— Nie wpuszczę was do mieszkania. Będzie mi potem potrzebne, a nie będę mogła was wyrzucić!

Moja teściowa ma dwa mieszkania. W jednym mieszka, a drugie stoi puste. To mieszkanie teściowa oszczędza na starość. Planuje je wynajmować, gdy przejdzie na emeryturę. Dlaczego teraz go nie wynajmuje? Nie wiem. Po prostu zamknęła je i płaci za media, które nie są naliczane według liczników. W każdym razie ponosi straty.

Jesteśmy z mężem małżeństwem od dwóch lat. Jesteśmy jeszcze młodzi i nie zdążyliśmy zarobić na własne mieszkanie. Powoli odkładamy na kredyt hipoteczny, ale na razie nie widać perspektyw, bo wynajmujemy mieszkanie. O wspólnym zamieszkaniu z rodzicami nie ma nawet mowy, więc radzimy sobie jak możemy.

O pustym mieszkaniu teściowej dowiedziałam się stosunkowo niedawno. Skarżyła mi się, że trudno jej płacić za dwa mieszkania. Zdziwiłam się i zapytałam męża, skąd jego mama ma drugie mieszkanie. Wyjaśnił mi, że odziedziczyła je, ale nie może się zdecydować, żeby wynająć je lokatorom.

Zaskoczyło mnie, że teściowa nie zaproponowała nam, żebyśmy się tam wprowadzili. Płacilibyśmy jej i za media. Byłaby na plusie. Tym bardziej, że nie jesteśmy obcymi ludźmi. Jednak nie chciałam się narzucać i poruszać tego tematu.

Do niedawna wszystko było w porządku. Ale teściowa zaczęła domagać się pieniędzy. Mówi, że nie daje rady płacić za dwa mieszkania, bo obcięto jej pensję. Wydaje się, że nie rozumie, że na wynajmowanym mieszkaniu nie mamy wolnych pieniędzy. Zwłaszcza, że oszczędzamy na wkład hipoteczny.

Mąż postanowił porozmawiać z mamą na temat tego, żebyśmy się tam wprowadzili. Odpowiedź teściowej była bardzo zaskakująca:

— Nie wpuszczę was do mieszkania. Będzie mi potem potrzebne, a nie będę mogła was wyrzucić!

Jak można coś takiego powiedzieć? Przecież to nie jest głupia kobieta. Prosi, żebyśmy płacili za jej puste mieszkanie, a nie chce nas tam wpuścić. Co się dzieje z jej logicznym myśleniem? Czy naprawdę myśli, że się zgodzimy?

Jasno dałam mężowi do zrozumienia, że na takich warunkach nie dam teściowej ani grosza. Niech wynajmie lokatorów, jeśli sama nie może pokryć kosztów. Nasz budżet nie jest z gumy. Skoro ona nie chce zrozumieć naszej sytuacji, nie jesteśmy zobowiązani jej pomagać.

Nie, nie jestem obrażona na teściową. Nie musi nas wpuszczać do swojego mieszkania, ale nie pozwolę jej na nas siadać. Wygodnie jest pewnie siedzieć na dwóch krzesłach?