Zawsze wiedziałam, że nie będę mieszkać z teściami, ponieważ widziałam, jak moja mama całe życie mieszkała z rodzicami mojego ojca. Była gospodynią domową dla wszystkich, mimo że sama pracowała, a w zamian słyszała tylko pretensje i nieustające niezadowolenie. W końcu mama opiekowała się teściami, ponieważ nikomu innemu nie było na rękę. I choć było jej przykro, postąpiła godnie
Gdy dorastałam w naszej rodzinie, widziałam ciągle zmęczoną i smutną mamę. To na zawsze zapadło mi w pamięć.
Dlatego, gdy Andrzej oświadczył się, wiedziałam, że mieszka z rodzicami, ale powiedziałam, żeby szukał dla nas mieszkania, bo chcę mieszkać osobno.
Jednak w dniu ślubu podszedł do mnie jego matka Maria, objęła mnie jak własną córkę i zaczęła namawiać, żebym zamieszkała z nimi. Opowiadała mi, że ma jedynego syna, że ona i mąż całe życie starali się tylko dla niego. Chce mieszkać obok niego, opiekować się naszymi dziećmi, swoimi prawdziwymi wnukami. Matka mojego męża obiecała mi pomagać we wszystkim, nigdy nie robić mi wyrzutów i nie słyszałabym w ich domu złego słowa.
Ale odmówiłam jej od razu. Nigdy nie zapomnę życia mojej mamy i sama nie chcę tak żyć.
Rozumiem, że na początku wszystko jest dobrze, ale dwie rodziny pod jednym dachem nigdy nie będą w stanie się dogadać.
Rodzice mojego męża byli trochę obrażeni na mnie, długo nie dzwonili, nie zapraszali na wizyty i nie przychodzili do nas. Ale z czasem się pogodzili, zrozumieli mnie.
Teraz mamy już własne mieszkanie, dwójkę dzieci i bardzo dobre relacje z rodzicami mojego męża. Odwiedzamy się nawzajem, pomagamy sobie w trudnych chwilach. Jesteśmy szczęśliwą i zgodną rodziną. Ale jestem pewna, że nigdy by tak nie było, gdybyśmy mieszkali razem. Czyż nie mam racji?