Zięć zabrania córce jeść, żeby nie przytyła…

Zięcia mam takiego, że nikomu bym nie życzyła. Nie dość, że ma okropny charakter, to jeszcze jest chudy. Teraz zabrał się za moją córkę. Głodzi ją i zmusza do trzymania diet, żeby też taka została.

Moja Diana zawsze była pełna kształtów. Ma świetne proporcje. Jak mówią, apetyczne. Dlatego chłopcy zawsze za nią lgnęli. Nigdy bym nie pomyślała, że komuś może się nie podobać jej figura.

Gdy pierwszy raz przyprowadziła do nas swojego narzeczonego, byłam bardzo zdziwiona. Był tak chudy, że aż prześwitywał. Jakby z obozu wyszedł. A w życiu nic nie osiągnął, ma 30 lat — zwykły menedżer. Ale kombinować potrafi! Jeszcze przed ślubem zaczęliśmy się kłócić. Mówiłam córce, że taki mąż jej nie potrzebny, ale czy mnie słuchała? Mój mąż aż chciał go po głowie uderzyć, tak go denerwował.

Córka przychodziła do nas w odwiedziny bez zięcia. To pomagało unikać wielu konfliktów. Ale podczas świąt musieliśmy się z nim spotykać.

Zauważyłam, że ostatnio córka stała się chudsza i zmęczona. Włosy rzadkie i matowe. Kolor twarzy niezdrowy. Zaczęłam się interesować, jak się czuje, bo to mi się nie podobało. Odrzucała nawet przysmaki. Nawet kiedy gotowałam jej ulubione dania, piła tylko pustą herbatę. I wtedy, na urodziny męża, wszystko zrozumiałam. Córka z całego bogactwa dań wybrała tylko sałatkę warzywną. A zięć nakładał sobie pełny talerz i jadł z apetytem. Gdy córka wzięła kotlet, on rzucił na nią takie spojrzenie, że od razu odsunęła mięso na bok. Wtedy wszystko do siebie pasowało!

Tortu też nie zjadła, chociaż specjalnie dla niej upiekłam napoleona. Zawołałam ją do siebie i bezpośrednio zapytałam, co się dzieje. Zaczęła płakać i powiedziała, że mąż uważa ją za grubą, więc kazał jej przejść na dietę.

— Powiedział, że skoro nie mieszczę się w jego koszulę, muszę jeść mniej, — szepnęła przez łzy.

A co z tym, że ma biust trzeciego rozmiaru? Ten chudy pewnie koszulki w dziale dziecięcym kupuje. Jak ona ma się w nie zmieścić? To mnie rozwścieczyło.

Starałam się córce wytłumaczyć, że szkodzi swojemu zdrowiu, ale czy mnie słucha? Jest gotowa znieść wszystko dla swojego ukochanego. Na moje słowa w ogóle nie reaguje. Córka chyba nie rozumie, że przez te diety i eksperymenty może potem mieć problemy z zajściem w ciążę. Ona powinna iść do psychiatry, bo po roku życia z tym oprawcą zaczęły się problemy z głową.

Myślałam, że zaduszę zięcia własnymi rękoma. Słowo daję!

Znalazł się wielbiciel piękna, który postanowił zrujnować życie innej osoby. Niech pracuje nad sobą, a nie wydaje mojej córce polecenia. Nie pozwolę, by tak się nad sobą znęcała, cokolwiek by mnie to nie kosztowało. Moja dziewczynka z tym tyranem cierpieć nie będzie! Sam mu obóz koncentracyjny urządzę!