W niedzielę zadzwoniłam do swojej synowej, powiedziałam, że bardzo za nią i wnukami tęsknię. Prosiłam, by przyjechali do mnie z synem. Ale Anna zimno odpowiedziała, że na ten dzień mają swoje plany, żebym na nich nie czekała. Jak żałuję, że wcześniej nie doceniłam swojej synowej

Dziś żyję sama w swoim dużym trzypokojowym mieszkaniu i czuję się tutaj całkowicie samotna. Owdowiałam trzy lata temu. Zanim odszedł mój mąż, żyłam takim sobie zwyczajnym życiem. Często byłam zajęta opieką nad mężem, więc nigdy mi nie było nudno, nie musiałam tęsknić.

Wychowałam wspaniałego syna – przystojniaka i mądrego mężczyznę, który teraz ma własny dobry dochodowy biznes. Mam dwójkę wspaniałych wnuków: chłopca i dziewczynkę. Ale oto z synową nasze relacje nie ułożyły się zbyt dobrze, czasami przeglądam wszystkie obrazy w mojej pamięci, i od tego staje się tylko gorzko na duszy.

Zawsze podchodziłam do tego faktu dość obojętnie, historia relacji teściowej i synowej jest stara jak świat. Ja też kiedyś byłam synową, więc dla mnie to naturalne i normalne. Ale moja synowa chyba tak nie uważa, i skryła na mnie urazę.

Teraz, gdy uczucie samotności zamieszkało we mnie, nasze relacje z synową Anną już mi nie odpowiadają. Żona mojego syna w ogóle nie przywozi do mnie wnuków, nie wpuszcza do mnie mojego synka, rzadko bywa w moim domu.

Bardzo rzadko mogą do mnie wszyscy razem wpaść, gdy przejeżdżają obok, albo na wielkie święto, gdy ich zaproszę i bardzo poproszę. I to, wpadną do mnie na 10 minut i od razu jadą. A ja znów zostaję sama w swoim ogromnym mieszkaniu. Tak bardzo chciałabym, aby chociaż wnuków zostawili mi na wakacje.

Dla mnie to byłyby przyjemne kłopoty. Ale nigdy tak nie robią, tłumacząc to tym, że dzieci mają różne interesujące zajęcia dodatkowe obok domu, i niezręcznie im jeździć do mnie. Syn też nie mówi wprost, dlaczego tak rzadko do mnie wpada, ale ja sama znam powód.

Szkoda, że nie ułożyłam wcześniej relacji ze swoją synową, teraz wszystko mogłoby być inaczej. Jestem teraz gotowa to zrobić, chciałabym naprawić wszystkie błędy popełnione w przeszłości, ale moja synowa w ogóle nie chce ze mną kontaktować się teraz, nie chce ze mną rozmawiać.

Czy synowa nie rozumie, jak bardzo czuję się samotna? Przecież nie mam nikogo poza nimi i o kogo mam się teraz troszczyć, dla kogo żyć? Przecież ona powinna rozumieć, że kiedyś też będzie starszą kobietą, będzie czyjąś teściową.

Boję się, że powtórzy moje błędy, a potem będzie żałować przez wiele lat, tak jak teraz żałuję ja. No to jak teraz naprawić sytuację, zrozumiałam, w czym byłam nie w porządku, i jestem gotowa się zmieniać. Tylko komu to teraz potrzebne? Syn też już nie czuje tej ciepłości i miłości do mnie, jak kiedyś.

Jak to trudno uświadomić sobie swoją niepotrzebność najbliższym ludziom. Rozumiem, że to niepoprawne, ale tak mi szkoda siebie, gdy o tym myślę. Jak odzyskać sympatię mojej synowej? W końcu, gdy ze mną nie rozmawia Anna, z ze mną nie chce rozmawiać cała ich rodzina.

A w niedzielę zadzwoniłam do niej i bezpośrednio zaprosiłam w gości. Powiedziałam, że tęsknię za nią i za wnukami też. Ale synowa taktycznie znalazła kolejną wymówkę, jak zawsze ostatnio, by nie przyjeżdżać do mnie. Może sama jestem winna zaistniałej sytuacji. W końcu kiedyś nie doceniłam jej przez wiele lat, byłam zupełnie obojętna, nie zawsze traktowałam ją dobrze, a w młodości bardzo do mnie się garnęła, jak do rodzimej. Ale jestem gotowa na wszystko, byle tylko nie być tak samotną i odzyskać miłość swoich najbliższych, żałuję błędów z przeszłości.