Z mężem nie mieszkamy razem już 10 dni. Andrzej nie dzwoni do mnie. Pewnego wieczoru po prostu spakował swoje rzeczy i wyszedł z domu. Nie chcę, abyśmy się rozwiedli, ale nie mogę pierwsza zadzwonić do niego. Bardzo chcę poznać całą prawdę

Przeżyłam w małżeństwie z moim mężem Andrzejem 3 lata. Jeszcze przed ślubem dbał o mnie pięknie, a kiedy zaczęliśmy się spotykać, kontynuował dawanie prezentów, zabierał mnie na randki, wyjeżdżał ze mną na piękne i drogie miejsca. Zawsze był uważnym, kochającym, troskliwym mężem, co sprawiło, że wszystkie przyjaciółki mi zazdrościły, ponieważ taka osoba to rzadkość w naszych czasach.

Przed spotkaniem z Andrzejem nie byłam zależna od nikogo i byłam bardzo wolną osobą: rozwijałam karierę, uprawiałam sport i miałam wielu przyjaciół. Taką właśnie mnie pokochał wtedy. Myślałam, że bardzo miałam szczęście z ukochanym i uważałam go za idealnego mężczyznę, z którym można iść pod ołtarz.

Ale wszystko potoczyło się zupełnie inaczej, niż marzyłam, kiedy Andrzej stał się moim mężem – zaczęły się ciągłe pretensje wobec mnie.

Mąż ciągle nalegał, abym zmieniła swoje życie, bo teraz mam rodzinę i powinnam więcej czasu poświęcać swoim bliskim. Mówił, że zamężna kobieta powinna pełnić rolę strażniczki swojego domu i spędzać większość wolnego czasu z mężem.

Andrzej nie lubił, gdy wychodziłam z przyjaciółkami, a zwłaszcza z przyjaciółmi mężczyznami. Próbowałam wytłumaczyć, że zawsze tak żyłam i że w tym nic złego. Ale szczerze kochałam swojego męża, więc postanowiłam zmienić swoje życie tak, jak on tego chciał: stałam się cichą, domową kobietą, która nie może zrobić kroku bez pozwolenia swojego męża.

Andrzej bardzo często mówił mi o tym, że chce mieć dzieci. Ciągle mnie i siebie przekonywał, że będę dobrą matką, i że bez dziecka nasza rodzina nie będzie tak szczęśliwa. Długo mnie namawiał, obiecał, że będzie mi we wszystkim pomagał, mówił, że zatrudni dla mnie nianię. Chciałam jeszcze kilka lat żyć dla siebie, ale mąż przekonał mnie, żeby zostać matką.

Gdy oczekiwałam dziecka i przygotowywałam się na bycie matką, wszystko w naszej rodzinie było dobrze. W czasie porodu mąż również był ze mną – trzymał mnie za rękę i starał się mnie wspierać każdą chwilę. Gdy dziecko się urodziło – Andrzej wyglądał na bardzo szczęśliwego i dziękował mi za to, że podarowałam mu córkę.

Myślałam, że wszystko jest dobrze, nawet nie przypuszczałam, że coś poszło nie tak. Po moim powrocie do domu, zachowanie męża bardzo się zmieniło. Stał się jakiś zimny wobec mnie, mało ze mną rozmawiał.

W pewnym momencie nawet zaczęło mi się wydawać, że jest zazdrosny o córkę: mąż oskarżył mnie o to, że całą swoją uwagę poświęcam dziecku.

Dosłownie kilka dni po tym, jak z Andrzejem zostaliśmy rodzicami, mąż urządził mi prawdziwą kłótnię, spakował swoje rzeczy i wyszedł z domu.

Rozumiem, że niemowlę u nas jest niespokojne – to trudna próba dla każdych relacji i małżeństwa, ale nie rozumiem, jak można tak po prostu zostawić swoją ukochaną żonę zaraz po narodzinach dziecka, tym bardziej że sam bardzo chciał zostać ojcem. Mieszkamy osobno z Andrzejem już 10 dni, a on nawet nie interesuje się swoim małym dzieckiem. Boję się zostać samotną matką. Ale nie chcę także błagać męża, by wrócił.