Wnuk nie uznaje babci i dziadka, a winna temu jest synowa

W miniony weekend mąż wybrał się w odwiedziny do swoich rodziców. Zabrał ze sobą syna, a kiedy wrócili, zaczął robić mi scenę. Okazało się, że stracił nastrój z powodu tego, że nasz maluch nie chciał rozmawiać z dziadkiem i babcią, a ja zostałam obwiniona o to, że podsycam antypatię syna wobec nich. Co ja mam z tym wspólnego?

Kiedy teściowa wyszła, by przywitać męża i syna, wnuk zaczął płakać, mówiąc, że to nie jego babcia. Myślał, że jedziemy w odwiedziny do mojej mamy, ona dla niego jest babcią, bo często ją widzi, a teściowa jest dla niego obca.

Niedawno wróciłam do pracy po urlopie macierzyńskim. Syn ledwie skończył trzy lata. Udało mi się uzgodnić z szefem pracę zdalną, ponieważ dziecko jeszcze nie chodzi do przedszkola, a nasze mieszkanie jest na kredycie, więc chciałabym również uzupełniać domowy budżet. Moja mama często przychodzi do mnie, bawi się z Sashą, pomaga mu w nauce. Kiedy pracuję, zarazem gotuje coś smacznego i sprząta w mieszkaniu.

Tata także zawsze jest w pobliżu, gdy trzeba coś odebrać lub kupić. Teraz moi rodzice zabierają wnuka na noc, abyśmy z mężem mogli być sami. Nawet zaaranżowali mu pokój u siebie, gdzie są zabawki, łóżko i ubrania. Czy dziwi więc, że mój syn kocha dziadka i babcię?

Nigdy nie miałam dobrych relacji ze swoją teściową. Od pierwszego dnia znajomości uważała mnie za “drugorzędny” element. Powód był taki, że przed Paśką byłam już zamężna, z pierwszym mężem nie układały się sprawy, nie mieliśmy dzieci, więc się rozeszliśmy. Paśka uważał jednak, że nie warto budować związku na kłamstwie i opowiedział jej o tym fragmencie mojej biografii. Od tego czasu teściowa traktuje mnie tak, jakby mnie nie było. Tylko gdy Sasha się urodził, teściowa trochę się rozluźniła. Spotykamy się tylko od święta, nie szczególnie zapraszam się do niej w gości.

Uczę mojego syna i mówię mu, że ma dwie babki i dwóch dziadków. Jedni to moi rodzice, a drudzy to rodzice jego taty. Rozumiem, że jest jeszcze mały, nie do końca to rozumie, ale w czym moja wina? Teściowa mieszka trzy przystanki metrem od nas. Jest na emeryturze, co jej przeszkadza w odwiedzinach u wnuka? Czy zabieraniu go do siebie? To nie moja wina, że Sasha ich nie zna i nie chce do nich przyjeżdżać w gości. Jeśli moi rodzice mówią, że kochają wnuka, to też pokazują to w praktyce. Czyż nie mam racji?

Mój mąż uważa, że trzeba częściej oddawać syna teściowej, żeby się przyzwyczajał do nich, póki jest jeszcze mały. Nie mam nic przeciwko, ale sama nie będę wozić syna do nich. Oni są dorosłymi ludźmi, niech sami zastanowią się, jak naprawić relacje z jedynym wnukiem.