— Mój chłopak żyje na gotowym. Mam nadzieję, że nie myśli, że po ślubie będę go obsługiwać jak mama

Byłam zdumiona czystością i porządkiem, kiedy po raz pierwszy przyszłam do Wojtka w gości. Mimo że mieszkał sam, w jego mieszkaniu panowała idealna czystość. A w lodówce było pełno jedzenia. Byłam w szoku!

Czy naprawdę jest tak gospodarny?

Takie myśli przyszły mi do głowy. Czułam się nawet trochę niezręcznie, bo u mnie takiego porządku nie ma. Pocieszyłam się myślą, że ukochany po prostu przygotował się na mój przyjazd. Szczerze mówiąc, zaczęłam już zastanawiać się, jakie zamówić sprzątanie przed jego wizytą.

Kiedy Wojtek zapytał mnie, kiedy odwiedzi mnie w domu, przyznałam, że muszę najpierw posprzątać. Dałam mu do zrozumienia, że u mnie nie jest tak czysto, a lodówka pusta, bo mi się nie chce gotować tylko dla siebie.

On zaśmiał się i machnął ręką. Nie zrozumiałam, co to znaczy. Wszystko stało się jasne, gdy dostałam klucze do jego mieszkania. Pewnego dnia wróciłam do domu wcześniej z pracy i poczułam pyszny zapach dochodzący z kuchni. Wszystko było bardzo czyste — podłogi dopiero co umyte. Gdy zdjąłem buty, zobaczyłem matkę Wojtka. To było nasze pierwsze spotkanie.

Wtedy dowiedziałam się, czyje to dzieło!

Okazało się, że raz w tygodniu moja potencjalna teściowa przychodzi do syna i robi generalne porządki. Gotuje mu także, bo on nawet jajecznicy nie potrafi usmażyć. Z jej słów zrozumiałam, że Wojtek jest życiowym inwalidą. Przyzwyczaił się, że mama robi wszystko za niego. Naprawdę zaczęło mnie to przerażać.

Zdałam sobie sprawę, że to wszystko dotyczy również mnie, bo mamy poważne plany na przyszłość. Nie zamierzałam przejmować wszystkich obowiązków jego matki. Dlatego zdecydowałam się od razu porozmawiać z Wojtkiem szczerze i wszystko wyjaśnić. On oczywiście zaczął się wycofywać i próbował mnie oszukać, mówiąc, że to inicjatywa matki, ale ja znałam prawdę!

Zdawałam sobie sprawę, że niezaradność Wojtka może negatywnie wpłynąć na nasze relacje. Byłam przeciwna temu, by dorosły syn był obsługiwany przez matkę. Może go jeszcze kąpać i karmić łyżeczką?

Postawiłam ultimatum.

Wyjaśniłam Wojtkowi, że nie zniosę takiego traktowania. Jest zbyt dorosły, by korzystać z matki. I ja w przyszłości, jeśli chce założyć ze mną rodzinę, nie planuję ciągnąć wszystkiego na siebie. Zaproponowałam podzielenie obowiązków domowych na pół, skoro razem mieszkamy, i zapraszanie matki w gości, a nie na sprzątanie.

Wojtek milczał, ale po jego wyrazie twarzy było widać, że moje zasady mu się nie podobają. Zobaczymy, co nas czeka w przyszłości, ale nie zostawię tej sytuacji bez uwagi.