Aby odstraszyć teściową, trzeba było zmienić zamki w drzwiach
Miałam tylko ojca. Był moją jedyną podporą i wsparciem. Mieszkaliśmy razem na wsi, w dużym domu. Z pieniędzmi było bardzo krucho, ale ojciec starał się dać mi wszystko, co tylko mógł.
W wieku 19 lat wyszłam za mąż i przeprowadziłam się do miasta. Jednak zaledwie kilka lat po ślubie zmarł mój ojciec. Byłam jego jedyną córką, więc przejęłam spadek. Z mężem wszystko dokładnie przemyśleliśmy i postanowiliśmy nie sprzedawać domu ojca, lecz przeprowadzić się na wieś. Wszystkie nasze pieniądze szły na opłatę czynszu, przez co ledwo wiązaliśmy koniec z końcem.
Teściowa poparła naszą decyzję i nawet zaproponowała pomoc finansową, bo trzeba było zrobić remont. Postanowiła przeprowadzić się z nami. Ponieważ nasze relacje były doskonałe, nie miałam nic przeciwko. Dom był przecież duży. Jednak, gdy tylko zaczęliśmy mieszkać razem, teściowa bardzo się zmieniła. Zaczęła mnie krytykować i poniżać. Ciągle miała do mnie jakieś uwagi i narzekała, że jestem nieudolną gospodynią.
Pewnego dnia teściowa zagroziła mi, że odbierze mi dom ojca, jeśli nie będę jej posłuszna. Mąż widział nasze kłótnie, ale nigdy mnie nie bronił. Udawał, że nic się nie dzieje.
Milczałam i znosiłam to, bo miałam nadzieję, że z czasem będzie łatwiej. Jednak psuły się nie tylko nasze relacje z teściową, ale i z mężem. Wcześniej w ogóle się nie kłóciliśmy, a teraz codziennie dochodziło do konfliktów. A jego mama ciągle podsycała atmosferę.
Kiedy teściowa wyjechała na jakiś czas do miasta, zmieniłam wszystkie zamki. Rozumiałam, że jeśli jej nie odprawię, nasza rodzina się rozpadnie. Ostrzegłam męża, że jeśli chce, może wrócić do swojej mamusi. Wiedziałam, że nigdzie nie odejdzie, bo mnie kocha. Ale zdawałam sobie sprawę, że teściowa niszczy nasze małżeństwo. Na szczęście, mąż zgodził się ze mną i po raz pierwszy stanął po mojej stronie.
Teściowa wróciła po tygodniu i zaczęła się burzyć, bo jej klucze nie pasowały do zamków. Dzwoniła do mnie i do męża, ale nie odbieraliśmy. Dopiero później napisałam jej wiadomość, że lepiej będzie jej mieszkać w mieście.
Cieszę się, że zdecydowaliśmy się na ten krok. Moja stanowczość pomogła uratować rodzinę. Teraz mąż jeszcze bardziej mnie ceni, a z jego mamą w ogóle nie utrzymuję kontaktu. Ale, szczerze mówiąc, wcale mnie to nie martwi.