Mąż i żona odmawiali kontaktu ze sobą – i to wzajemne pragnienie

Wiosna. Ponury deszcz bębnił o okna, przypominając o wolności po drugiej stronie szyby. W mieszkaniu jak w więzieniu, klatka, z której nie da się wydostać. Dwoje uwięzionych, a jednocześnie strażników. Anna spojrzała na męża, który wpatrywał się w swojego laptopa. Jak przetrwać do końca samoizolacji? — pomyślała znowu.

Anna i Tomasz byli małżeństwem od dwunastu lat. Na początku byli piękni i szczęśliwi, ale po dziesięciu latach zaczęli kłócić się o każdą drobnostkę. Wyrażali wzajemne niezadowolenie, myśleli o rozwodzie.

— Zrobić ci kawy? — zapytała Anna męża. Nie chciała przygotowywać mu śniadania, ale trzeba było coś zjeść.

— Skoro proponujesz, to zrób, — Tomasz nawet nie podniósł wzroku znad ekranu. Dobrze, że jest praca – odciąga myśli od złych myśli, a negatywne emocje stały się ich normalnym stanem.

Atmosfera w domu była napięta, ciężka, nieprzyjemna. Chciało się uciekać gdziekolwiek. Ale nic nie dało się zrobić – mieli kawalerkę. Dokąd się podziać? A to dopiero pierwszy tydzień samoizolacji. Anna zaparzyła kawę, zrobiła kilka kanapek i usiadła obok.

— Tomasz, pamiętasz, jak przez przypadek dodałam do twojej kawy trzy łyżeczki cukru, chociaż już ją posłodziłeś? — wspomniała Anna i uśmiechnęła się. — Ale wypiłeś ją, żeby mnie nie zasmucić. A potem razem się śmialiśmy.
— Tak, pamiętam. Kiedyś często się śmialiśmy, — podsumował on.
— No tak. — Anna wypiła swoją kawę i poszła do kuchni, żeby się nie rozpłakać.

Anna czuła się samotna, myślała, że jest nikomu niepotrzebna. Mieszkanie miała, samochód też, pracę udało się zdobyć, ale brakowało jej miłości. Miłość zniknęła. I jak teraz żyć? W sercu była pustka.

Wszystkiemu winna była banał. Wiele urazów, niedomówień, pustych oczekiwań – to wszystko zabiło jej uczucia, które nikt nie starał się podtrzymać. Płomień zgasł. Może warto było pójść do psychologa? Mogliby pomóc uratować ich małżeństwo, przywrócić romantyzm, pocałunki, jednak każdy z nich myślał, że to drugi powinien to zrobić. Nikt nie chciał zrobić nic dla ożywienia uczuć. A przecież kiedyś byli dla siebie najbliższymi ludźmi…

I kolejny dzień dobiegł końca. Anna spojrzała przez okno. W domu naprzeciwko dwoje młodych ludzi tańczyło. Ciekawe, czy można tańczyć w domu? Na balkonie zobaczyła rudego kota łapiącego krople deszczu. W niektórych oknach było ciemno.

— Tomasz? — powiedziała Anna.

— Co? — odparł mąż, myśląc, że żonie znowu coś nie pasuje.

— Słuchaj, może rozwód to naprawdę najlepsze rozwiązanie? Przecież już się nie kochamy. Po co się męczyć? — kobieta rozpłakała się.

— Anna, wystarczy już, — próbował odsunąć się od żony Tomasz i założył słuchawki.

— Tomasz, nie żartuję. Przemyślałam to setki razy. Przecież się męczymy. Unikasz mnie, jesteś ciągle pogrążony w pracy, nie ma cię przy mnie, mam dość twojej zimnej obojętności. Nie obwiniam cię za nic. Sama też nie jestem łatwa, już cię nie kocham, irytujesz mnie. Po co tak żyć? Nie jesteś mi obcy, masz prawo do szczęścia. Życzę ci wszystkiego najlepszego, włącznie z wolnością i miłością. Nasza rodzina się nie udała, koniec. Kropka. — Anna nie krzyczała, ale płakała.

