Z moją pierwszą żoną spotkałem się na weselu mojej siostry. Bardzo mi się spodobała i od razu się ożeniliśmy. Z pierwszą żoną mieliśmy dwie córki. Z biegiem lat przestała zwracać na mnie uwagę, interesowały ją tylko pieniądze, które przynosiłem do domu. Tak żyliśmy jeszcze kilka lat, a ja pewnego razu spotkałem kobietę, która stała się moją drugą żoną. Była młoda, piękna i interesowała się moim życiem, moimi sukcesami i osiągnięciami w pracy, byłem dla niej interesującą osobą. Wtedy po raz pierwszy od wielu lat poczułem, że ktoś też o mnie dba. Ożeniłem się po raz drugi, ale to był duży błąd
Dzisiaj mam 67 lat, już nie jestem młodym mężczyzną, ale wciąż pracuję. W swoim życiu miałem dwa małżeństwa. Z pierwszą żoną żyliśmy razem 12 lat, a z drugą tylko 4 lata, niestety.
Z moją pierwszą żoną spotkałem się na weselu mojej siostry. Piękna i inteligentna dziewczyna była znajomą męża mojej siostry i spodobała mi się swoją prostotą i szczerością, nie mogłem od niej oderwać wzroku. Kontynuowaliśmy rozmowę po weselu, potem zaproponowałem jej ślub i zamieszkanie razem.
Było nam dobrze razem, ale po narodzinach dzieci poświęciła całą swoją uwagę tylko im, a ja zawsze byłem na uboczu. Miałem wspaniałe dwie córki. Przyznaję, że też je kochałem, ale było mi smutno, że żona przestała mnie całkowicie zauważać, bo dla niej ważne było tylko to, ile pieniędzy przynoszę do domu, a nie ja sam. W całkowitym niezrozumieniu spędziliśmy jeszcze kilka lat, a ja pewnego razu spotkałem kobietę, która stała się moją drugą żoną.
Była młoda, piękna i interesowała się moim życiem, moimi sukcesami i osiągnięciami w pracy, byłem dla niej interesującą osobą. Wtedy po raz pierwszy od wielu lat poczułem, że ktoś też o mnie dba, że nie tylko ja troszczę się o swoją rodzinę, poczułem się ważny dla niej. To było dla mnie bardzo ważne, żeby ktoś mnie zauważył, bo wtedy dla żony i dzieci robiłem wszystko, a dla nich byłem pustym miejscem.
Gdy powiedziałem swojej pierwszej żonie, że odchodzę, wydawała się całkowicie spokojna, przyjęła to jako coś naturalnego. Smutne, ale wtedy wydawało mi się, że nie miała do mnie żadnych uczuć. Nawet pomyślałem, że ma kogoś innego. Ale chyba się wtedy pomyliłem, bo ona nadal żyje sama, nie ma nikogo.
Było mi niezręcznie przed córkami, ale z żoną zdecydowaliśmy, że lepiej się nie spotykać. Dokładniej, to z inicjatywy żony, nie miałem kontaktu przez te wszystkie lata z własnymi córkami, powiedziała, że tak będzie lepiej dla nich.
Po pierwsze, żona powiedziała, że tak będzie lepiej dla córek, aby nie widziały, że ich tata ma inną rodzinę. Po drugie, ożeniłem się po raz drugi, i miałem syna, któremu poświęcałem dużo wolnego czasu. Ale moja matka, gdy jeszcze żyła, nadal utrzymywała kontakt z wnukami, zawsze kupowała im prezenty, zawsze dawała pieniądze, jeśli miała jakieś oszczędności.
Również przez nią przekazywałem pieniądze córkom i prezenty na urodziny. Niech będą od babci, ale mi było miło, że biorę udział w życiu moich dzieci.
Z drugą żoną żyliśmy tylko cztery lata, ponieważ znalazła sobie nowego życiowego partnera – młodszego od mnie mężczyznę, i sama złożyła wniosek o rozwód.
Jako że miałem perspektywiczną pozycję i wysoką pensję, otwarcie powiedziała, ile jej jestem winien, oraz ile jeszcze będę winien swojemu dziecku. Ale nie mogłem jej odmówić, to mój syn, więc powinienem pomagać swojemu dziecku, przecież jestem ojcem.
Ale później jej nowy mąż nie chciał, żebym kontaktował się z synem. Oni z żoną zdecydowali, że on będzie wychowywał mojego syna jak swojego, abym więcej nie pojawiał się w ich domu. Co mogłem wtedy zrobić? Była żona ma trudny charakter, nie chciała słuchać moich argumentów, nie wysłuchała mojej opinii, mówiła, że wie, co będzie najlepsze dla wszystkich.
Teraz moje dzieci są dorosłe, mają własne rodziny i mają już własne dzieci, mam wnuki od dawna. Przez te wszystkie lata moje dzieci, nie mówiąc już o wnukach, nawet nie zainteresowały się, czy żyję, czy jestem zdrowy, czy potrzebuję jakiejś pomocy.
Tak, rozstałem się z ich matkami, ale przecież jestem ich biologicznym ojcem? Dlaczego zapomnieli o mnie teraz, gdy potrzebuję ich uwagi i wsparcia? A może w ogóle o mnie nie pamiętają?
Teraz nie mam już perspektywicznej pracy, nie mam też pieniędzy, ponieważ wcześniej większość zarobków oddawałem im, swoim własnym dzieciom. A teraz chciałbym po prostu spędzać czas z nimi na starość, żeby nie być samotnym, przecież mam dużą rodzinę, która nie chce o mnie wiedzieć, jestem dla nich zbędny w ich rodzinach.
Chyba nie jestem im potrzebny? Zapomnieli o mnie.