— Albo ja, albo córka! — oświadczył mąż. Czy naprawdę myślał, że zrezygnuję z własnego dziecka?

Mój mąż najwyraźniej stracił zdrowy rozsądek, skoro zaczął stawiać takie warunki. Grozi mi rozwodem, jeżeli nie przestanę się spotykać z córką z pierwszego małżeństwa. Ale to przecież moje dziecko!

Chodzi o to, że ich relacje nigdy nie układały się dobrze. Moja córka jest bardzo szczera. Gdy zauważyła, że Wiktor zachowuje się jak pan domu, zasugerowała, żeby nie wychylał się i nie rozpychał się łokciami, bo w końcu nie mieszka na swoim i nie żyje na swój koszt.

Córka powiedziała prawdę. Ostatnio zarabiam kilkakrotnie więcej niż mąż. On siedzi na swojej spokojnej posadce i w najbliższym czasie nie zamierza niczego zmieniać. Jednak taka uwaga uraziła jego dumę i Wiktor wypowiedział mojej córce wojnę.

Mąż pracuje dla duszy, a nie dla zysku. Ja muszę naprawdę ciężko pracować. Jego pensji nawet nie widzę, bo prawie wszystko wydaje na siebie. Ale to mnie specjalnie nie martwi. Mnie wystarczają moje pieniądze, więc nie zaglądałam Wiktorowi do kieszeni.

Z pierwszym mężem rozwiodłam się, ponieważ mnie zdradzał. Nie znosiłam zdrady, więc zebrałam się i odjechałam z córką do rodziców. Zaczęłam zastanawiać się, co robić, aby zapewnić sobie i dziecku byt. Musiałam nauczyć się nowego zawodu i pracować nadgodziny, aby osiągnąć obecny poziom życia.

Rodzice oczywiście mnie wspierali. Opiekowali się córką, podczas gdy ja ciężko pracowałam i wspinałam się po szczeblach kariery. To wszystko przyniosło efekty. Zdołałam wziąć kredyt hipoteczny, wyprowadzić się od krewnych i zacząć życie od nowa. Chciałam dołożyć wszelkich starań, by córka niczego nie potrzebowała, i mi się to udało.

Gdy córka ukończyła uniwersytet, wreszcie mogłam odetchnąć. Do tego czasu nie myślałam ani o sobie, ani o mężczyznach. Naprawdę poświęciłam jej swoje życie.

Jednak córka okazała się mądra i piękna. Spełniła wszystkie moje nadzieje i zrealizowała się w życiu. Pomimo swojego młodego wieku, nie bierze ode mnie pieniędzy i sama się utrzymuje. Godne podziwu, prawda?

Oczywiście, czułam się samotna. Często spotykałam się z przyjaciółkami, ale chciałam znaleźć swoją drugą połówkę, która zawsze będzie obok i mnie wspierać. Wtedy poznałam Wiktora.

To była miłość od pierwszego wejrzenia. Byłam tak zakochana, że nie zwracałam uwagi na jego panbratowskie maniery. Ale moja córka nie zamierzała znosić jego warunków i pretensji. Wiktor ciągle do niej docinał i nie chciał, aby przyjeżdżała do nas w gości.

Pewnego razu córka wpadła do mnie na kolację po pracy. Wiktor zobaczył ją i powiedział:

— Czy to jakiś fundusz charytatywny? Dlaczego karmimy jakichś darmozjadów?

— Ale ty przecież siedzisz na karku mamie. Ona cię karmi i jakoś cię nie wyrzuca — odparła córka.

Mąż szybko się ubrał i gdzieś wyszedł. Córka przeprosiła, ale ja tak naprawdę była po jej stronie, bo to nie ona była inicjatorką konfliktu — Wiktor ją sprowokował.

Mąż wrócił wieczorem i zaczął udawać urażonego. A potem oświadczył, że muszę dokonać wyboru: albo on, albo córka. Jeśli wybiorę córkę, złoży pozew o rozwód.

Na początku myślałam, że mąż żartuje. Ale nie — to była prawda.

Naprawdę sądził, że zrezygnuję z własnego dziecka dla niego. Jednak dla mnie spodnie w domu nie są tak ważne. Tym bardziej takie bezużyteczne! Zdecydowałam się na rozwód i wcale tego nie żałuję. Nagle ujrzałam prawdę i zdałam sobie sprawę, że naprawdę ciągnęłam na sobie darmozjada. Dziękuję córce, że otworzyła mi oczy.