Nie chcę zaprosić mamy na urodziny córki, aby nie popsuła święta
Moja córka niedługo kończy 10 lat, więc planujemy zorganizować prawdziwe przyjęcie. Na szczęście mamy na to środki. Robimy imprezę głównie dla przyjaciół córki, ale dorośli również będą obecni. Dzieci będą miały swoją zabawę, a rodzice swoje atrakcje.
Problem polega na tym, że nie chcę zaprosić swojej mamy. Rozumiem, że jest babcią, a rodzice męża będą obecni, ale jestem pewna, że ona popsuje to święto. Dziesięć miesięcy temu przeżyła śmierć męża, więc teraz jest w żałobie. To nie jest mój ojciec, jeśli o to chodzi. Nigdy nie miałam bliskiej relacji z ojczymem. Przez te lata nie usłyszałam od niego ani jednego ciepłego słowa, tylko zarzuty i oskarżenia.
Miałam 10 lat, kiedy mama wyszła za tego mężczyznę. Wymagała, żebym go słuchała i szanowała. Nazywał mnie niezdarną leniwą i nie szczędził obraźliwych słów. Mama nigdy mnie nie broniła. Zawsze stawała po stronie męża, twierdząc, że to ja wszystko wyolbrzymiam. Dlatego przy pierwszej okazji wyjechałam do innego miasta na studia i mieszkałam u swojej ciotki.
Kiedy skończyłam studia, wynajęłam sobie oddzielne mieszkanie. Dystans pozytywnie wpłynął na moje relacje z mamą. Wkrótce wyszłam za mąż, urodziłam dziecko i całkowicie skupiłam się na swojej rodzinie.
Mama rzadko widywała się z wnuczką, ale pomagała mi, gdy byłam chora. Nigdy jednak nie zabierała małej do siebie, bo jej mężowi przeszkadzał hałas i śmiech dziecka. Kiedy ojczym nas widział, zawsze miał kwaśny uśmiech. Nigdy nie udało mi się z nim porozumieć, mimo wszelkich starań, więc starałam się unikać kontaktów z nim.
Kiedy ojczym zmarł, mama zaczęła tracić zdrowy rozsądek. Popadła w depresję i mówiła wszystkim, że życie straciło dla niej sens. Twierdziła, że to był jej najbliższy i ukochany człowiek. Nie brałam tego do siebie, przywykłam do myśli, że nic dla niej nie znaczę.
Teściowa nalegała, żebym spędzała więcej czasu z mamą i pomagała jej uporać się z żałobą. Sama również starała się ją angażować w różne sprawy, ale to nic nie dawało. Nawet przy wnuczce mama ciągle płakała i opowiadała, jak ciężko jej bez męża.
— A ty nawet nie zapłakałaś na pogrzebie! — wyrzuciła mi mama.
— Mamo, to był twój mąż, a dla mnie nikt. Przez niego wyjechałam z domu w wieku 16 lat. Nigdy nie obchodziło go, co się ze mną dzieje. Dlatego jego śmierć nie wywołała u mnie żadnych emocji. Nie chcę więcej rozmawiać na ten temat! — odpowiedziałam.
Kilka miesięcy po śmierci ojczyma teściowa miała jubileusz. Oczywiście zaprosiła także moją mamę. Mama przyszła cała na czarno i przez cały czas miała ponurą minę. Krytykowała wszystkich, którzy się bawili, zamiast opłakiwać jej wspaniałego męża.
— Jak można się tak bawić, gdy ktoś przeżywa żałobę? To nietaktowne! — oburzała się mama.
Więc po co przyszła? Innych słów nie mogłam znaleźć.
Na Nowy Rok sytuacja się powtórzyła. Mama znowu przyszła w żałobnych ubraniach i przepłakała cały wieczór, bo to był jej pierwszy Nowy Rok jako wdowa.
Po tym wydarzeniu szwagierka powiedziała:
— Wiesz, chyba nie chodzi o żałobę. Po prostu mamie podoba się bycie ofiarą i przyciąganie uwagi. To manipulacje, na które wszyscy dają się nabrać.
Zgadzam się z nią. Mama już dawno przestała być w żałobie, po prostu wygodnie jest jej tak się zachowywać. Dlatego postanowiłam nie zapraszać jej na urodziny córki. Po co dziecku patrzeć na ten spektakl? Oczywiście, że się obrazi, ale jak inaczej?