— Mamo, jestem tak szczęśliwa! Teraz masz tyle wolnego czasu, będziesz mogła bawić się z wnukami
W końcu mogłam pospać dłużej, ponieważ nigdzie więcej nie muszę się spieszyć. Jestem na emeryturze! Ale dzieci postanowiły, że mogą do mnie przyjść bez zapowiedzi, więc długo nie poleżałam w łóżku.
— Oczywiście cieszę się, że nie muszę wstawać o 6 rano i robić makijażu, ale już nigdzie się nie śpieszę. Życie to przyjemność. Zamierzam cieszyć się każdą chwilą.
— Mamo, jestem tak szczęśliwa! Teraz masz tyle wolnego czasu, będziesz mogła bawić się z wnukami.
— Nie, nie będę.
— Jak to?
— Dosłownie. Nie zamierzam spędzać z nimi całych dni.
— Ale ja myślałam… czekałam, aż wyjdziesz na emeryturę…
— I tak dużo wam pomagałam, zgadza się? Całe te lata pracowałam i nic poza pracą w życiu nie widziałam. Teraz nadszedł mój czas na odpoczynek. Przecież pracowałam, gdy ty i Olek się urodziliście, potem trzeba było was wychować, wydać za mąż i ożenić, a potem pojawiły się wnuki. Teraz czas żyć dla siebie. Jeśli sama nie dajesz rady, wynajmij nianię.
Po wyrazie twarzy córki zrozumiałam, że nie spodziewała się ode mnie takiej odpowiedzi.
— Mam dom, na który oszczędzałam przez wiele lat. Już go znalazłam, chcę kupić. Blisko morza. Będziecie do mnie przyjeżdżać, dzieciom morskie powietrze tylko wyjdzie na zdrowie. Oczywiście, na lato możecie ich zostawić, ale przez cały rok z nimi nie zamierzam siedzieć.
— Tak, droga teściowo, nie sądziłem, że tak postąpisz.
— A czego się spodziewałeś, zięciu? Myślałeś, że jak wyjdę na emeryturę, to kupię sobie fotel bujany, włóczki i druty do dziergania?
— No, nie do końca tak, ale myślenie było w dobrym kierunku.
— Nie, moje dzieci, mam zupełnie inne życzenia. Rozumiecie, chcę podróżować, zobaczyć świat. Zwyczajnie spacerować po parku czy nauczyć się nordic walking. Chcę czytać książki, od dawna marzyłam, żeby znaleźć na to czas. Kocham was i wnuki, ale nie zamierzam oddawać wam swojej starości.
— Czy już nie kochasz swoich wnuków?
— Chyba mnie nie zrozumiałaś. Kocham, ale chcę, abyście też mnie kochali i rozumieli. Powiedz mi, po co miałaś dzieci? Żeby na mnie zrzucić? Sama z ojcem was wychowałam, bo was chcieliśmy, na was czekaliśmy.
— Oj, wszystko, nie trzeba nam teraz wykładać. Wszystko rozumiemy, już więcej cię nie będziemy męczyć naszymi dziećmi.
Po tych słowach córka z zięciem gwałtownie wstali od stołu i skierowali się w stronę wyjścia.
— Nie obrażajcie się! Po prostu zrozumcie mnie dobrze! Zawsze jestem dla was otwarta, nie zapominajcie o tym!
Dzieci po prostu odwróciły się na moje słowa i pomachały mi na pożegnanie.