W zeszłym tygodniu mąż powiedział mi, że sprowadzi swoją mamę do nas i będzie z nami mieszkać. Ale mąż ma rodzoną siostrę i uważam, że opiekowanie się mamą jest obowiązkiem córki, a nie synowej

Z mężem przeżyliśmy razem 18 lat. Mamy dwoje dzieci, starszy syn kończy w tym roku szkołę. Naszą rodzinę utrzymuje mąż, a ja nie pracuję, zajmuję się domem i dziećmi.

W zeszłym tygodniu mąż powiedział mi, że sprowadzi swoją mamę do nas i będzie z nami mieszkać. Teściowa jest chora, potrzebuje opieki. Ale mąż ma rodzoną siostrę i uważam, że opiekowanie się mamą jest obowiązkiem córki, a nie synowej.

Ale Anna, moja szwagierka, mówi, że nie może opiekować się matką, ponieważ sama wychowuje dziecko i cały dzień pracuje – wychodzi z domu o ósmej rano, wraca o dziewiątej wieczorem. Mąż też nie może, bo jest cały czas zajęty. O specjalistycznych placówkach mąż z siostrą nawet nie chcą słyszeć, więc zaszczytna misja opieki nad teściową przypadła mnie.

Mąż uważa, że powinnam się tym zająć. Powiedział mi, że całe życie nie pracowałam, siedziałam w domu, więc nadszedł czas, żebym się zaangażowała. To mój obowiązek, mówi, podziękowanie – ja cię utrzymywałem, teraz twoja kolej, żeby się zająć.

Uważam, że nie ma mnie za co obwiniać, bo praca w domu wcale nie jest lżejsza, a dla wielu jest cięższa niż praca w biurze! Posprzątaj, ugotuj, wypierz, wyprasuj, wytrzyj kurz, zamów dostawę, wezwij fachowca, pomóż rozwiązać zadanie. Cały dzień jak w kołowrotku, bywało, że ani razu nie usiadłam. A przy okazji, urodzenie dwojga dzieci dla męża też chyba coś jest warte?

Syn ma teraz 17 lat, córka 14, już, oczywiście, są dorośli. Ale jak byli mali, to całkowicie były na mnie. Nikt mi nie pomagał. Mąż wracał z pracy późno wieczorem, a jeszcze potrafił siedzieć w samochodzie przed domem, sąsiadka mi to potem opowiedziała. Zaparkował i siedzi, czeka, aż żona położy dzieci spać – wtedy wchodził do domu.

Babcie też nie pomagały. Moja mama mieszka daleko, a jeszcze pracowała prawie do ostatnich dni. A teściowa kiedyś powiedziała, że nie jest niańką, tylko babcią. Przychodziła, żeby się pobawić, przynieść czekoladkę – to proszę bardzo. Ale żeby siedzieć z dziećmi cały czas – to już nie.

Ostatnie lata teściowa pomagała swojej córce, która urodziła dziecko, potem się rozwiodła i teściowa całkowicie zanurzyła się w tamte problemy. U syna, według niej, wszystko było w porządku – praca, mieszkanie, niezły dochód, niepracująca żona, dzieci pod opieką. A u córki po rozwodzie – brak mieszkania, pracy, pieniędzy.

Teraz u szwagierki wszystko się ułożyło – ma pracę, dach nad głową, córka poszła do szkoły. Ale mamę do siebie zabrać nie może.

Dlatego postanowili, że teściowa przyjedzie do nas. Trzeba będzie się nią całkowicie opiekować.

W mieszkaniu teściowej mieszka szwagierka z dzieckiem, powiedziała, że może dawać pieniądze na matkę.

Nie mam gdzie się podziać, a poza tym, całe moje życie było związane z rodziną. Dlatego jest mi przykro, że nikt nie liczy się z moim zdaniem, tylko postawili mnie przed faktem.