Matka męża zaczęła skarżyć się na mnie mojemu dziecku. A dziecko ją zdradziło.
Matka męża o żadnych pretensjach mi nie mówi. Ale jak się okazało, to wcale nie oznaczało, że tak nie myśli. I o tym dowiedziałam się, kiedy moja córka zaczęła mówić.
Niedawno matka męża zadzwoniła do mnie i oznajmiła, że chce przyjechać do nas zobaczyć się z wnuczką. Wtedy zaczęłam starannie przygotowywać się na przyjazd teściowej do naszego domu. Nawet wyciągnęłam z piwnicy ekspres do kawy, bo teściowa uwielbia kawę.
I oto teściowa przyjechała. Wchodzi do pokoju i od razu mówi:
A co to takiego?
Nie od razu zrozumiałam, o co jej chodzi, ale potem zdałam sobie sprawę, że ma na myśli bukiet kwiatów stojący na parapecie. Kwiaty były lekko zwiędłe, szkoda mi było je wyrzucić. Dostałam je od męża na rocznicę ślubu.
To bukiet róż, który dał mi Sergiusz! – odpowiedziałam jej.
To je usuń. Już zwiędły. Nie podobają mi się! – oznajmiła mi teściowa.
Nie miałam wtedy wyboru, jak tylko usunąć kwiaty z parapetu.
Potem pojechaliśmy z mężem do sklepu na zakupy, a dziecko zostało z babcią w domu. Minęły dwie godziny, wróciliśmy z mężem do domu. Do nas biegła córka i krzyczała:
Babciu! Babciu! Mama przyszła, teraz znowu będzie ci działać na nerwy!
Powiedzieć, że byłam w szoku — to nic nie powiedzieć. Zaczęłam tłumaczyć córce, że tak nieładnie mówić. Oczywiście rozumiałam, że to robota mojej teściowej, a córka tylko powtarzała jej słowa.
Po takich słowach córki matka męża szybko zaczęła się zbierać i tylko powiedziała:
Wszyscy do widzenia!
Mój mąż odwiózł ją do domu. Cały wieczór spędziłam bez humoru. Było mi przykro, że teściowa tak o mnie myśli. Nie pytałam więcej córki, co jeszcze mówiła babcia. Pozostało mi tylko mieć nadzieję, że więcej się tak nie będzie zachowywać.