Niewychowany dziecko i rodzice, którzy starają się mu we wszystkim dogadzać

Dziś byłam w sklepie spożywczym i natknęłam się na taką scenę: mały chłopiec upadł na podłogę i zaczął histeryzować. Typowa dziecięca histeria: krzyki, wrzaski, uderzanie nóżkami i rączkami o podłogę. Zszokowała mnie reakcja rodziców, którzy próbowali uspokoić dziecko, pokazując mu różne smakołyki. Ale to nie działało, chłopiec wstał i zaczął biegać po sklepie, kontynuując histerię i wrzaski.

Weszłam dziś do sklepu po kilka produktów. Ludzi było niewiele, a na półkach także nie było zbyt wiele towaru.

Zebrałam potrzebne produkty. Stoję przy ladzie i wybieram śmietanę, gdy nagle słyszę jakiś krzyk. Odwracam się i widzę, jak pięcioletni chłopiec upadł na podłogę i zaczął histeryzować, a jego ojciec biega po sklepie, szukając słodyczy, żeby uspokoić dziecko. Ale chłopiec odrzuca wszystkie propozycje ojca i dalej histeryzuje. Swoim zachowaniem postawił cały sklep na nogi. Wtedy pojawiła się jego matka, wyjęła z półki jakiś batonik i mówi do dziecka:

— Chcesz batonik, zobacz, twój ulubiony!
— Nie, nie chcę! — odpowiedział dziecko, kontynuując wrzaski i krzyki.

Chłopiec wyrwał batonik z rąk matki i rzucił nim po sklepie, sam upadł na podłogę i bił rączkami i nóżkami o podłogę, oczywiście krzycząc.

Potem zaczął pokazywać na inną półkę, na co matka odpowiedziała, że nie wolno mu tego mieć. Chłopiec oczywiście dalej histeryzował i krzyczał. Wstał i zaczął biegać po sklepie, a rodzice oczywiście za nim. Zaczął zrzucać produkty z półek na podłogę, a rodzice zbierali te produkty, próbując uspokoić dziecko. Nawet pracownicy sklepu zwracali uwagę rodzicom, że będą musieli zapłacić za zniszczone towary.

Matka zaczęła krzyczeć w odpowiedzi do pracowników:

— To nie moja wina, że on jest mały. Co mam zrobić? Odkładam wszystkie produkty na miejsce, on ich nie zniszczył.

Jeszcze przez około dziesięć minut dziecko biegało po sklepie. W końcu kupili mu zakazane smakołyki i jakąś zabawkę. Rodzice z uśmiechem na twarzy opuścili sklep.

Patrzyłam na nich i zastanawiałam się, co będzie, gdy ich dziecko dorośnie? Co wtedy zrobi? Przecież wejdzie im na głowę, a oni będą mu we wszystkim dogadzać.