Wychowałam swojego syna sama. Niezależnie od trudności, lata minęły bardzo szybko, a teraz jest dorosłym, żonatym mężczyzną. Niedawno syn przyszedł do mnie i poprosił o dużą sumę pieniędzy. Gdy powiedział, po co mu te pieniądze, poprosiłam go, aby opuścił mój dom. Nawet nie wiem, jak teraz spojrzeć w oczy mojej synowej

Chcę teraz podzielić się z wami swoimi przemyśleniami, ponieważ sama nie mogę znaleźć wyjścia z tej sytuacji.

Gdy mój syn miał tylko rok, jego ojciec znalazł sobie inną. Próbowałam go przekonać, mówiłam, że wszystko będzie dobrze i mąż został ze mną. Ale potem pojawiła się kolejna kobieta, a potem jeszcze jedna. Nie chciałam już tak żyć i widzieć takiego traktowania, więc złożyłam wniosek o rozwód.

Po tym były mąż zniknął. Wyjechał za granicę z kolejną swoją panią. Więcej go nie widziałam i nie słyszałam o nim. Smutno nawet wspominać tamten czas, ale dla niego było zupełnie obojętne, że ma syna. Nigdy nam nie pomagał, i było mu wszystko jedno, czy jego dziecko ma co jeść i gdzie mieszkać.

Pierwsze lata po rozwodzie były najtrudniejsze w moim życiu, w tym okresie starałam się dużo pracować, bo potrzebne były pieniądze, a było mi łatwiej, gdyż odchodziły smutne myśli. Wynajmowałam pokój w akademiku i biegałam między pracą a synem.

Kilka lat później w moim życiu pojawił się mężczyzna, który stał się dla mnie solidnym wsparciem i zastąpił synowi biologicznego ojca. Cieszyłam się, że syn ma męski wzór godny naśladowania. I syn dorastał na godnego mężczyznę. Cieszyłam się i byłam wdzięczna losowi, że przysłał mi takiego niezawodnego człowieka.

Czas bardzo szybko leci, życie nie stoi w miejscu.

W końcu mój syn Andrzej ożenił się. Razem z Anną żyją już pięć lat w małżeństwie i wychowują wspaniałą dwuletnią córkę. Moja synowa to bardzo dobra osoba: dobra, wierna, świetna gospodyni. Lepszej pary nie mogłam sobie dla syna życzyć.

Ale oto niedawno przyszedł do mnie Andrzej i poprosił o pożyczenie dużej sumy pieniędzy. Gdy dowiedziałam się, po co mu te pieniądze, trudno było mi uwierzyć w to, co usłyszałam. Opowiedział mi, że dziewięć miesięcy temu spotykał się z inną kobietą, która niedawno urodziła dziecko. On jest ojcem. Teraz ona prosi go o pieniądze, w zamian za to, że nikomu nic nie powie. Tak Andrzej planuje uratować swoje małżeństwo.

Powiedzieć, że byłam bardzo zaskoczona, to nic nie powiedzieć. Mój własny syn postąpił tak źle wobec swojej żony. Włożyłam tyle sił, aby wychować go na dobrego mężczyznę i ojca. A on postąpił tak, jak kiedyś, wiele lat temu, postąpił jego biologiczny ojciec.

Nie dałam Andrzejowi pieniędzy. Jak teraz patrzeć w oczy mojej synowej? A ta inna kobieta? Czy wiedziała od razu, że jest żonaty czy syn jej powiedział nieprawdę? A to dziecko, przecież to mój rodzony wnuk, czy teraz będzie dorastać sam, bez ojca? To po prostu nie mieści mi się w głowie, mój świat runął w jednej chwili. A synowi wszystko jedno, chce po prosto wszystko ukryć przed swoją żoną, po prosto dać pieniądze i żeby nikt więcej niczego nie wiedział i nie mówił.

Ale ja nie mogę milczeć. To dla mnie ciężkie brzemię, szczerze mówiąc. Anna moja to dobra kobieta i nie zasłużyła na takie traktowanie. Ale teraz martwię się, że prawda będzie dla niej trudna do przyjęcia. Myślę, że muszę przełamać się i porozmawiać z synem. Jest mężczyzną, niech poniesie odpowiedzialność za swoje czyny.

Będzie lepiej, jeśli sam powie prawdę swojej żonie i zaakceptuje małego syna. Choć może Annie będzie łatwiej, gdy dowie się wszystkiego ode mnie? Porozmawiamy sobie szczerze i łatwiej jej będzie przyjąć tę wiadomość. Co teraz robić z tą prawdą? Jak mój syn mógł tak postąpić z nami wszystkimi? Jak byście postąpili na moim miejscu? Doradźcie coś, jeśli macie dobre słowa lub byliście na moim miejscu.