Nie byłam wcale gotowa na to, że syn mojego męża będzie z nami mieszkał. Mam teraz dwadzieścia cztery lata, chłopiec ma sześć, w przyszłym roku pójdzie do szkoły. Jego mama wyjechała za granicę, a teraz muszę opiekować się dzieckiem mojego męża z pierwszego małżeństwa. To dla mnie trudne, nie jestem na to gotowa

W wieku 22 lat poznałam Andrzeja, który był ode mnie o 6 lat starszy. Zaczęliśmy się spotykać, nie ukrywał, że był żonaty i ma syna z tego małżeństwa. Rozwiedli się rok temu.

Andrzej bardzo mi się spodobał, poczułam w nim bratnią duszę i nawet nie przeszkadzało mi to, że miał już rodzinę i dziecko. Kiedy więc złożył mi propozycję, zgodziłam się. Zacznęliśmy razem mieszkać, planować przyszłość, ale jego była żona postanowiła nam to utrudnić.

Z byłą żoną Andrzej miał bardzo skomplikowane relacje, w ostatnich latach łączył ich tylko syn, którego bardzo kocha. Natomiast była żona, jak się wydaje, była bardzo zadowolona, że mogła się jednocześnie pozbyć zarówno męża, jak i dziecka. Na rozprawie nie domagała się syna i nie czekając na oficjalne rozwiązanie małżeństwa, wyjechała za granicę. Oficjalna wersja – na zarobki, ale jak mi się wydaje, ma tam kogoś.

Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się takiego rozwoju wydarzeń. Bardzo dobrze odnoszę się do dzieci, ale nie byłam gotowa na to, że będzie mieszkał z nami. Teraz mam dwadzieścia cztery lata, chłopiec ma sześć, w przyszłym roku pójdzie do szkoły. Zamiast cieszyć się życiem rodzinnym z ukochaną osobą, muszę opiekować się jego dzieckiem. To dla mnie trudne, nie jestem na to gotowa.

Po ślubie zaczęliśmy mieszkać w moim mieszkaniu, syn Andrzeja mieszka z nami. Tylko w weekendy odwozimy chłopca do babci, i tylko wtedy możemy odetchnąć z ulgą. Ale tak dalej być nie może, nie o takim życiu marzyłam, wybierając się za mąż. Mam 24 lata, nawet nie planowałam jeszcze własnych dzieci, a tu taka niespodzianka w postaci obcego dziecka. Wydaje mi się, że jego była żona specjalnie to wszystko tak zorganizowała, żeby nam życie zepsuć.

Andrzej jest dobrym ojcem i swojego dziecka nie zostawi. Ja także kocham swojego męża i nie jestem gotowa się z nim rozstać przez jego syna, ale co robić – nie wiem. Dałam mężowi do zrozumienia, że może wnuk mógłby pomieszkać u babci, ale Andrzej się sprzeciwił, mówiąc, że jego matka pracuje i będzie jej trudno opiekować się dzieckiem. A mi, wychodzi na to, łatwo. To, że też pracuję, nie liczy się.

Boję się pomyśleć, jak długo to jeszcze potrwa. Przyzwyczaić się do dziecka i pokochać chłopca jak własnego, nie udaje się, kłócić się z mężem nie chcę, a on kategorycznie nalega, aby chłopiec mieszkał u nas. Jakiś zamknięty krąg, z którego na razie nie widzę wyjścia.