U mojej koleżanki jest dziecko, ale nie urodziła go. Kandydaci na mężów uciekają od niej już po pierwszej randce
— Wiesz, Martę znowu zostawił potencjalny narzeczony. Pokazała mi korespondencję z nim. Wydaje się być normalnym facetem, poznali się w internecie, rozmawiali przez kilka miesięcy. Kiedy się spotkali, był naprawdę taki, jak na zdjęciu.
— Czyli uczciwy, porządny, i jeszcze przystojny. Jest stomatologiem, ma 30 lat, a ona – 28. W takim wieku zaczyna się pragnienie poważnych związków, oboje są do tego gotowi. A tu nagle – puf, zniknął.
— Co się stało?
— Oczywiście powiedziałam Oli, że to jej wina. Po co było od razu na pierwszej randce mówić mu, że ma dziecko? Wieczorem napisał jej, że nie jest gotowy na coś takiego, przeprosił i pożegnał się.
— A co z tego? Może zrobiła dobrze, przecież ten fakt nie jest ukrywany w jej biografii.
— Tak, zgadzam się. Wiesz, tu jest haczyk. To nie jej dziecko, nigdy nie rodziła. Okazało się, że jej mama zmarła trzy lata temu, a ta dziewczynka to jej siostra. Wtedy Marcinie było zaledwie trzy lata, ale dla ojczyma mojej koleżanki okazała się zbędna, przecież od śmierci żony jeszcze nie minęły 40 dni, a on już przyprowadził nową kobietę do domu. Ola nie mogła zostawić dziewczynki, więc przejęła nad nią opiekę.
— To zasługuje na szacunek, zgadzasz się. Nie każda by tak potrafiła.
— No właśnie. Nie mają problemów z pieniędzmi. Moja przyjaciółka dostaje alimenty jako opiekunka, Marta dostaje emeryturę po mamie, a tata płaci alimenty. Choć jego nowa żona protestuje, że za dużo pieniędzy na jedno dziecko. Oli trzeba było sprzedać mieszkanie mamy, oddać połowę ojczymowi, on też jest spadkobiercą. Ale mimo to starczyło na mieszkanie jednopokojowe, dziewczyny nie mieszkają na ulicy, nie mają długów.
— A twoja koleżanka pracuje?
— Tak, jest nauczycielką w szkole, a siostra chodzi do przedszkola w szkole, przygotowuje się do pierwszej klasy na jesieni. Nazywa Ola mamą, przecież miała zaledwie trzy lata, gdy mama zmarła.
— Szkoda, że mężczyźni obecnie są tacy tchórzliwi, nie chcą brać odpowiedzialności na siebie.
— Wyzywam Olę, mówię jej, że się myli. Najpierw trzeba zbudować z nim relację, kiedy mężczyzna ją lepiej pozna, się w niej zakocha, wtedy zaakceptuje dziewczynkę. Poza tym, opowie prawdę, kim jest. A tak, nie zdążyła nawet przyjść na randkę, a od razu mówi: “Mam dziecko. Co myślisz na ten temat?”
Oczywiście, dziesięciu na dziesięć ucieka. Czy nie mam racji?
— A co mówi sama koleżanka na ten temat?
— Nie chce tracić czasu na puste randki. Mówię jej, że jest piękna, zgrabna, bez problemów finansowych, z własnym mieszkaniem i pracą, musi budować swoje życie! W pracy ma zespół kobiet, nie ma samotnych ojców, a po pracy jest z Martą. W weekendy bawią się, jak mogą, a ona nie znajduje czasu dla siebie. Jak ją przekonać, że czas nie stoi w miejscu? Przyjaciółka mówi mi, że nie widzi różnicy w tym, czy powiedzieć o siostrze od razu czy później? Przecież będzie żyć z nią, więc ma dziecko. A ja się martwię, bo to moja bardzo dobra przyjaciółka!
— Nawet nie wiem, co ci powiedzieć. Może ma rację. Każdy ma swoje przeznaczenie, ten mężczyzna, który się nie wystraszy, będzie jej przeznaczeniem. A dziewczynka będzie rosła szczęśliwa, a swoje dzieci pojawią się.