Wtedy, kiedy córka Ireny, Krystyna, miała tylko trzynaście lat, matka zdecydowała się podarować jej małego kociaka, który wyglądał na nie więcej niż rok. Córce kotek nie przypadł do gustu, bo od dziecka nie lubiła kotów i nawet nie chciała się do nich zbliżać. Dziewczynka zawsze chciała mieć psa, więc liczyła, że mama kupi jej psa.
Tylko ojciec nie był zbyt chętny, aby ktoś przyniósł psa do mieszkania, więc aż do swojego pełnoletnia dziewczyna zapomniała o marzeniu o małym szczeniaku z powodu ojca. Potem rodzice się rozwiedli, a Irena pewnego razu przyniosła do domu kota, ale jakkolwiek nie próbowała przekonać córki, że od tego zwierzęcia nie ma żadnych problemów, było widać, że wszystkie ubrania w mieszkaniu są pokryte sierścią, a także bardzo często trzeba było sprzątać w domu z tego samego powodu. Najbardziej irytowało Krystynę to, że kot czasami załatwiał się w niedozwolonym miejscu. Krystyna po prostu zaczęła nienawidzić tego kociaka, podczas gdy mama bardzo go kochała i ciągle sprzątała po nim.
Trzeba było kupić psa zamiast tego kota! — ciągle narzekała córka.
Matka próbowała wytłumaczyć córce, że z tym kotem będzie im się żyło o wiele lepiej, ostatecznie Krystyna przestała marudzić i miała nadzieję, że zaraz po osiągnięciu osiemnastki wyprowadzi się od matki i w końcu zaopiekuje się psem. Nieco później matka Krystyny przygarnęła kolejnego kota, którego znów znalazła na ulicy, teraz było jej o wiele weselej z dwoma kotami.
Mamo, nie potrzebujesz kotów, potrzebujesz normalnego mężczyzny! Powiesz jeszcze, że przygarniesz dziesięć kotów!
Nie potrzebuję mężczyzny, już żyłam w małżeństwie i jestem zmęczona, a koty mnie nigdy nie opuszczą i na pewno się od nich nie zmęczę.
Drugi kot, którego przyniosła mama, bardzo źle traktował Krystynę i dosłownie za każdym razem na nią napadał. W domu zrobiło się jeszcze więcej bałaganu, ale Irena wcale nie była zmęczona codziennym sprzątaniem. Córka ostatecznie podjęła decyzję, że przy pierwszej możliwości wyprowadzi się od matki, więc zaraz po dostaniu się na uniwersytet przeprowadziła się do akademika i było jej wszystko jedno, że tam będzie znacznie mniej miejsca — najważniejsze, że nie będzie tam kotów, których Krystyna tak nienawidziła.
Mama oczywiście była zasmucona, gdy córka się wyprowadziła, ale nie mogła na to wpłynąć — skoro chce się wyprowadzić, to niech się wyprowadza. Ale potem córka Ireny uzyskała dyplom wyższego wykształcenia i przyjechała z powrotem do matki, po usłyszeniu zapachu kotów w mieszkaniu od razu poczuła mdłości. Mimo że w mieszkaniu była idealna czystość, zapach kotów Krystyna znienawidziła.
Och, Krystyna, w końcu wróciłaś! Właśnie niedawno chciałam ci pokazać kocięta, które mi sąsiadka oddała! — z entuzjazmem opowiadała córce Irena.
Mamo, dzień dobry, mnie tu nie było przez trzy lata, a ty wciąż żyjesz z kotami… Ale cieszysz się, że mam teraz wyższe wykształcenie?
Och, stój, kociak za głośno miauczy, chyba jest głodny! Zaraz mu nasypię jedzenia i wrócę! Musiałam wziąć urlop na jakiś czas z powodu tych kociąt!
I po co ci w mieszkaniu aż pięć kotów? — zdziwiona pytała Krystyna. — I tak cały czas tu śmierdzi, a ty nie przestajesz ich przygarniać! Czy sama nie masz dość z nimi zajmowania się?
Normalny zapach od moich kotów, tylko kot sąsiadki śmierdzi, ale ona już w następny weekend wraca do domu, więc zabierze kota!
Mamo, myślę, że nie powinnaś była w ogóle przygarniać nawet jednego kota, jesteś teraz jak opętana nimi!
Krystyna nie kontynuowała rozmowy z matką i po prostu poszła nocować do swojej przyjaciółki, która mieszkała dosłownie na sąsiedniej ulicy. Przyjaciółka zrozumiała Krystynę i pozwoliła jej na jakiś czas zamieszkać w swoim mieszkaniu. Później Krystyna dowiedziała się, że tego śmierdzącego kota nikt nie chce zabrać z powrotem do siebie, a Irena jest gotowa go na zawsze zatrzymać w swoim mieszkaniu, bo bardzo go pokochała. Irene nie martwiło tak bardzo rodzenie wnuków, jak jej własne koty, które bardzo kochała.
Krystyna, czy możesz choć raz przywieźć wnuki do mnie do domu, chcę się z nimi zobaczyć nie tylko przez wideorozmowę! Po prostu sama nie zdążę do ciebie przyjechać, muszę jeszcze za swoimi kotami się opiekować, — powiedziała pewnego dnia Irena córce.
Nie, mamo, dopóki nie wyrzucisz tych kotów z mieszkania, nie będę o tym myśleć, nie chcę, aby moje dzieci też czuły ten okropny zapach. Poza tym, moje dzieci mogą mieć alergię na koty, więc nie chcę ryzykować ich zdrowiem.
Mama poczuła się urażona słowami córki, więc po prostu przestała dzwonić do Krystyny. Nadal się czasami kontaktują, ale Irena wciąż jest obrażona, że córka zasugerowała, by wyrzucić koty z domu…