— Musicie przełożyć ślub, żeby mogła przyjechać!

Tak się złożyło, że po raz pierwszy spotkałam mojego męża 31 grudnia. Nasz związek rozwijał się bardzo szybko, więc już po pół roku zdecydowaliśmy się wziąć ślub. Uzgodniliśmy wszystko i wybraliśmy datę ceremonii.

Nie zamierzaliśmy organizować wielkiej uczty, bo uważaliśmy, że to strata pieniędzy. Ja sama byłabym zadowolona tylko z samego podpisania, ale jednak trzeba było urządzić coś dla rodziny i przyjaciół.

Planujemy po ceremonii w urzędzie stanu cywilnego świętować z rodzicami, a następnego dnia bawić się z przyjaciółmi. Kiedy ustaliliśmy wszystkie szczegóły, zaczęliśmy dzwonić do gości.

Z rodzicami mieliśmy zamiar usiąść w restauracji, a dla przyjaciół wynająć domek. Zorganizować małą imprezę z grillem i wesołą muzyką. Wszyscy byli zachwyceni tym pomysłem.

Jednak jedna bliska przyjaciółka była w tym czasie za granicą. Zaczęła narzekać, że wybraliśmy niewłaściwą datę. Twierdziła, że nie będzie mogła przyjechać, bo wcześniej zaproszono ją na inny ślub.

Zażądała, żebyśmy przełożyli uroczystość ze względu na nią. Ale oczywiście tego nie zrobiliśmy. Taktownie wyjaśniłam jej, że już wszystko uzgodniliśmy i nie możemy odwołać ustaleń.

Obraziła się na nas. Szkoda, oczywiście, ale dostosowanie się do wszystkich gości jest nierealne.