Weź swoje rzeczy i wyjedź. Mama potem zwróci ci kwotę, którą wpłaciłaś na to mieszkanie!

W moim życiu teraz dzieją się po prostu niewiarygodne rzeczy. Chciałabym wam o tym opowiedzieć.

Zaczęłam spotykać się z Aleksiejem, gdy miałam 20 lat. Powiedział mi, że jest o 10 lat starszy. Czułam się z nim bardzo dobrze, więc różnica wieku zupełnie mnie nie przeszkadzała.

Nie myślałam, że nasze związki mogą być poważne, szczerze mówiąc. Jednakże szybko bardzo się przyzwyczaiłam do Leszka i pokochałam go.

Stopniowo zaczęliśmy planować naszą przyszłość razem. Opowiadał o mnie wspaniale, więc natychmiast zgodziłam się wyjść za niego za mąż. Dopiero gdy składaliśmy dokumenty w USC, dowiedziałam się, że ma 38 lat. Byłoby głupie stracić ukochaną osobę z powodu wieku, więc po prostu nie przywiązywałam do tego znaczenia.

Nawet nie zmartwił mnie fakt, że Leszek był już w związku małżeńskim i ma syna. Wkrótce Kuba przeprowadził się do nas. Nie, nie żyliśmy oddzielnie – razem ze swoją teściową. Jednak wszystko to wydawało mi się błahostkami, ponieważ bardzo kochałam Aleksieja.

Przez pięć lat mieszkaliśmy razem. A także z teściową.

Pracowałam dużo. Starałam się znaleźć dodatkowy dochód, ponieważ pieniędzy było bardzo mało.

Wszystkie obowiązki domowe spoczywały na mnie, więc musiałam wstawać o piątej rano. Wiedziałam, że teściowa zacznie mnie krytykować, jeśli coś zrobię nie wystarczająco dobrze. Wchodziła do naszego pokoju i zaglądała w każdy kąt. Jeśli jej coś nie odpowiadało – było to gwarantowane.

W takim tempie wytrzymałam kilka lat. Biegałam jak wiewiórka w kole między pracą a domem, macierzyństwem i obowiązkami domowymi. Przez cały ten czas wysłuchiwałam pretensji matki męża, która zawsze była niezadowolona ze mnie. Pracowałam również w nocy, ponieważ problemy finansowe nie omijały mnie.

Co robił mój mąż? Przychodził ze swoją niewielką pensją i kładł się na kanapie. Czasami oglądał piłkę nożną albo grał w gry. Ale mimo to ciągle narzekał na życie i na małą pensję. Nie spieszył się z zmianą czegokolwiek i szukaniem bardziej opłacalnej pracy.

Pieniędzy od męża w ogóle nie widziałam. Wszystko kupowałam i opłacałam ja. Ubierałam i karmiłam wszystkich także ja.

Opłacałam rachunki za media. Ponadto, dawałam pieniądze również teściowej. Aleksiej mówił, że muszę pomagać jego matce, ponieważ jest emerytką.

Wszystko robiłam i milczałam. Myślałam, że tak powinno być, chociaż rodzice i przyjaciele błagali, żebym wyszła z tej niewoli.

Ze względu na tak napięty grafik zaczęły się u mnie problemy ze zdrowiem. Okulista powiedział, że potrzebna jest mi pilna operacja. Jej koszt – 50 000. Kiedy wróciłam do domu, powiedziałam mężowi:

– Nie mamy tyle pieniędzy, więc jest tylko jedno wyjście – wziąć kredyt. Ponieważ pracuję nieoficjalnie, nie uzyskam pozwolenia na kredyt. Czy ty możesz go wziąć na siebie?

– Nie! Co ty? Kredyty to długowa przepaść! – krzyknął Aleksiej.

Znalazłam sposobność i uzbierałam na operację. Samodzielnie wszystko opłaciłam, a potem uregulowałam długi.

Wszystko poszło dobrze.

Ale najciekawsze, że mój mąż wciąż wziął kredyt. Nie, nie dla mnie – kupił nowy telewizor swojej matce.

Wychodzi na to, że technologia jest ważniejsza od mojego zdrowia?

Wtedy moje oczy zaczęły się stopniowo otwierać!

Wcześniej myślałam, że winna we wszystkim jest teściowa, ale potem zrozumiałam, że – Aleksiej. To on pozwala swojej matce traktować mnie lekceważąco, ponieważ sam się tak zachowuje.

Wtedy zaproponowałam mu kupno osobnego mieszkania.

Oczywiście, chciałam sporządzić umowę przedmałżeńską. Znaleźliśmy mieszkanie za trzy miliony. Mieszkanie męża udało się sprzedać za 2 000 000. Pozostałą kwotę dorzucili mi rodzice. Dlatego też ⅔ nieruchomości należało do męża, a ⅓ – do mnie.

Mieszkanie było świetne. Z remontem i meblami. Podczas gdy załatwialiśmy formalności, mieszkaliśmy z moimi rodzicami, a potem zaczęliśmy stopniowo przenosić rzeczy.

Ponieważ mąż się wycofał i powiedział, że jest zmęczony, musiałam sama ręcznie przenosić wszystkie rzeczy. Nie widziałam innego wyjścia, ponieważ chciałam szybciej się przeprowadzić.

Teściowa nie chodziła do nas. Ale nie poprawiliśmy naszej sytuacji.

Pewnego dnia nie wytrzymałam i zaczęłam awanturę. Byłam zmęczona pracą i patrzeniem na to, jak się leni.

Mąż wyszedł gdzieś. Nawet się nie martwiłam, bo byłam pewna, że wróci. I tak też się stało, ale jego słowa doprowadziły mnie do szoku:

– Porozmawiałem z mamą. Odda ci milion, więc zbieraj rzeczy i wyjedź. Rozwodzimy się.

Nie mogłam uwierzyć własnym uszom.

Wyobrażacie sobie, z jakim potworem żyłam przez ten cały czas?

Teraz czeka nas proces rozwodowy. Na razie mieszkam w wynajętym mieszkaniu i czekam na pieniądze, które mi się należą.