Rozwód Andrzeja był dla niego trudny, ponieważ nie chciał się rozstać, a inicjatorką rozstania była jego żona. Zabrała dzieci i pojechała do swojej mamy. Mój syn ma 35 lat, rozwiódł się cztery lata temu, ale była synowa wciąż mu nie daje spokoju

Mój syn ma 35 lat, niestety cztery lata temu się rozwiódł. Rozwód Andrzej przeżywał ciężko, ponieważ nie chciał się rozstawać, inicjatorką rozstania była jego żona. Zabrała dzieci i pojechała do swojej mamy.

Nie do końca rozumiem, co między nimi się wydarzyło, mieszkali osobno, prawda, obok mnie (mamy dwa mieszkania na jednym piętrze). Nie wtrącałam się do nich niepotrzebnie, w ich sprawy się nie mieszałam. Rozwiedli się – ich sprawa, choć oczywiście dzieci mi szkoda.Trzeba powiedzieć, że mój syn jest wspaniałym ojcem: płaci alimenty punktualnie, kocha dzieci, komunikuje się z nimi, uczestniczy w ich wychowaniu, szczerze się o nie martwi.

Mieszkanie, które zostało, jest moje, więc była synowa nie ma do niego roszczeń, ale nawet po rozwodzie nie daje Andrzejowi spokoju, ciągle narzuca mu dzieci. A ja martwię się o syna, chciałabym, aby i on miał poukładane życie osobiste. Nie udało się za pierwszym razem, warto spróbować jeszcze raz.

Znowu się rozstał z dziewczyną, i znowu przez byłą żonę. Jak tylko dowie się, że Andrzej ma jakąś kobietę, od razu zaczyna dzwonić po dziesięć razy dziennie. Raz dzieciom jest potrzebne to, raz coś innego. Raz nie zdąży odebrać dziecka skądś, raz zawieźć do lekarza, raz pilnie coś kupić. W weekendy dzieci są stale u ojca, za każdym razem od piątkowego wieczoru do poniedziałkowego ranka.

Andrzej nigdy nie odmawia pomocy. Zbiera się i jedzie: przewozi wszystko, co potrzebne, konfiguruje komputer starszemu synowi, bo była żona nie rozumie tych spraw, zabiera jedno dziecko na tydzień, gdy drugie dziecko jest chore.

Była żona dzwoni do niego bez problemów nawet w nocy i późnym wieczorem. Uważa, że ma do tego prawo, bo to przecież w sprawie dzieci.

Już myślałam, że syn się ożeni, ta Maria była taka dobra. Spotykała się z Andrzejem prawie rok, ale niedawno nie wytrzymała i ona. Akurat pół roku temu była żona zaczęła nową pracę z delegacjami.

Delegacje są krótkie, głównie po miastach naszego regionu i sąsiednich, i nie trwają dłużej niż kilka dni. Jednak zdarzają się często, zawsze niespodziewanie i w najmniej odpowiednim momencie.

Ale jak tylko Andrzej rozstał się ze swoją dziewczyną, wszystkie delegacje jak ręką odjęło! I inne problemy też. Więcej od Andrzeja niczego nie potrzebuje. Ani odebrać nikogo, ani przyjechać w środku nocy. Radzi sobie z tym wszystkim świetnie sama.

Martwię się, że syn nigdy się nie ożeni, a ja mu szczęścia życzę. Ostatnio podzieliłam się swoimi obawami z moją znajomą, a ona mnie zaskoczyła, mówiąc, że moja była synowa ma prawo tak się zachowywać – tatuś też musi poczuć swoją odpowiedzialność za dzieci.

Z przyjaciółką się nie zgadzam, synowa sama zdecydowała odejść, syn nie niszczył rodziny, więc teraz on też ma prawo do szczęścia.