Mojej przyjaciółce narzeczony wręczył listę jej obowiązków – ślub się nie odbył

Udało mi się znaleźć last minute wakacje i przekonać szefa, żeby dał mi urlop w samym środku sezonu. To było po prostu szczęście! Trochę się zmartwiłam, że nie będę mogła być na ślubie mojej przyjaciółki, ale obiecałam jej, że złożę jej życzenia po powrocie z wysp. Jej narzeczony był przystojny, wysoki, sportowy, z dobrze prosperującym biznesem – jednym słowem, ideał! Życzyłam im szczęścia i wyjechałam na wakacje.

Po powrocie zadzwoniłam do niej i zapytałam, kiedy mogę przyjść, wypić szampana za ich małżeństwo i wręczyć prezent. Jej ton nie spodobał mi się już od pierwszego „cześć” i moje podejrzenia potwierdziły się po kilku zdaniach:

— Przyjdź dziś do mnie, nie zgubisz się?

Zdziwiłam się:

— A wy nie u Władka?

Przyjaciółka westchnęła:

— Przyjdź, to wszystko się dowiesz…

Ledwo doczekałam wieczora i pobiegłam do mieszkania Natalii. Była w bardzo złym nastroju, usiadłyśmy w kuchni i zaczęła opowiadać:

— Myślałam, że takie rzeczy zdarzają się tylko w tanich serialach, a okazało się, że to scenariusz z mojego życia. Byliśmy już przed urzędem stanu cywilnego – rodzice, goście, opłacona restauracja, do ślubu zostało dziesięć minut, i wtedy „ukochany” wręczył mi mały notes i wyjaśnił – tam jest wszystko, co musisz robić jako moja żona. Przeczytałam i powiedziałam, że ślubu nie będzie. Narzeczony próbował coś powiedzieć, wtedy podszedł mój tata, pokazałam mu swoje „obowiązki”, tata ledwo się powstrzymał, żeby nie uderzyć Władka…

Słuchałam przyjaciółki i nie mogłam uwierzyć, że takie rzeczy naprawdę się zdarzają, a tu siedział przede mną żywy przykład!

A Natalia kontynuowała:

— Drzwi do sali ślubów otwierają się, zapraszają nas, a ja w tym momencie odwracam się i wychodzę pod rękę z tatą. Goście, jeszcze nie rozumiejąc, co się dzieje, zaczęli się niepokoić, ale tata podniósł rękę i oznajmił: „Ślubu nie będzie! Chętni na jedzenie i picie – do restauracji, tam was czekają!” Potem wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. To wszystko. Goście z mojej strony do restauracji nie poszli, a ze strony narzeczonego – tak, mieli tam drugi wieczór kawalerski.

Objęłam przyjaciółkę i współczułam:

— Myślałam, że jesteście taką piękną parą, mieliście mieć piękne dzieci, a ja miałabym zostać chrzestną… A co on od ciebie chciał?

Natalia zamiast odpowiedzi wstała i podała mi ten sam notes, który leżał na lodówce. Otworzyłam go i zrozumiałam reakcję narzeczonej.

1. Żona jest całkowicie na utrzymaniu męża, nie pracuje, zawsze odprowadza i odbiera męża z pracy.

2. Żona dba o siebie, uwzględniając życzenia męża dotyczące ubioru, makijażu, fryzury, bielizny itp.

3. W domu żona utrzymuje idealny porządek i codziennie gotuje. Menu uzgadnia z mężem.

4. Żona nie ogranicza czasu spędzanego przez męża z kolegami i nie sprzeciwia się jego wyjazdom na ryby czy polowania na kilka dni.

5. Spotkania z przyjaciółkami – dwa razy w miesiącu, maksymalnie trzy godziny, w ciągu dnia.

6. Seks – na żądanie męża, w pełnej różnorodności.

7. Dziecko – po siedmiu latach małżeństwa, jedno.

8. Wydatki – według budżetu, ustalonego przez męża.

Nie chciałam czytać dalej. Zapytałam:

— Dlaczego zatrzymałaś tę ohydę?

Natalia uśmiechnęła się:

— Żeby ci pokazać, bo chyba byś nie uwierzyła na słowo?

Wzruszyłam ramionami:

— Tak, to trzeba mieć chore wyobraźnie, żeby coś takiego wymyślić…

Przyjaciółka przytaknęła:

— Też tak myślę. Dobrze, że wręczył mi to jeszcze przed ślubem…

Kończąc butelkę wina, doszłyśmy do wniosku, że wszystko dzieje się po coś. Na tym zakończyłyśmy wieczór. A Natalia, jestem pewna, znajdzie sobie normalnego faceta i zapomni o odwołanym ślubie jak o koszmarze. Chociaż, takie rzeczy trudno zapomnieć…