I już myślałam, że czas przygotować się do spokojnej starości, którą będziemy spędzać razem z mężem. Ale trzy lata temu mój mąż oszołomił mnie wiadomością, że znalazł sobie młodą żonę i rozwodzi się ze mną

Mam teraz 45 lat, od trzech lat jestem rozwiedziona. Jeszcze pięć lat temu, gdyby ktoś mi powiedział, że wkrótce zostanę sama – nie uwierzyłabym.

Przeżyłam w małżeństwie prawie dwadzieścia lat. Urodziłam i wychowałam trójkę dzieci.

W mojej opinii, miałam silną i kochającą rodzinę. Ale dzieci dorosły, rozjechały się, a my zostaliśmy z mężem sami. I już myślałam, że czas przygotować się do nieuchronnej starości, którą będziemy spędzać razem. Ale trzy lata temu mój mąż oszołomił mnie wiadomością, że znalazł sobie młodą żonę i rozwodzi się ze mną.

Powiedzieć, że byłam zaskoczona, to nic nie powiedzieć. Jednak nie urządziłam scen, spokojnie zgodziłam się na rozwód. Teraz żyję sama i często zastanawiam się, czy nie oszaleję z samotności? Przyzwyczaiłam się żyć w dużej rodzinie i nie chcę być sama. Tym bardziej że nie uważam się za starą i myślę, że skoro mój mąż może ułożyć sobie życie osobiste, to dlaczego ja nie mogę?

Zastanawiam się, czy znajdzie się dla mnie mężczyzna? Teraz oni wybierają sobie młodsze partnerki, a poznawać starszych ludzi nie chcę. Mam też koleżanki, które również próbowały ułożyć sobie życie, ale, delikatnie mówiąc, ich próby nie zakończyły się sukcesem. Jedna znalazła sobie przystojniaka, który nie chciał iść do pracy i ciągle od niej wyciągał pieniądze. Druga znalazła, zdawałoby się, normalnego mężczyznę, ale po dwóch miesiącach zrozumiała, że ma problem z аlkоholem.

Oczywiście, są też dobre przykłady, ale to taka rzadkość. Dzieci mnie wspierają, często do mnie przyjeżdżają. Ale mimo to dużo czasu spędzam sama. Praca nie wypełnia tej pustki. Zawsze dbałam o kogoś i sprawiało mi to przyjemność. Dlatego pozostanie samotną jest dla mnie nonsensem.

Czy przeżyję całe życie sama? Czy prawdziwi mężczyźni już wyginęli? Tak szkoda, że nie udało mi się utrzymać swojego.