Ostatnio moja synowa ciągle narzeka na mojego syna.
Pewnego razu, ledwie się obudziłam, zadzwoniła do mnie wcześnie rano i powiedziała, że mój syn poszedł do pracy nawet nie jedząc śniadania i nic ze sobą nie wziął, bo nie spodobało mu się śniadanie, które przygotowała Maria.
Uspokoiłam ją, że nie ma w tym nic złego, jeśli mu coś nie smakowało, może miał rację, może to było niedobre. A jeśli było smaczne, a syn kręci nosem, to niech wstaje wcześnie rano i sam sobie przygotowuje śniadanie i obiad.
Potem zadzwoniła do mnie kolejny raz i powiedziała, że mój syn nie sprząta po sobie, skarpety zawsze rzuca po kątach, a rzeczy nigdy nie kładzie na swoje miejsce i musi za nim wszystko sprzątać.
Tym razem powiedziałam Marii, żeby sama porozmawiała z nim na ten temat, bo są rodziną i powinni rozwiązywać to między sobą, jak im będzie lepiej.
A niedawno zadzwoniła znowu. Tym razem narzekała, że mój syn nawet talerza po sobie nie umyje, jak zje, i w ogóle jej w weekendy nie pomaga.
Szczerze mówiąc, tym razem wcale nie podobał mi się ton żony mojego syna. Jestem z tych ludzi, którzy nie chcą wtrącać się w życie rodziny swoich dzieci z własnym porządkiem i radami. Ale milczeć już nie mogłam, bo rozumiałam, że tylko będzie gorzej.
Powiedziałam Marii, że mój syn nie jest tak zły, jak ona go ciągle opisuje. Kiedy mieszkaliśmy razem, składał swoje rzeczy i mył naczynia po sobie. Wyjaśniłam, że nie ja wybierałam jej męża i dobrze widziała, za kogo wychodzi za mąż, bo znają się długo i synowa często do nas przychodziła.
Na koniec dodałam, bo już miałam dość tych ciągłych skarg, że jeśli jej coś nie pasuje, to niech się rozwiedzie z moim synem, ale niech więcej nie narzeka mi. Stworzyli rodzinę, niech teraz sami rozwiązują swoje problemy razem.
Maria milczała, wysłuchała mnie i odłożyła telefon. A wieczorem przyszedł do mnie syn na poważną rozmowę. Powiedział mi, że jestem złą matką. Jak mogę mówić jego żonie, żeby się z nim rozwiodła, skoro Maria powiedziała mu, że spodziewa się dziecka. Nawet nie mogłam znaleźć słów, żeby wyjaśnić, co wtedy czułam.
Teraz i syn, i synowa są na mnie obrażeni. A co ja zrobiłam źle?