— Zepsułaś nam wakacje! Czy naprawdę było tak trudno przypilnować dzieci?

Jestem już na emeryturze. Mam dwoje wnucząt. Nie mogę powiedzieć, że jestem przykładną babcią, bo nie lubię się nimi zajmować. Co więcej, uważam, że nie muszę tego robić. Wychowałam syna, a synowa niech sama wychowuje swoje dzieci. Prawda? Moi rodzice prawie mi nie pomagali, jedynie w nagłych przypadkach. A moje dzieci chcą mi zostawić wnuki.

Kocham dzieci, nie zrozumcie mnie źle. Ale nie sprawia mi przyjemności spędzanie z nimi czasu. Mój syn w zupełności mi wystarczył. Teraz cieszę się samotnością i ciszą. Lubię być jedyną gospodynią w swoim mieszkaniu i dysponować wolnym czasem według własnego uznania.

Syn i synowa jakby nie słyszeli moich skarg — otwarcie narzucają mi opiekę nad dziećmi. Ale ja nie chcę się nimi zajmować i znosić tych nieposłusznych, kapryśnych chłopców. Wyprowadzają mnie z równowagi i sprawiają, że się denerwuję. A stres negatywnie wpływa na moje zdrowie — od razu podnosi mi się ciśnienie.

Pewnego razu dzieci zostawiły u mnie wnuki na całe dwa tygodnie, prawie zeszłam na zawał. Kilka razy uciekli z domu, doprowadzając mnie do szału. A moja kotka ucierpiała — prawie jej ogon urwali.

Dzieci mówią, że nie mają czasu zajmować się synami, bo muszą pracować. To po co je w ogóle mieli? Nie prosiłam o wnuki! Kiedy im to powiedziałam, obrazili się na mnie.

Niedawno oznajmili mi, że zepsułam im wakacje. Planując wyjazd, kupili bilety, a ja odmówiłam zajęcia się dziećmi. Uprzedziłam wszystkich wcześniej: nie zostanę sama z wnukami. Niech nazywają mnie złą babcią, wszystko mi jedno. Dlaczego więc teraz mają do mnie pretensje? Przecież wiedzą, że nie mogą na mnie liczyć w tej kwestii. Dlaczego nie zawieźli dzieci do rodziców synowej?

Teraz dzieci mnie ignorują i w ogóle się ze mną nie kontaktują. Ale za co mam być winna?