— Gotować będę tylko ja! W jednym domu nie może być dwóch gospodyń — powiedziała teściowa

Krystyna cały dzień narzekała kolegom na swoją teściową. Ta nie pozwala zmarnować się żadnemu produktowi — nawet zepsute mięso wykorzystuje. Mało tego, potem opowiada wszystkim domownikom, jak uratowała jedzenie przed wyrzuceniem.

Zaczęło się od tego, że młode małżeństwo przeprowadziło się do teściowej. Wcześniej mieszkali w wynajmowanym mieszkaniu, ale zdali sobie sprawę, że w ten sposób nigdy nie zaoszczędzą na kredyt hipoteczny. Teściowa mieszkała sama w trzypokojowym mieszkaniu, więc nie miała nic przeciwko wspólnemu zamieszkaniu. I miała niezły charakter. Krystyna wcześniej nigdy nie narzekała na matkę męża. Teraz chciałaby od niej uciec.

Halina wydawała się jej przykładem gospodyni i pracowitości. Teściowa często wspominała, że u niej nigdy nie marnują się produkty — wszystko jest wykorzystywane. Wtedy Krystyna jeszcze nie rozumiała, co to oznacza.

— Usiedliśmy do kolacji, a ona opowiada, jak odkroiła zgniłą kapustę, żeby ją ugotować. Mówiła też, że trafiło jej się mięso nie pierwszej świeżości, więc moczyła je w occie. Po takich opowieściach trudno mieć apetyt. Lepiej by milczała. Teraz nie mogę jeść niczego, co ona gotuje — wzdycha Krystyna.

Krystyna chciała sama zajmować się gotowaniem, ale teściowa jej na to nie pozwoliła. Mówiła, że w jednym domu nie może być dwóch gospodyń. Poza tym, miała dużo wolnego czasu — była na emeryturze. Synowa nie chciała konfliktować z teściową i milczała. Jednak ciągłe chodzenie głodnym też nie wchodziło w grę. Musiała jeść w pracy, a wieczorem udawać, że nie ma apetytu. Największy problem stanowiły jednak weekendy.

— Myśleliśmy, żeby jeść oddzielnie, ale teściowa się obraziła. Wszystkie takie propozycje odbiera jako atak. Obraża się na nas i płacze. Mówi, że wcześniej jej syn jadł z apetytem, a teraz dłubie w talerzu. No oczywiście! Nie chce potem spędzać nocy w toalecie — śmieje się Krystyna.

Kiedy małżonkowie wychodzą do kuchni napić się herbaty, teściowa jest zaraz obok. Chce spędzać z nimi czas, jakby nie rozumiała, że potrzebują też chwili dla siebie. Jeśli zamawiają jedzenie, teściowa i tak się obraża. Mówi, że szkoda jej jedzenia. Krystyna ma tego dość i jest gotowa na wszelkie kroki. Nie chce kłócić się z matką męża, ale nie chce tak dalej żyć.

Czy młode małżeństwo jest zbyt roszczeniowe? Teściowa stara się dla nich, dogadza, a oni kręcą nosem!

— Wynajem mieszkania nie jest teraz dla nas możliwy. Jeszcze rok, dwa i będziemy mogli wziąć kredyt hipoteczny. Ale jak wytrzymać ten czas? W końcu wybuchnę i powiem jej wszystko. Ile można jeść przeterminowane produkty? To kwestia zdrowia! Poza tym, nie ma potrzeby oszczędzać tak drastycznie — mówi Krystyna.

Teściowa uwielbia robić przetwory, ale sama ich nie je. Słoiki stoją latami, puchną, psują się… Otwiera dżem, zbiera pleśń łyżką i piecze ciasto. Gdzie takie rzeczy się zdarzają? Można się poważnie zatruć.

Co byście zrobili na miejscu Krystyny? Może młode małżeństwo powinno jednak żyć osobno? Dlaczego teściowa tak „czule” traktuje produkty?