciła z siebie Barbara i od razu pożałowała wypowiedzianych słów.

– Co?! To ja psuję? Myślałam, że jeste

ś dobrą kobietą, a ty jesteś jadowita, – ze łzami w głosie odpowiedziała synowa i rzuciła słuchawką.

Kilka godzin później Jan zadzwonił do matki i zaczął ją upominać.

– Dlaczego tak traktujesz moją żonę? Co złego ci zrobiliśmy? – oburzał się mężczyzna.

– Nic mi nie zrobiliście, ale Ewa ciągle psuje święta, a ty nie potrafisz jej postawić na miejscu, – zdecydowała się wyjawić karty Barbara.

– Jak to ona je psuje? – zdumiał się syn.

– Swoimi kaprysami i pretensjami, z nią nie tylko nie można normalnie pójść do restauracji, ale nawet w domu nie można usiąść przy jednym stole! Ciągle na wszystko narzeka i jest niezadowolona, – wreszcie wyraziła się kobieta.

– Ona po prostu mówi wprost i jest szczera, w przeciwieństwie do ciebie, a przecież ona traktuje cię jak matkę.

– Bycie szczerym i niekulturalnym to dwie różne rzeczy. A jeśli chce być dla mnie jak córka, to niech się zachowuje odpowiednio, a nie jak kapryśna małolata!

– Dobrze, będę na nią uważał i wytłumaczę jej, jak się zachować. Ale ty w zamian obiecaj, że zawsze będziesz zapraszać Ewę na święta, – nieoczekiwanie złagodział Jan.

– Dobrze, ale na twoją odpowiedzialność. Na następnym spotkaniu to sprawdzimy, – niechętnie zgodziła się kobieta.

Oczywiście, Ewa się nie zmieniła, dziewczyna starała się być powściągliwa i nie robić scen, ale wychodziło jej to źle.

Barbarze nie pozostało nic innego, jak wzruszyć ramionami i starać się nie zwracać uwagi na wybryki synowej.

Kobieta nie chciała więcej kłócić się z Janem, więc wybrała mniejsze zło.