Po 13 latach małżeństwa zdecydowałam się na rozwód z mężem. Jeszcze nie wiedziałam, jak poradzę sobie sama z dwójką dzieci, ale miałam pewność, że tak dalej żyć nie można

Rzecz w tym, że mąż przestał dawać mi pieniądze. Na początku naszego życia rodzinnego nie żałował mi niczego, nawet dawał prezenty i kwiaty. Potem, kiedy już razem zamieszkaliśmy, powiedział, że nie będzie wydawał pieniędzy na bukiety, bo to marnotrawstwo pieniędzy. A jeśli dawał prezenty, to tylko praktyczne – coś w rodzaju patelni czy garnków.

Nie podobało mi się to, bo przecież jestem przede wszystkim kobietą i kwiaty oraz prezenty postrzegam nie jako luksus, ale jako niezbędny element wspierania kobiecości. Ale mój mąż uważał to za marnotrawstwo pieniędzy.

Sytuacja szczególnie się zaostrzyła, kiedy poszłam na urlop macierzyński, najpierw jeden, a potem prawie od razu drugi i siedziałam w domu bez pieniędzy, a mąż kupował tylko najpotrzebniejsze produkty. A kiedy prosiłam, aby kupił coś dla mnie, odpowiadał, że nie ma pieniędzy.

Wtedy dojrzał we mnie plan – jakoś sama zarobić na siebie. Nie wiedziałam nawet, od czego zacząć, ale tak bardzo rozumiałam, że potrzebuję mieć własne pieniądze, że byłam gotowa nauczyć się wszystkiego. Z zawodu jestem ekonomistką, ale prawie nie pracowałam w swojej specjalności. Siedząc na macierzyńskim bez pieniędzy, postanowiłam zająć się małym biznesem – kupować towar hurtowo i sprzedawać na rynku detalicznie. Ale potrzebowałam kapitału początkowego, więc odważyłam się wziąć kredyt w banku.

Powoli mój biznes zaczął się rozwijać, a teraz mam choć mały, ale własny sklep. W końcu stałam się finansowo niezależna. A mój mąż nadal oszczędza swoje pieniądze. Powiedziałam mu, że będzie spał na poduszce z pieniędzmi. Po co są pieniądze, jeśli nie wydajesz ich na szczęśliwe życie?

Pewnego dnia obudziłam się rano, zrobiłam sobie kawę, spojrzałam na swojego męża, który po raz kolejny chciwie przeliczał swoje pieniądze w portfelu i zrozumiałam, że już więcej tak nie chcę żyć, już więcej nie chcę z nim żyć.

Nie wierzył, że mogę tak po prostu się z nim rozwieść, zaczął mnie krytykować, nazywać mnie materialistką, ale byłam zdeterminowana, że z tą osobą nie jesteśmy na tej samej drodze. Nigdy się nie zmieni. Po co mi mąż, który mnie nie utrzymuje?

Teściowa dzwoni do mnie codziennie, mówi, że jeszcze pożałuję, bo mam dwoje dzieci, których bez męża trudno będzie wychować. Może i tak, nawet nie wiem, jak dalej pójdzie mój biznes, ale coś w środku podpowiada mi, że robię wszystko dobrze. A jaka jest Twoja opinia?