— Naprawdę chcesz się rozstać? — szeptem zapytał mąż. Już wcześniej poruszali ten temat, ale dopiero teraz poczuł, że żona mówi poważnie. — Nie widzisz innego wyjścia?

— Nie mam pojęcia, ale tak żyć też nie chcę. — Anna siedziała na krześle w długim swetrze. Było jej ciężko, chciała uciec jak najdalej, schować się przed wszystkim i zaszyć się w kącie. Czuła bezsilność.

Tomasz milczał. Nie chciał mówić. Myślał, że wszystko przepadło. Czy to naprawdę koniec? Ale dlaczego? Dlaczego już jej nie kocha? Dlaczego nie chce? Absurd! A jak to wszystko przywrócić? Czy można zmusić się do miłości? I jak to w ogóle nazwać? Był zagubiony. Ona cierpi. Może naprawdę rozwód to wyjście? Wyjście dla obojga? Ale nie chciał jej tracić. Ale jak wtedy być?

— Tomasz, po co razem mieszkamy? — cicho zapytała Anna.

— Nie mam pojęcia. Może jeszcze nie wszystkie uczucia przeminęły?

— Nie, raczej to tylko kwestia przyzwyczajenia. Jak rzucanie palenia. Trudno.

— Tak jest, dobrze, że wtedy nie upadłem i pomogłaś mi w tym. — przyznał Tomasz. — Anna, jestem ci za wszystko wdzięczny. Jestem taki tylko dzięki tobie. To przez ciebie wiele osiągnąłem. Mam dobrą pracę.

— To nie ja — to my! Jesteś dobrym specjalistą, dlatego cię cenią.

— Słuchaj, nie wiem, co i jak, ale nie chcę się z tobą rozstawać. Może coś wymyślimy? Może zacząć od nowa? — błagał mężczyzna, patrząc na swoją ukochaną, dobrą, troskliwą, wierną żonę, która była po prostu zmęczona.

— A po co to wszystko? Tomasz, czy można zakochać się w kimś po raz drugi? — Anna nie chciała w to wierzyć.

— Może powinniśmy zapisać się do psychologa? Nigdy im nie ufałem, ale może to pomoże, co? Nie chcę cię stracić. — Tomasz usiadł obok Anny. Objął ją, pogładził po włosach.

Anna również objęła męża. Oboje się rozpłakali. Każdy myślał o swoim. Na dworze świtało. Siedzieli tak do rana. Ale nic nie wymyślili. W ciągu dnia Anna leżała na łóżku. Dobrze, że nie musiała iść do pracy. Tomasz poszedł z laptopem do kuchni. Zanurzył się w wirtualny świat, w gry.

Wieczorem Anna pojawiła się w kuchni, żeby zrobić herbatę. Nie rozmawiali od poprzedniego dnia. Anna nie wiedziała, jak się zachować. Uraza brała górę.

— Słuchaj, może włączymy jakiś film? — zaproponował nieśmiało mąż.

— Jakoś nie mam ochoty…

— No, nie złość się, znajdźmy jakąś komedię, — Tomasz zaczął szukać w internecie. — Może bajkę?

Położyli się w pokoju, włączyli film, wyciągnęli chipsy i zaczęli go oglądać. Na duszy zrobiło się lżej. Potem przytulili się do siebie, przypomnieli sobie dawne uczucia. Nagle Tomasz ożywił się.

— Aniu, zrozumiałem, czego nam brakowało! Powinnaś urodzić dziecko!

— Oszalałeś? Przecież to ty mnie od tego odwodziłeś?

— Po prostu nasze uczucia wygasły, namiętność przeminęła, potrzebujemy czegoś radykalnego, nowego. Nie żartuję. Nie chcę cię stracić, a dziecko scementuje rodzinę! — mężczyzna objął żonę i przyciągnął ją do siebie.

— No dobrze, pomyślę, — odpowiedziała Anna mężowi, który w jednej chwili stał się z powrotem ukochanym i bliskim człowiekiem.

Tak się zdarza, droga do szczęścia jest kręta, rozgałęziona i trudna, ale jeśli idzie się nią we dwoje, wszystko się uda.