Szwagierka zaczęła rządzić w moim mieszkaniu i brać moje rzeczy bez pytania

Rodzina to najważniejsza wartość dla kobiety. Często kobiety są gotowe na wszelkie poświęcenia, aby ją zachować. Chcemy chronić domowe ognisko przed wszystkimi obcymi, którzy próbują się wtrącać. Co zrobić, gdy nachalni krewni psują atmosferę w rodzinie z powodu swojej chciwości i żądzy zysku?

Problemy rodzinne

Wyszłam za mąż 10 lat temu. Do niedawna wszystko było po prostu wspaniale. Nie mogę narzekać na męża — jest spokojny, niepijący, pracowity. Żyjemy dostatnio i niczego sobie nie odmawiamy.

Znamy się jeszcze od czasów studenckich. Wszystko w życiu osiągnęliśmy sami, bo rodzice nam nie pomagali. Teraz mąż zarabia więcej, ponieważ osiągnął znaczące sukcesy zawodowe. Ja musiałam przerwać pracę na czas urlopu macierzyńskiego. Bardzo chcieliśmy mieć córkę i nasze marzenie się spełniło.

Wkrótce urodził się także syn. Mąż musiał pracować jeszcze więcej, żeby nas utrzymać. Zaczął spędzać dużo czasu w pracy, stresował się i pracował na pełnych obrotach, co negatywnie wpłynęło na jego zdrowie. Mimo to nie zamierzał zmieniać swojej działalności ani zwalniać tempa.

Z dziećmi nikt mi nie pomagał. Moi rodzice mieszkają daleko, a teściowa i szwagierka nie reagowały na moje prośby o pomoc. Umyły ręce i powiedziały, że nie mają nic wspólnego z naszymi dziećmi. Nie naciskałam, bo w ich słowach była część prawdy. Nie były mi nic winne.

Kiedy dzieci podrosły, było trochę łatwiej. Mogłam wrócić do pracy, a mąż zajął się leczeniem. Jego zdrowie wymagało poprawy, więc wysłano go na miesiąc do sanatorium. Ja sama zajmowałam się dziećmi i zarabiałam pieniądze. Było bardzo ciężko, ale nie widziałam innego wyjścia. Wiedziałam, że mąż potrzebuje odpoczynku, bo ciężko pracował przez cały okres moich urlopów macierzyńskich.

Gdy wszystko zaczęło się układać, szwagierka straciła pracę. Jak nas to dotyczyło? Bezpośrednio! Zaczęła nas nachodzić, rządzić się i żebrać o pieniądze. Chociaż wcześniej mówiła, że nie ma wolnego czasu. Nie mogła zająć się swoimi siostrzeńcami, ale po pieniądze przyjechać — oczywiście.

Teściowa przychodziła razem z nią. Mogły nawet się ze mną nie przywitać, bo dla nich byłam nikim. Mimo to musiałam je karmić, zabawiać i obsługiwać. Oczywiście, ani razu nie usłyszałam „dziękuję”.

Codziennie czegoś od nas żądały. Raz pieniędzy, raz żarówek, raz jakiejś drobnicy. Myślały, że mamy dom pełen artykułów gospodarstwa domowego, które rozdawaliśmy za darmo. Nawet proszek do prania podbierały, żeby nie kupować.

Ostatnio szwagierka znalazła sobie nowe hobby. Zaczęła przychodzić do nas, gdy byliśmy w pracy, i rządzić się razem z teściową. Nic im nie przeszkadzało w zabieraniu tego, co im się podobało.

Przyzwyczaiłam się do tego, że jeśli przed ich przyjściem w lodówce była kiełbasa, to po ich wyjściu już jej nie było. Owsianki nie tknęły, tylko coś smaczniejszego. Ale na tym się nie skończyło, bo zaczęły brać moje rzeczy. Szwagierka bezczelnie ukradła mi sukienkę. Dlaczego ukradła? Bo wzięła ją bez pytania. Poszła na randkę i spodobała jej się moja sukienka.

Oczywiście, że mi się to nie podobało, ale co mogłam zrobić? Tym razem, tuż przed firmowym spotkaniem, odkryłam, że zniknęła moja ulubiona sukienka i złote ozdoby. Kiedy zadzwoniłam do szwagierki, jej odpowiedź mnie zszokowała:

— Spodobała mi się ta sukienka, więc ją sobie wzięłam, a ozdoby do niej pasowały.

Chciałam wtedy wybuchnąć. Musiałam iść w innej sukience, bo nie miałam czasu na poszukiwania. Po spotkaniu zrobiłam ogromną awanturę, odebrałam swoje rzeczy i zmieniłam zamki. Teraz krewni męża już do nas nie przychodzą. Mąż spotyka się z matką na neutralnym gruncie, a ja nie chcę jej widzieć. Ani jej córki.

Jeśli mąż da im klucze do nowego zamka, złożę pozew o rozwód. Nie zamierzam dłużej znosić takiego traktowania. Niech nazywają mnie złą jędzą, ale inaczej z bezczelnymi krewnymi się nie da.