„Umyj podłogę i zrób 10 przysiadów!” – rozkazał mąż

Kiedy słyszę, że wygląd zewnętrzny nie ma znaczenia, chce mi się splunąć tej osobie w twarz. Bzdury. Zawsze ocenia się i wita ludzi po wyglądzie. I najlepiej, żeby to ubranie leżało na idealnej sylwetce. I właśnie z tym mam problem. Urodziłam dziecko i przytyłam. Dziecko ma już roczek, a zbędne kilogramy wciąż są na miejscu.

Pewnego razu myłam podłogi, gdy syn zasnął, i usłyszałam głos męża z innego pokoju:

Umyj podłogi i zrób 10 przysiadów!

Wypuściłam ścierkę z rąk i osłupiałam. Potem zapytałam go, co mu przyszło do głowy, żeby mną pomiatać i rozkazywać? Odpowiedział, że się rozleniwiłam i w ogóle nie dbam o siebie. Powiedział, że czuje się źle w moim towarzystwie. I wstyd mu wychodzić gdziekolwiek ze mną.

Zawsze czepiał się mojego jedzenia i porządku w domu. Teraz dodał jeszcze figurę. Ciekawe, czego jeszcze potrzebuje pan i władca? Uważa się za króla, a ja jestem leniem, który leży cały dzień na kanapie i nic nie robi? A babcie i dziadkowie mi nie pomagają. No oczywiście.

Ten incydent nie zakończyłby się niczym, ale moja ciotka dała mi dobrą radę.

Kiedy mąż wraca z pracy, od razu daj mu syna, odwróć się i zajmij swoimi sprawami. Załóż słuchawki i udawaj, że nie słyszysz. Zbierz się, idź na basen, na trening, do kawiarni z koleżankami.

Zaczęłam jej się sprzeciwiać, przecież on pracuje, jest zmęczony, głodny. Ale ciotka zapewniła mnie, że ona rozumie życie lepiej, ma za sobą ponad trzydzieści lat małżeństwa. Krótko mówiąc, początkowo miałam wyrzuty sumienia. Ale posłuchałam ciotki i zrobiłam, jak radziła. Mąż wrócił z pracy, oddałam mu syna i poszłam do koleżanki. Położyłam się u niej na drzemkę. Nie trening, ale odpoczynek.

Minęło kilka miesięcy i mój mąż zmienił się nie do poznania. Żadnych wyrzutów i pretensji. O bałaganie milczy, a nawet zdarza mu się powiedzieć: „Mhm, zostawanie z maluchem jest naprawdę ciężkie!”.

Zapisałam się do klubu fitness. Czasami spaceruję wzdłuż rzeki. Sama. Już widać rezultaty – schudłam 7 kilo. Mąż patrzy na mnie inaczej. Czasami, kiedy myję podłogi, pytam go:

To co, robić przysiady czy nie?

Nigdy nie dostałam twierdzącej odpowiedzi. Ot, co!

„Umyj podłogę i zrób 10 przysiadów!” – rozkazał mąż

Kiedy słyszę, że wygląd zewnętrzny nie ma znaczenia, chce mi się splunąć tej osobie w twarz. Bzdury. Zawsze ocenia się i wita ludzi po wyglądzie. I najlepiej, żeby to ubranie leżało na idealnej sylwetce. I właśnie z tym mam problem. Urodziłam dziecko i przytyłam. Dziecko ma już roczek, a zbędne kilogramy wciąż są na miejscu.

Pewnego razu myłam podłogi, gdy syn zasnął, i usłyszałam głos męża z innego pokoju:

Umyj podłogi i zrób 10 przysiadów!

Wypuściłam ścierkę z rąk i osłupiałam. Potem zapytałam go, co mu przyszło do głowy, żeby mną pomiatać i rozkazywać? Odpowiedział, że się rozleniwiłam i w ogóle nie dbam o siebie. Powiedział, że czuje się źle w moim towarzystwie. I wstyd mu wychodzić gdziekolwiek ze mną.

Zawsze czepiał się mojego jedzenia i porządku w domu. Teraz dodał jeszcze figurę. Ciekawe, czego jeszcze potrzebuje pan i władca? Uważa się za króla, a ja jestem leniem, który leży cały dzień na kanapie i nic nie robi? A babcie i dziadkowie mi nie pomagają. No oczywiście.

Ten incydent nie zakończyłby się niczym, ale moja ciotka dała mi dobrą radę.

Kiedy mąż wraca z pracy, od razu daj mu syna, odwróć się i zajmij swoimi sprawami. Załóż słuchawki i udawaj, że nie słyszysz. Zbierz się, idź na basen, na trening, do kawiarni z koleżankami.

Zaczęłam jej się sprzeciwiać, przecież on pracuje, jest zmęczony, głodny. Ale ciotka zapewniła mnie, że ona rozumie życie lepiej, ma za sobą ponad trzydzieści lat małżeństwa. Krótko mówiąc, początkowo miałam wyrzuty sumienia. Ale posłuchałam ciotki i zrobiłam, jak radziła. Mąż wrócił z pracy, oddałam mu syna i poszłam do koleżanki. Położyłam się u niej na drzemkę. Nie trening, ale odpoczynek.

Minęło kilka miesięcy i mój mąż zmienił się nie do poznania. Żadnych wyrzutów i pretensji. O bałaganie milczy, a nawet zdarza mu się powiedzieć: „Mhm, zostawanie z maluchem jest naprawdę ciężkie!”.

Zapisałam się do klubu fitness. Czasami spaceruję wzdłuż rzeki. Sama. Już widać rezultaty – schudłam 7 kilo. Mąż patrzy na mnie inaczej. Czasami, kiedy myję podłogi, pytam go:

To co, robić przysiady czy nie?

Nigdy nie dostałam twierdzącej odpowiedzi. Ot, co!