Mąż żył tak, jakby rodziny nie miał, robił wszystko, żeby to ja wniosła o rozwód. Kiedy w końcu odważyłam się na ten krok, uczynił mnie winną wszystkiego. Czekałam do ostatniej chwili, myśląc, że wszystko się ułoży, ale szybko zrozumiałam, że są ludzie, którzy nigdy się nie zmienią
Mam teraz 26 lat. Jestem oficjalnie mężatką, ale zamierzam się rozwieść, już złożyłam wniosek. Mój mąż ma 30 lat. Jesteśmy razem od 3 lat. Teraz rozumiem, że pospieszyłam się z zamążpójściem. Tak bardzo bałam się zostać sama, że ignorowałam wszystkie wybryki męża. Gdy się poznaliśmy, obdarowywał mnie prezentami, okazywał mi uwagę. Ale już po 3 miesiącach zaczął się zmieniać.
Właśnie wtedy zmarł jego ojciec. Mąż ciężko to przeżywał i zaczął pić. Myślałam, że to tymczasowe, pomagałam mu. Ale oczekiwanej zmiany nie było. Rzadko bywał w domu, wracał pijаny.
Czekałam na niego w domu, często dzwoniłam, proponowałam spacery, wspólne spędzanie czasu. Złościł się na mnie i wyłączał telefon. Często wracał nad ranem. Zauważyłam, że w mediach społecznościowych komunikował się z różnymi dziewczynami. Na moje pytania mówił, że to tylko zabawa. Tak żyliśmy.
Prosiłam męża, by pojechał nad morze, na co powiedział, że był tam trzy lata temu z byłą i nie chce tam jechać. Bardzo chciał dziecka, tak jak ja, ale nam się nie udawało. Poszliśmy do lekarza, okazało się, że problem leży po jego stronie, ale nie chciał się leczyć.
Proponowałam mu wyjazd za granicę, żeby zarobić, nie chciał, proponowałam wyjazd do mojego rodzinnego miasta, gdzie mam dom (prezent od babci) – też odmówił. Kochał moją mamę (według jego słów), ale nawet nie zadzwonił do niej, żeby pomóc. Gdy przyjechałam do niej w gościnę, zadzwonił i powiedział, że tak żyć nie chce i chce rozwodu, na co moja mama ostatecznie odpowiedziała: „Ja was nie pobłogosławiłam, nie mnie rozwodzić. Jesteście dorośli – sami się dogadajcie”.
Po powrocie od mamy zaczęłam nową pracę. I od razu poznałam jednego kolegę, rozwiedzionego mężczyznę, który mieszka ze swoją córką. Okazywał mi uwagę, dużo rozmawialiśmy, pomagał mi i zakochałam się. W tym czasie ja i mąż żyliśmy jak pies z kotem, ale okoliczności sprawiły, że mieszkaliśmy pod jednym dachem.
Było mi jeszcze smutniej z tego, co się działo. Mąż przyprowadzał do domu obcych ludzi, z którymi pił, bardzo trudno mi było to znosić.
Ostatnią kroplą były obce włosy, które znalazłam w naszym łóżku. Przysięgał, że mnie nie zdradzał, jakby zdecydowaliśmy naprawić wszystko, ale znowu wszystko od nowa. Cały tydzień nie wracał do domu, bawił się z przyjaciółmi, wiedząc, że w domu nie mam co jeść, bo wszystkie pieniądze poszły na spłatę kredytów i rachunków.
I nie wytrzymałam. Poszłam na randkę z kolegą z pracy. Znowu poczułam się kochana i pożądana. I wtedy pojawił się mój oficjalny mąż. Zaczął mi wypominać, że zrujnowałam rodzinę i jak bardzo mnie kocha, a ja go zdradziłam. I teraz jest mi bardzo źle na duszy.