— Mamo, nie musisz nic gotować, przecież wyjeżdżamy — powiedział mąż, ale jego matka jakby tego nie słyszała
— Skoro tak zdecydowałaś — mówił Piotr jakiś czas temu do swojej żony Ewy — to ja też przejdę na dietę, myślę, że warto trochę schudnąć.
Ewa przeszła operację i musiała na jakiś czas zostać w szpitalu. Znaleźli u niej kamienie w żołądku, które trzeba było natychmiast usunąć, inaczej jej stan mógłby się jeszcze bardziej pogorszyć. Od momentu, kiedy kamienie zostały usunięte, Ewa musi jeść tylko te produkty, które zaleci jej lekarz, a lista dozwolonych produktów nie jest zbyt długa.
— Dlaczego się martwisz? — mówiła Ewie jej matka — są ludzie, którzy całe życie muszą trzymać się podobnych diet jak ty. Musisz wychować córkę, która później założy własną rodzinę, więc nie poddawaj się.
— Przecież nie kazali ci jeść tylko jednego produktu przez cały dzień! Masz całkiem niezłą listę tego, co możesz jeść — mówiła córka Ewy, która miała wtedy szesnaście lat. — Kiedy będę studiować na uniwersytecie, tata już zdąży schudnąć! Będzie jadł tak jak ty! Przynajmniej razem zrezygnujecie z tłustego i smażonego jedzenia, zwłaszcza że wielu lekarzy mówi, jak bardzo jest to szkodliwe dla naszego organizmu.
Córka Ewy musiała schudnąć w ciągu ostatnich dwóch lat, ponieważ w wieku czternastu lat zrozumiała, że jeśli nie będzie zdrowo się odżywiać, to jeszcze bardziej przytyje. Uważała, że skoro ona mogła zrezygnować z niezdrowej żywności, to jej mama też powinna dać radę. Dla Ewy to było trudne, ponieważ po ślubie zaczęła na prośbę teściowej gotować tłuste jedzenie w dużych ilościach, aby Piotr nie był głodny.
— Jestem w małżeństwie prawie siedemnaście lat i dość szybko przyzwyczaiłam się do takiego tłustego jedzenia, jakie je mój mąż, i tak staliśmy się uzależnieni od tego rodzaju jedzenia!
Ostatnio po Ewie było wyraźnie widać, że przytyła, i to nie o parę kilogramów, a o piętnaście! Nawet nie spodziewała się, że po operacji jej mąż również postanowi całkowicie zmienić swoją dietę, ale była mile zaskoczona.
— Cieszę się, że wspierasz moją Ewę! — powiedziała mama Ewy do Piotra. — Sam już nie jesteś taki młody, więc lepiej zacząć jeść lżej, aby w przyszłości nie mieć takich problemów zdrowotnych jak Ewa!
Teraz na każde święto małżonkowie nie jedli smażonego mięsa w dużych ilościach, za to Ewa częściej zaczęła przygotowywać różne rodzaje sałatek. Chociaż małżonkom było ciężko rezygnować z kupowania bardzo smacznych, ale niezdrowych produktów, to im się to udało. Już po miesiącu zauważyli, że ubrania, które nosili na co dzień, stały się na nich za duże.
Nie dość, że całkowicie zrezygnowali z tłustych i niezdrowych potraw, to jeszcze zaczęli bardzo często chodzić na spacery, dosłownie każdego wieczoru! Ale teściowej Ewy to się nie podobało. Uważała, że skoro dieta jest potrzebna tylko synowej, to nie ma sensu, żeby mąż też ją stosował. Kontynuowała gotowanie ogromnych ilości tłustego jedzenia, które wcześniej jadł Piotr, ale on musiał za każdym razem powstrzymywać się i prosić mamę, żeby już tego nie robiła. Ale teściowa jakby tego nie słyszała, starając się za każdym razem przygotować więcej smażonego mięsa lub specjalnie kupić kilogram słoniny. Ewa po prostu pakowała to jedzenie do torebki i przekazywała córce, żeby miała co jeść na uniwersytecie.
I nagle nadszedł jubileusz Piotra.
Zazwyczaj sama przygotowywałam wszystkie dania na święta i nikt inny nie brał udziału w gotowaniu. Ale mama męża mogła przynieść trochę swojego jedzenia jako podarunek, wtedy nie mogłam jej odmówić, ale to było zanim musiałam przestrzegać diety razem z mężem.
Piotr uprzedził mamę z wyprzedzeniem, żeby nic nie gotowała albo przygotowała małe ilości, bo ma dietę razem z Ewą. I w ogóle najlepiej, żeby nie było żadnego przyjęcia, bo Piotr nie zamierza zapraszać gości. Ale teściowa do ostatniego upierała się, żeby przygotować smażone skrzydełka i śledzia pod pierzynką.
— Nie opowiadajcie mi o swoich dietach! Oczekuję, że zjecie wszystko, co przygotuję i przyniosę do waszego domu! W końcu mój syn ma jubileusz, a czyż nie może sobie pozwolić na jedzenie, której sobie odmawiał przez rok? — mówiła matka Piotra.
W końcu małżonkowie postanowili, że tylko udadzą, że jedzą to tłuste jedzenie, a tak naprawdę znowu przekażą kilka toreb córce, która nie zawsze miała pieniądze na jakieś smaczne jedzenie, a tak mogła dzięki babci czasem zjeść coś pysznego. Kiedy teściowa dowiedziała się o zamiarach syna i synowej, bardzo się zasmuciła i postanowiła nawet nie składać życzeń Piotrowi z okazji jubileuszu. Potem oznajmiła, że skoro całą jedzenie przekazują wnuczce, to nie będzie więcej gotować dla nich.
Przy tym matka męża obwiniała o wszystko właśnie mnie! Jakbym zmuszała swojego męża do przejścia na dietę razem ze mną, ale przecież sam dobrowolnie to postanowił! Jak ona nie rozumie, że w wieku czterdziestu pięciu lat trzeba już pilnować diety, żeby nie skończyło się to operacją, jak w moim przypadku?
Ale Piotr teraz żałuje tego, co się stało, bo nie chciał, żeby mama obraziła się na niego z powodu diety. Teraz zgodziłby się zjeść choć trochę jej potraw, żeby tylko nie psuć relacji z matką. To dziwne, że mama obraża się na syna, gdy ten mówi jej, że na swój jubileusz nie będzie jeść niezdrowego jedzenia. Czyż nie może sam zdecydować, czym chce się żywić?