— On naprawdę dobrze zarabia. Ma mieszkanie, samochód, własny biznes — opowiada swojej przyjaciółce Eliza.
— Twoja siostra miała szczęście…
— W końcu. Chodziła za panienkę aż do 30 roku życia. Choć teraz wątpię, czy dojdzie do ślubu. Zofia się rozczarowała swoim wyborem.
— Co się stało? Ma kochankę? Czy to jakiś oprawca?
— Nie, wszystko jest prościej. Po prostu Zofia zbytnio się rozbestwiła. Nie wie, że takich mężczyzn nie spotyka się na każdym kroku. Mama myśli tak samo jak ja.Eliza jest już długo mężatką i wychowuje dzieci, w przeciwieństwie do swojej siostry. Jest ciągle zajęta swoimi sprawami, więc nudzić się nie musi. Ale znajduje też czas dla siebie.
— Staram się jakoś wszystko zdążyć. Nie można się zaniedbać, nawet mając dwójkę dzieci. Na mnie spoczywa dom, dzieci i praca. Mąż pracuje dłużej i zarabia lepiej. Musimy żyć w takim tempie, bo przecież kredyt sam się nie spłaci — opowiada Eliza.
Młodsza siostra nie spieszy się za mąż i pozostaje panienką, więc nie zna tych problemów. Wynajęła sobie kawalerkę na kredyt i jest niezależna. Ma dobrą pracę, więc nie ma problemów ze spłatą kredytu. Odwiedza najlepsze salony piękności, kosmetologów, kupuje markowe rzeczy i nie odmawia sobie niczego.
— Jej wystarczy mało. Kilka razy dostawała propozycje, ale Zofia ma swoje wymagania.
Nie zgodzi się żyć z mężczyzną, który zarabia mało, nie dba o siebie i ogląda się za innymi kobietami — uśmiecha się Eliza.
Niedawno w jej życiu pojawił się ukochany. Taki, jakiego wyobrażała sobie jako idealnego męża. Bez byłych małżeństw i dzieci. A do tego odnoszący sukcesy biznesmen.
Poznali się na pokładzie samolotu. Między nimi nawiązała się interesująca rozmowa, bo obydwoje są wykształceni i intelektualnie rozwinięci.
Nie spieszyli się z związkiem. Zwłaszcza że przez swoje 36 lat Stefan przywykł do życia kawalerskiego. Jednak Zofia bardzo mu się spodobała, bo rzadko spotyka się tak zdecydowane i niezależne kobiety.
Początkowo spotykali się tylko dla intymności. Przyjeżdżali do Stefana do mieszkania. Zofia od razu zauważyła, jak tam zawsze jest czysto i uporządkowane. Idealny porządek. A jeszcze pełna lodówka domowego jedzenia.
Na początku myślała, że to on sam sprząta i gotuje. Zdziwiła się, jak mu starcza na to wszystko czasu.
— Wkrótce dowiedziała się, że Stefan ma gosposię. Mieszka w sąsiedniej klatce, więc w jego nieobecności zajmuje się domem. Sam nawet do sklepu po chleb nie chodzi. Gosposi płaci 1,100 euro. Dlatego stara się jak może, by mu dogodzić — opowiada Eliza.
— Super! Ja bym też tak chciała żyć!
— Ale moja Zofia musiała zwinąć wargi.
— A co się stało?
Trzy miesiące temu Stefan oficjalnie oświadczył się ukochanej. Naturalnie, ona się zgodziła, bo przecież zegar tyka.
Tylko zaraz po tym Stefan oznajmił, że skoro ma już narzeczoną, to gosposia nie jest potrzebna. Zbiegło się to jeszcze z tym, że kobieta, która sprzątała, poszła na urlop, więc wszystkie obowiązki spadły na Zofię. I wszystko by było w porządku, ale Stefan nawet nie umie umyć za sobą talerza.
— Codziennie potrzebuje czystej i wyprasowanej koszuli. I lubi, gdy podłogi są umyte. Kurz… Domowe jedzenie! Można zwariować! — denerwowała się Zofia.
— Zofio, ja zawsze tak żyłam. To normalne obowiązki żony! — próbowała przemówić do rozsądku siostra Eliza.
Kilka razy Zofia próbowała oszukiwać i zamawiała gotowe jedzenie, ale on od razu wszystko wyczuł.
Stefan ogłosił swoją decyzję o zwolnieniu gosposi. Zofia była w szoku — liczyła przynajmniej na minimalną pomoc. Jednak mężczyzna uznał, że skoro jest już prawie żonaty, jej pomoc nie jest potrzebna. W ogóle go nie martwiło, że Zofia wcale nie jest gospodynią. Był pewien, że z czasem wszystkiego się nauczy.
— Zofia była zszokowana. Nie była na to gotowa. Zwłaszcza że oszczędzać pieniądze nie ma potrzeby — opowiada Eliza.
— Stefan wychodzi na swoje: praca wykonana, pieniądze nie wydane.
Naturalnie, Stefan nie zamierza płacić żonie za pracę domową. I też jej nie zamierza pomagać. Przyzwyczaił się, że sprzątanie, gotowanie, pranie — to nie jego obowiązki.
— Zofia codziennie kłóci się z narzeczonym. Zaproponowała mu, aby zatrudnić z powrotem gosposię lub podzielić obowiązki domowe na pół. Ale żadna z tych opcji go nie satysfakcjonuje. Przecież jego mama wszystko zdążała i nie narzekała. Prawda, jest jeden niuans, ona nigdy nie pracowała. On zaproponował Zofii również rzucić pracę — denerwuje się Eliza.
— I co zrobiła siostra?
— Nie chce. Nie o takim życiu marzyła siostra. Ogólnie, nie wiem, jak to się skończy. Mówi, że lepiej być samemu, niż podpisywać sobie taki wyrok.
A co wy na to? Po czyjej stronie jesteście?