“Trzy dni mnie nie było, a już chlew zrobili!” – podsłuchana rozmowa gosposi

— Nie chciałam podsłuchiwać tej rozmowy, ale tak się złożyło. Miałam wrócić z pracy później, ale źle się poczułam. Kiedy podchodziłam do drzwi, usłyszałam, jak moja gosposia rozmawia z kimś – wspomina Waleria.

Waleria dwa razy w tygodniu korzysta z usług gosposi, która pomaga jej utrzymać porządek w domu. Justyna pracuje u niej od dawna, nigdy wcześniej nie było między nimi konfliktów. Waleria z ufnością zostawiała jej klucze, ponieważ Justyna sprawiała wrażenie dobrej i uczciwej kobiety. Jednak tym razem właścicielka usłyszała, jak Justyna obgaduje ją i oczernia.

Słyszała każde słowo, ponieważ Justyna stała w korytarzu. Zawsze zostawiała telefon przy drzwiach wejściowych, by przypadkiem go nie zamoczyć lub nie upuścić podczas pracy.

Jak później zrozumiała Waleria, gosposia narzekała swojej przyjaciółce na swoich pracodawców. Nie przebierała w słowach i przechodziła na osobiste uwagi.

— Jak można w trzy dni taki chlew zrobić. Śmieci leżą prosto na podłodze. Tak trudno do kosza dojść? A w ogóle, wyobraź sobie, jak trzeba być leniwym, żeby za sprzątanie takie pieniądze dawać. No masakra! — śmiała się Justyna.

Dla Walerii to było bardzo przykre, bo myślała, że ma z Justyną dobre relacje. Zawsze wypłacała jej premie, kupowała prezenty dla jej dzieci, a nawet wysłała ją na swój koszt do sanatorium. Wiedziała, że Justyna nie miała łatwego życia, więc traktowała ją niemal jak członka rodziny.

Wydało się, że Justyna docenia jej starania, ale okazało się, że tylko plotkuje za jej plecami. Waleria nawet chciała ją polecić swojej matce. Ale starsza pani od razu ostrzegła córkę, żeby tak bardzo nie ufała gosposi. Uważała, że są one wszystkie bezczelne i materialistyczne. Lepiej samemu posprzątać, niż słuchać tyle obelg pod swoim adresem.

Gdy Waleria otworzyła drzwi, gosposia udawała, że bardzo się cieszy z jej przybycia. Waleria nie zaczęła skandalu, bo po co? I nie zamierzała jej wyrzucać, bo inna sprzątaczka może być jeszcze gorsza. Chyba matka miała rację – gosposie potajemnie nienawidzą swoich pracodawców i obmawiają ich.

Po co Walerii nowe problemy? Oczywiście, było jej nieprzyjemnie, więc zmieni swoje podejście do Justyny. Jednak nie zamierza wymieniać złego na gorsze.

***

A co byście zrobili na miejscu Walerii? Dlaczego nie zdecydowała się zwolnić gosposi? Czy rzeczywiście wszystkie sprzątaczki takie są? Co myślicie?