Pewnego dnia do Anny przyszedł syn. Prosił ją, żeby sprzedała swoje mieszkanie i przeprowadziła się do nich do stolicy. Tak chce jego żona
Anna ma syna i córkę. Córka wyszła za mąż, mieszka niedaleko niej z mężem i córeczką. Syn studiował w stolicy, tam poznał Martę i wkrótce się pobrali.
Marta miała w stolicy swoje jednopokojowe mieszkanie i Anna bardzo się cieszyła, że jej synowi się powiodło.
Po ślubie synowa urodziła syna i stała się troskliwą mamą. Długo była na urlopie macierzyńskim, syn już chodził do szkoły, a ona wciąż nie spieszyła się wrócić do pracy. Marta zajmowała się dzieckiem, prowadzała syna na zajęcia pozaszkolne. Ponieważ w rodzinie zarabiał tylko mąż, z czasem zaczęło brakować pieniędzy, bo zajęcia sportowe i korepetytorzy dużo kosztują.
Wtedy Marta poprosiła męża, żeby porozmawiał z matką. Zasugerowała, żeby Anna sprzedała swoje mieszkanie, połowę pieniędzy dała córce, a połowę im.
Marta z mężem mogliby wziąć kredyt na dwupokojowe mieszkanie, na wkład własny mieliby pieniądze, swoje mieszkanie wynajmowaliby i sama wyszłaby do pracy, a Marta zajmowałaby się dzieckiem: prowadzałaby na zajęcia pozaszkolne i do korepetytorów.
Ale Anna powiedziała, że nawet nie myśli o czymś takim. Ma tu rodzinę i przyjaciół, a w stolicy nikogo nie zna i na stare lata nie planuje być nianią bez przerwy od rana do wieczora. Na stare lata chce spokoju.
Marta się obraziła i teraz mówi mężowi, że jego matka jest niedobrą osobą. Gdyby jej córka poprosiła o to, nawet by się nie zastanawiała, zrobiłaby wszystko dla niej, a oni są dla niej obcy. Teraz syn powinien wyciągnąć wnioski.