Moja była wyszła za mnie za mąż tylko dlatego, że pokłóciła się z moim przyjacielem, ale nigdy go nie przestała kochać, dlatego się rozstaliśmy
I ja, i moja była żona, i mój przyjaciel, wszyscy chodziliśmy do jednej klasy. Sergiusz i Natalia zaczęli się spotykać jeszcze w szkole. Dziewczyna podobała się także mnie, ale nie przeszkadzałem im i nie wtrącałem się. Trzeci, jak to mówią, jest zbędny. Jednak po studiach powiedzenie zmieniło się na inne – trzeci nie jest zbędny, trzeci jest zapasowy. Właśnie takim zapasowym byłem dla Natalii przez wszystkie lata naszego małżeństwa.
Pewnego wieczoru przyszła do mnie i powiedziała, że z Sergiuszem to już koniec, że znudził jej się, że nie chce go już więcej widzieć, a do mnie nagle zapłonęła miłość. Ja, jak naiwny chłopiec, uwierzyłem w te bzdury. Zaczęliśmy się spotykać, a z Sergiuszem, na prośbę Natalii, prawie przestałem się kontaktować. On oczywiście był świadomy całej sytuacji, ale do naszego zbliżenia podszedł obojętnie, kiedy raz się spotkaliśmy, wzruszył tylko ramionami:
– No, spróbuj, może wam się uda…
Udało się. Oświadczyłem się Natalii, pobraliśmy się i żyliśmy w zgodzie. Rozmowy o Sergiuszu i w ogóle o naszych znajomych ze szkoły były u nas tematem tabu, takim niepisanym regułą, którą postanowiliśmy przestrzegać. Wszystko było dobrze aż do feralnych urodzin Sergiusza, trzy lata po naszym ślubie z Natalią.
Pomimo tego, że jego dziewczyna została moją żoną, spotykaliśmy się z Sergiuszem dwa razy w roku w jednej z kawiarni – składaliśmy sobie życzenia urodzinowe i spędzaliśmy kilka godzin na rozmowach o niczym. Tak było i wtedy. Już opróżniliśmy butelkę koniaku, mieliśmy się rozejść. Sergiusz poszedł zapłacić, a ja, czekając na niego, zacząłem przeglądać telefon, tylko że nie swój, a jego – gadżety leżały obok siebie na stoliku i po prostu je pomyliłem.
Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem w galerii zdjęć całą sesję zdjęciową mojego przyjaciela z moją żoną. Wszystkie zdjęcia były dość pikantne i jednoznaczne. Nie można było mówić o tym, że spotkali się tylko jako przyjaciele. Kilka zdjęć żony było zrobionych w naszym mieszkaniu – erotyka, i to nie delikatna…
Wracającemu Sergiuszowi nic nie powiedziałem, rozeszliśmy się do domów. W domu powitała mnie moja uważna Natalia, od razu zauważyła, że nie mam świątecznego nastroju i zapytała:
– Coś się stało?
Nieokreślenie machnąłem ręką i poszedłem spać, tłumacząc się zmęczeniem. Kilka dni zastanawiałem się, co zrobić. A potem postanowiłem – jeśli moja żona postanowiła urozmaicić sobie życie intymne, to dlaczego ja miałbym postąpić inaczej? Miałem opcje – w pracy koleżanka starała się zwrócić na siebie moją uwagę, więc i ja to zrobiłem, i to bez specjalnego starania się o zachowanie wszelkich zasad „konspiracji”, chciałem, żeby żona zrozumiała, że nie jest dla mnie jedyną.
Wieści o tym, że spotykam się z Angelą, dotarły do mojej żony szybciej, niż się spodziewałem, dobrzy ludzie się postarali, i mniej więcej po miesiącu czekała mnie poważna rozmowa.
– Musisz się zdecydować, kto ci jest potrzebny, ja czy twoja koleżanka z pracy – oświadczyła Natalia.
Uśmiechnąłem się:
– A ty powinnaś zdecydować, kogo kochasz, mnie czy Sergiusza…
Żona się wściekła, fakt, że wiedziałem o jej romansie, był dla niej zaskoczeniem. Zdezorientowana zapytała:
– I co teraz zrobimy?
Wzruszyłem ramionami:
– Decyduj, przecież jesteś bardzo mądra…
Moja sarkastyczna uwaga, jak sądzę, stała się wyzwalaczem. Natalia postanowiła od razu:
– Odchodzę! Wyszłam za ciebie tylko po to, żeby dokuczyć Sergiuszowi, ale nie wyszło…
Wtedy nawet nie zapytałem, dokąd i do kogo idzie, myślałem, że pojedzie do rodziców. Ale Natalia poszła do mojego przyjaciela, teraz już byłego. Tak w jednej chwili zostałem bez żony i bez przyjaciela.
Póki co nie zamierzam nawiązywać poważnych relacji z kobietami. Angela – to tylko dla zdrowia, myślę, że ona to rozumie i nie nalega na nic bardziej poważnego niż wspólne spędzanie czasu.
Szkoda straconego czasu, a jeszcze bardziej – utraconej wiary w słowa kobiet…