Uważałam się za część rodziny, a okazało się, że kiedy teściowie zapraszają męża do siebie, mówią, żeby przyszedł bez mnie

Tak się złożyło, że zawsze miałam bardzo chłodne relacje z własnymi rodzicami. Nawet w dzieciństwie nie poświęcali mi należytej uwagi, zawsze przekazywali mnie babci lub ciotce.

Zawsze bardzo to przeżywałam i miałam nadzieję, że gdy wyjdę za mąż, w końcu będę miała dużą i zgraną rodzinę. Nawet męża wybierałam pod tym kątem – z pełnej, zamożnej, zgranej rodziny, która ceni sobie ciepło domowe i harmonię. Kiedy spotkałam takiego mężczyznę, byłam bardzo szczęśliwa, że jego krewni dobrze mnie przyjęli.

Zawsze starałam się zrobić dobre wrażenie na rodzinie męża. Sama zaproponowałam, żeby mnie z nimi zapoznał, organizowałam przyjęcia w naszym domu i starałam się utrzymywać kontakt przez media społecznościowe i telefon.

Rodzina męża okresowo zapraszała nas na święta i czułam się częścią ich wielkiej rodziny. Jeśli nie mogliśmy się spotkać w świąteczne dni, przekazywałam wszystkim prezenty.

Wydawało mi się, że udało mi się zaprzyjaźnić z jego siostrą i nawiązać zaufane relacje z jego babcią. Nawet mnie przytulały przy każdej okazji i czasem doradzały. Ponieważ nie otrzymywałam niczego podobnego od własnej rodziny, te relacje były dla mnie bardzo cenne. Otrzymywałam od nich to, czego mi tak brakowało: poczucie ciepła i bycia potrzebną.

Jednak po pewnym czasie siostra męża zaczęła się oddalać – rzadziej inicjowała kontakt ze mną, a w pewnym momencie przestała cokolwiek omawiać, przechodząc na suche odpowiedzi.

Babcia męża nadal odnosi się do mnie dobrze, ale ciągle wymaga, żebym jak najczęściej pomagała jej na działce i pilnowała porządku w swoim domu, co przy moim grafiku pracy jest bardzo trudne, przez co jest obrażona. Ogólnie rzecz biorąc, po około półtora roku małżeństwa zrozumiałam, że coś poszło nie tak.

Kiedy zaczęłam pytać męża o stosunek jego krewnych do mnie, w pewnym momencie przyznał, że “nie bardzo mnie lubią”. Okazało się, że jego matka i ojciec zawsze swatali mu inną dziewczynę na żonę i byli rozczarowani jego wyborem. Według niego jego siostra nigdy nie miała do mnie przyjaznych uczuć i rozmawiała ze mną z grzeczności.

Babcia jest jedyną krewną, która naprawdę mnie dobrze przyjęła, ale nie odpowiada jej to, że jestem złą gospodynią i nie gotuję dla jej wnuka trzech dań na kolację.

Mimo że uważałam się za część rodziny męża, nadal pozostałam dla tych ludzi obcą osobą. Najbardziej przykre było usłyszeć, że często zapraszają męża do siebie, prosząc, żeby przyszedł bez mnie. Czuję się źle, oszukana i nikomu niepotrzebna.