— Mężczyzna nie powinien myć podłóg. Czemu zachowujesz się jak baba?
— Chcieliśmy uczcić roczek naszej córki w gronie rodziny. Nie lubimy hucznych imprez, zwłaszcza że małe dziecko jeszcze nic nie rozumie. Planujemy cichy, przytulny, rodzinny dzień — opowiada 27-letnia Kasia.
— Zgadzam się z tobą!
— Rano wzięliśmy się z mężem do pracy. Ja uwijałam się w kuchni, a on postanowił umyć podłogi, póki nikogo nie ma. Nagle teściowie przyjechali, chociaż umawialiśmy się na spotkanie po obiedzie. Teść od razu zaczął się oburzać, widząc swojego syna: „Mężczyzna nie powinien myć podłóg. Czemu zachowujesz się jak baba?”.
Teściowa próbowała szybko zmienić temat i wyjęła prezenty dla wnuczki. Mąż Kasi dokończył mycie podłogi i pomógł jej nakryć do stołu. Inni goście zaczęli się schodzić, więc trzeba było szybko wszystko przygotować.
Problem w tym, że potem przestał pomagać żonie. Nawet po sobie talerza nie umyje. Przypomina słowa ojca i mówi Kasi, że to nie jest męska praca. Kasia próbowała wytłumaczyć ukochanemu, że teść się myli, ale to było bezskuteczne.
Marek przywykł do takiego stylu życia, bo w jego rodzinie cała praca domowa spoczywała na matce. Ojciec był głównym żywicielem rodziny, a matka opiekunką domowego ogniska. Sama wychowywała dzieci i dbała o porządek. Jej mąż przez wszystkie te lata ani razu nie prał, nie gotował, nie sprzątał. Teściowa była po uszy zajęta obowiązkami. Wstawała wcześniej niż wszyscy i kładła się spać później. Nawet na zwolnieniu lekarskim nie mogła odpocząć, bo teść nie był w stanie samodzielnie podgrzać gotowego jedzenia.
Ale przynajmniej nie mieli problemów finansowych. Teściowie żyli dobrze dzięki głowie rodziny. Problemy finansowe w ogóle jej nie dotyczyły. Nigdy w życiu nie pracowała.
— Kiedy poznaliśmy się z Markiem, mieszkał w mieszkaniu po babci. Ze wszystkimi pracami domowymi radził sobie sam. Oczywiście, pomagałam mu, kiedy byliśmy razem. Jednak wszystkie obowiązki dzieliliśmy po równo, bo oboje pracowaliśmy i zarabialiśmy tyle samo. Teściowa pierwsza zobaczyła, jak jej syn gotuje zupę. Chciała mnie ustawić do pionu, ale nie udało jej się. Przypomniałam jej, że ja pracuję, w przeciwieństwie do niej. Niestety, teściowi udało się wpłynąć na syna — wzdycha Kasia.
Po uwadze ojca Marek sam siebie nie przypomina. Kasia jest rozczarowana, bo uważa takie zachowanie za lekceważące. Teraz mąż z zasady jej nie pomaga i leży na kanapie po pracy. Nawet nie chce podejść do dziecka.
Co robić? Co byście zrobili na jej miejscu?