Teściowa wierzy, że były zięć to zły człowiek, a jej córka biedna rozwódka

— Teściowa jest przekonana, że jej córka mówi prawdę. W tym cały problem. Uważa, że wszyscy powinniśmy jej współczuć i pomagać jej — irytuje się Wioletta.

— No tak, kto narzeka, tego żal. A zdrowy rozsądek u twojej teściowej nie występuje?

— Zawsze stanęła murem za swoją młodszą córką. Szwagierka to jej ulubienica. Czasami wydaje mi się, że gdyby zobaczyła wyrzuconą czarną ikra, i tak by wierzyła, że Marysia żyje w biedzie. Ma zasłonięte oczy.

Wioletta jest mężatką i wychowuje 10-letniego syna. Mieszkają na kredyt w trzypokojowym mieszkaniu. Radzą sobie sami i żyją od kredytu do kredytu. Na razie nie ma wyjścia. Starają się oszczędzać na wszystkim i żyć w trybie zaciskania pasa, ale od nikogo nie proszą o pomoc.

— Czasami zdarza się, że jemy same makarony. Mężowi zepsuł się laptop, więc na naprawę oszczędzaliśmy miesiąc. Takie większe wydatki zawsze nas wybijają z równowagi. Ale nie narzekamy — tłumaczy Wioletta.

Rodzina młodej pary finansowo nie pomaga. Babcie mogą co najwyżej dać wnukom jakieś prezenty, nie więcej. W tym roku teściowa zabrała dzieci nad morze, bo rodzice nie mieli takiej możliwości. Oczywiście Wioletta jest za to teściowej wdzięczna.

Mąż Wioletty ma młodszą siostrę. Niedawno się rozwiodła i wróciła mieszkać z mamą. Teściowa szybko załatwiła „zbędną” mieszkanie dla córki, aby nikt nie przeszkadzał jej w urządzaniu życia osobistego.

Z byłym mężem szwagierki Wioletta jest dobrze znajoma, bo wcześniej pracowali w tej samej firmie. Jest pewna, że to siostra męża zainicjowała rozwód. Wie, że jej trudno dogodzić. Ponadto Wioletta wie, ile były płaci alimentów. I to nie mała suma.

— To dobre pieniądze. Ponad 40 000. Myślę, że na taką sumę można dobrze utrzymać dzieci. Tym bardziej, że szwagierce przepadło także mieszkanie. Nie ma żadnych kredytów ani hipotek — rozkłada ręce Wioletta.

— Dziedzictwo teściowej też przypadnie szwagierce?

— Myślę, że tak. Marysi przecież trudno, a nas dwoje — poradzimy sobie. Mąż jest obrażony, ale stara się udawać, że mu to wszystko jedno. Dobrze, że chociaż ja w rodzinie jestem jedynaczką.

— Były płaci grosze, jeszcze na pracy premie mu odebrali. I co ja mam robić? Nie mogę zmienić pracy, bo mnie z moimi ciągłymi zwolnieniami nikt nie zniesie. Wkrótce syn idzie do szkoły, jeszcze wcześniej będę musiała go odbierać po lekcjach. Dziecko prosi o ciastka, a ja nie mogę kupić — nie mam pieniędzy. Stoję i płaczę przy ladzie — narzeka Marysia matce.

A matka wierzy każdemu słowu.

— Teściowa prawie codziennie płacze, tak jej żal córki. A jej się denerwować nie wolno, ma cukrzycę i całą mas

ę innych dolegliwości. Kontenery z jedzeniem Marysi wozi, żeby ta nie głodowała — wzdycha Wioletta.

— I bierze?

— Oczywiście! Mówię ci, nie ma ani wstydu, ani sumienia. Teściowa wszystkie ubrania z naszej córki tam taszczy. Wszystko Marysi, wszystko Marysi. A ona jej powiedziała prosto w twarz, żeby nie taszczyła szmat, jej córka tego nosić nie będzie.

— A co tamta?

— Nic, przeszło jej koło uszu i przestała targać. Teraz nowe z emerytury kupuje, byle córka z wnuczką były zadowolone.

Marysia kupuje sobie drogie rzeczy, a matce mówi, że to ktoś jej podarował lub oddał. Tylko naiwny człowiek mógłby wierzyć w takie kłamstwa. Jednak matka jest przekonana, że córka jej nie oszukuje i naprawdę ledwo wiąże koniec z końcem. Jeszcze i na byłego zięcia narzeka, że dziecku pieniędzy nie daje.

— Gdzie ja znajdę taką przyjaciółkę, która mi kurtkę za 50 tysięcy podaruje? Teściowa jakby w innym świecie żyła i niczego nie zauważa. A może specjalnie udaje głupią, by niczego nie robić. Bezwzględnie kocha swoją młodszą córkę — uśmiecha się Wioletta.

Niedawno Marysia wypoczywała na drogim kurorcie. Bez córki — dziecko zostawiła z babcią. Matce powiedziała, że kochanek jej wszystko zapłacił.

— Tak, on zapłacił. A zaraz po powrocie Marysia go rzuciła, bo nie był w jej guście. Takie ma wnętrze — rozkłada ręce Wioletta.

Za własne pieniądze Marysia też już nie raz odpoczywała, ale o tym nikt nie wie. Matka tylko zarzuca wędkę, aby wszyscy aktywnie pomagali finansowo jej biednej córce. No bo skoro starszy brat i jego żona pracują, powinni dbać o dobrobyt młodszej.

— A mąż twój jak na to reaguje?

— Bezpośrednio powiedział, że żyjemy nie lepiej niż Marysia. Nawet gorzej, tylko nie narzekamy. Ale teściowa zignorowała. Gdy pokazał, ile kosztuje torebka siostry, ta nie uwierzyła, bo córka powiedziała, że kupiła ją na wyprzedaży. Aha, z nowej kolekcji! Zięcia przedstawia jako łotra, choć on wcale taki nie jest. A my jesteśmy złymi sknerami, którzy nie chcą się dzielić swoim złotem.

— Mda…

— No i na mieszkanie teściowej już nawet nie liczymy.