Z powodu dumy męża muszę pracować na urlopie macierzyńskim. On, widzicie, nie chce brać pieniędzy od rodziców!
Mój mąż to dumny człowiek. Ojciec oferował mu dobrą pracę i przyzwoitą pensję, ale on odmówił. Chce sam wszystkiego się dorobić. Teść nie raz przymykał oko na swoje zasady i proponował nam pomoc finansową, ale mąż się uparł.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że właśnie wtedy wyszłam na urlop macierzyński. Życie z marną pensją męża było po prostu niemożliwe. Czasami jedliśmy dosłownie chleb i wodę. Ojciec oferował mu o wiele lepsze warunki i trzy razy wyższe wynagrodzenie.
Byłam w szoku z powodu decyzji mojego męża. Przed ślubem pracował w firmie swojego ojca, ale się nie wysilał. Oczywiście, teść naciskał na niego i wymagał odpowiedzialnego podejścia do pracy. Mąż wpadł w złość i rzucił pracę.
Kiedyś ojciec mojego męża był z niego dumny. Jego błędy bardzo teścia martwiły. Nie chciał, żeby syn myślał, że wszystko dostanie na tacy.
Po tym zdarzeniu mąż zyskał przekonanie o własnej niezależności. Nie chce przyjmować żadnej pomocy, ani fizycznej, ani materialnej, od rodziców.
Mąż mógłby porozmawiać z ojcem i wszystko załatwić, ale wybrał prostsze rozwiązanie problemu. Nie informując mnie, zaczął w tajemnicy szukać nowej pracy. Wtedy zaczęliśmy żyć w trybie zaciskania pasa.
Teraz mąż zarabia marne grosze, i nie przesadzam. Jak bardzo byśmy nie oszczędzali, pieniędzy nie wystarcza.
Pomimo konfliktu męża z jego ojcem, ja nadal utrzymywałam kontakt z teściami. To bardzo dobrzy i wyrozumiali ludzie. Interesowali się wnukiem, odwiedzali nas i zapraszali do siebie. Ale potem dowiedział się o tym mąż.
Zrobił wielką awanturę. Powiedział, że złoży pozew o rozwód, jeśli jeszcze raz przyjmę jakąkolwiek pomoc od jego rodziców. Twierdził, że jest mężczyzną i sam może utrzymać swoją rodzinę.
Problem w tym, że z niego żaden żywiciel. Muszę wybierać między opłatami za media a zakupem jedzenia. Czy to normalne? A ostatnio muszę jeszcze pracować z dzieckiem na rękach.
Niedawno teść po raz kolejny próbował pogodzić się z synem. Przyszedł do nas, przeprosił za wszystko i zaproponował zapomnienie dawnych uraz. Mąż musiał tylko zdjąć swoją koronę, porozmawiać z ojcem i wrócić do normalnej pracy. Ale ten go odprawił.
Pokłócili się bardzo mocno. Mąż powiedział, że “dobrze żyje” bez ojca. Co za bzdury? Gdyby nie moja praca, już byśmy zbankrutowali.
Tym razem nie wytrzymałam i zrobiłam mężowi awanturę. Powiedziałam, że nie będę dłużej pracować na urlopie macierzyńskim. Niech on sam zarabia na rodzinę, a ja umywam ręce.
Obraził się na mnie i nazwał mnie materialistką. No tak, oczywiście. Chyba myślał, że całe życie będę znosić tę biedę. Nie doczeka się! Z powodu jego dumy nasza rodzina nie będzie już cierpieć. A jak chce rozwodu — to go dostanie.