— Nie radzisz sobie ze swoimi obowiązkami, dlatego wezwałem mamę!

— Chciałam jak najlepiej, a wyszło jak zawsze. Chyba łatwiej mi będzie złożyć wniosek o rozwód, niż ciągle się dostosowywać, — westchnęła Katarzyna.

— Wielu mężczyzn „łamie się” na urlopie macierzyńskim. Nie jesteś sama. W ogóle nie rozumiem, po co mieszać teściową. Zachowuje się jak maminsynek!

— Najgorsze, że jeszcze mnie obwinia, mówi, że dba o dziecko. Jakoby z taką matką jak ja, strasznie zostawiać małe dziecko.

— Twój mąż powinien zarabiać, abyś ty nie musiała pracować, wtedy więcej czasu byś miała dla dziecka. Oto rozwiązanie!

Katarzyna wyszła za mąż za Stanisława dwa lata temu. Prawie zaraz po ślubie urodził się syn. Mieszkają w mieszkaniu, które Stanisław odziedziczył po ojcu. Rodzice Stanisława byli rozwiedzeni, a niedawno ojciec zginął.

Katarzyna i Stanisław mieszkali razem przed ślubem, ale w komunalnym mieszkaniu kobiety. Tak, jedna mała sypialnia, ale na nią sama zarobiła. Po studiach Katarzyna znalazła pracę i zaczęła odkładać pieniądze, aby rozwiązać problem mieszkaniowy. Jako przyjezdna nie mogła liczyć na wsparcie od rodziny.

— Jak tylko złożyliśmy wniosek w USC, mąż wszedł w posiadanie spadku. Zdecydowaliśmy, że wygodniej będzie mieszkać w tym mieszkaniu. Wtedy też dowiedzieliśmy się o ciąży. Przed urlopem macierzyńskim mieliśmy idealne relacje, problemy zaczęły się później, — westchnęła Katarzyna.

Kiedy Katarzyna zaszła w ciążę, Stanisław zaczął mieć problemy w pracy. Rodzina utrzymywała się tylko z pensji Katarzyny. Bardzo martwiła się o urlop macierzyński, ale Stanisław zapewniał, że rozwiąże ten problem. Jednak długo przeglądał oferty, bo ciągle coś mu nie odpowiadało.

— Po porodzie zaczęło się szaleństwo. Stanisław nie chce podejmować żadnych działań, jeszcze się denerwuje, że musimy więcej oszczędzać. Mówi, że można się bez nowych jeansów obejść, w końcu i tak jesteś na urlopie macierzyńskim, — denerwowała się Katarzyna.

— Czyli uważa, że problem nie leży w niskiej pensji, tylko w zbyt wysokich wydatkach? Jeansy to taki luksus?

— Dokładnie tak. Teściowa też zaczęła dawać rady. Mówi, że można piec chleb samemu — będzie taniej. Zaczęła mi opowiadać o pierogach z ryżem, kapustą, ziemniakami. Kiedy mam przygotowywać takie dania, skoro mam na sobie małe dziecko? Jeszcze dorabiam wieczorami, bo nie wyrabiamy.

Trzy tygodnie temu dyrektor zaproponował Katarzynie pracę zdalną. Obiecał całkiem przyzwoitą pensję, więc nie chciała odmówić. Całą pracę mogła wykonywać w domu, tylko od czasu do czasu odwiedzać biuro w celu złożenia raportów.

Katarzyna wiedziała, że pomoże to ustabilizować finansową sytuację ich rodziny. Była pewna, że będzie mogła połą

czyć macierzyństwo z pracą. A sąsiadka-emerytka zgodziła się zostawać z maluchem w te dni, kiedy kobieta musi jechać do biura. Oczywiście za symboliczną opłatą.

— Wszystko układało się świetnie. Podobało mi się, że nie degraduję. Wyjazdy do biura stały się dla mnie powiewem świeżego powietrza. Zrobiłam sobie nawet manicure, pomalowałam włosy, no i w końcu kupiłam jeansy z czystym sumieniem, — westchnęła Katarzyna.

Ale mężowi taki układ nie odpowiadał. Żona przestała go rozpieszczać, podgrzewać jedzenie, a synowi poświęcała mniej uwagi.

— Zaczął na mnie krzyczeć, że zaniedbałam dom i dziecko, — denerwowała się Katarzyna.

— Czyli jeszcze jesteś winna?

— Tak. Mówi, że dziecko siedzi z obcymi ludźmi, a ja zajmuję się swoimi sprawami. “Swoimi sprawami” — to praca. Zaczął mi mówić, że straszne jest zostawiać dziecko z sąsiadką. Jest stara i zapominalska, jeszcze coś narobi. Stanisław oświadczył, że skoro tak chcę pracować, to zadzwoni do swojej matki, żeby przyjechała i zajęła się wnukiem. I co myślisz? Teściowa wynajęła swoje mieszkanie lokatorom i przyjechała do nas!

Mąż postanowił, że teściowa będzie mieszkać z nimi do przedszkola. Co dalej, to zobaczymy. Tylko powinien był się poradzić żony, prawda? Jednak uznał, że to jedyny wyjście, skoro żona nie radzi sobie z obowiązkami.

Problem pogłębia się, ponieważ między teściową a synową nie ma ciepłych stosunków. Mieszkanie z nią pod jednym dachem przez półtora roku — to piekło.

— Będzie codziennie piec na mojej kuchni pierogi z kapustą. Wyszłam za mąż, żeby z teściową mieszkać? Lepiej wtedy wrócić do komunalnego mieszkania, — oburza się Katarzyna.

— Jeszcze wymyślił powód, że sobie nie radzisz. Gdyby on normalnie zarabiał, problemów by nie było. Kobieta nie jest zobowiązana do pracy na urlopie macierzyńskim. Ty się starasz dla rodziny, a z ciebie robią winną.

— Łatwiej mi będzie się rozwieść niż tak żyć. Alimenty i pensja wystarczą mi na życie. Stanisław grozi mi, że odbierze dziecko, ale jak?

Mąż kilka razy próbował zastraszyć żonę, ale w końcu odpuścił. Tylko wysłać matkę do domu nie planuje.

Może Katarzynie rzeczywiście będzie łatwiej z teściową? Dlaczego by ciotka nie mogła mieszkać w komunalnym mieszkaniu synowej? Mogłaby przychodzić, opiekować się wnukiem i wracać do siebie. Co o tym sądzicie?